Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

The Mission "Neverland”

Redakcja
Ponieważ o The Mission już gawędziłem, i to całkiem niedawno, to bez żadnych ceregieli przejdę od razu do ciągu dalszego.

Jerzy Skarżyński Radio Kraków: NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA SUPLEMENT (94)

I tak po wydaniu w 1986 r. debiutanckiego, bardzo dobrze przyjętego longplaya "God’s Own Medicine”, Wayne Hussey i jego załoganci brali udział w licznych światowych trasach koncertowych i nagrali kolejne płyty: "Children” w 1988 r.; "Carved In Sand” – 90; "Grains Of Sand” – też 90 i "Masque” w 1992. Potem grupa niemal całkiem się rozpadła.

W 1994 r. odrestaurowane The Mission (Hussey – śpiew, gitara i Mick Brown – bębny oraz nowi w formacji: eksgitarzysta Spear Of Destiny – Mark Twaite; były klawiszowiec Pendragonu – Rik Carter i basista z All About Eve – Andy Cousin) najpierw długo zgrywało się w najróżniejszych klubach Europy, a potem zabrało się za pracę nad kolejnym pełnograjem. Ten jako "Neverland” trafił do sprzedaży w 1995 roku i... odniósł umiarkowany sukces. A co do owego "umiarkowanego sukcesu”, to wypada wyjaśnić, że zapewne był on spowodowany nie tyle brakiem wartości zawartej na nim muzyki, lecz jej minięciem się z ówczesnymi modami. Bo raz, świat popu zaczął właśnie wtedy wariować na punkcie techno, hip-hopu i rapu, a rock-fani – grunge’u oraz zespołów łączących rock’n’rolla z rapem (np. Red Hot Chili Pepper, Rage Against The Machine).

Każda płyta ma swój początek. Także "Neverland”. W jego wypadku jest nim obsesyjny, jednostajny i interesujący temat "Raising Coin”. Ale, jak się przekonujemy w 6 minucie i 12 sekundzie, to czego dotąd słuchaliśmy, było tylko przygrywką do potężnego, hardrockowego (Zeppelinowskiego) i świetnego songu – "Sway”. Doskonałe! Trójka – "Lose Myself In You” to ciekawy i przebojowy utwór ze znakomitymi podgrywkami gitar, a czwórka – "Swoon” ma w sobie coś z hipnotyczności klasyków Davida Bowie.

Gdy zaczyna się "Afterglow (reprise)” najpierw jest elektronicznie, a po dojściu potężnych bębnów i riffowych wioseł, robi się równie opętańczo jak w nieśmiertelnym "Kashmirze” Zeppów. Rewelacja! Zaraz potem, jakby pyszności było mało, zaczyna się nastrojowe i bardzo piękne – "Stars Don’t Shine Without You”. Wspaniale uzupełniają tę pieśń iście beatlesowskie chórki.

Potem mamy: folkową balladę – "Celebration”; bardzo dynamiczne "Cry Like A Baby”; elektroniczno-hardrockowe "Heaven Knows”; kolejną balladę z gitarą klasyczną – "Swim With The Dolphins”; mocny i rytmiczny "Neverland (vocal)” oraz połączony z nim finałowy jedenastominutowiec (z ośmioma sekundami) – "Daddy’s Going To Heaven Now”. Na "bdb z +”!

Każda płyta ma swój koniec. Ta akurat po 66 minutach i 24 sekundach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski