Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Thor

Redakcja
Kenneth Branagh. Pamiętacie go jeszcze? Znakomity brytyjski aktor i reżyser, który w latach 90. błysnął filmowymi adaptacjami Szekspira, w ostatnich latach podróżował raczej daleko od ekranu. Do wielkiego powrotu skusił go dopiero film "Thor” – trójwymiarowa ekranizacja komiksu Marvela.

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Branagh i Marvel? Te elementy do siebie przecież nie pasują. To tak, jakby Hamletowi doczepić muskuły, dać do ręki wielki młot i nakazać ratować świat… A jednak – taki jest właśnie komiksowy "Thor” autorstwa Stana Lee, Larry’ego Liebera i Jacka Kirby’ego. Tercet autorów wziął na warsztat mityczną postać nordyckiego boga, który był synem Odyna – normańskiego boga bogów, a następnie wrysował go w szablon komiksowych superbohaterów. Przeniósł mit we współczesność, wkomponował w tryby popkultury i puścił w ruch. Okazało się to maszynką do zarabiania pieniędzy, komiks ujrzał światło dzienne w roku 1966 i sprzedaje się świetnie aż do dziś. Nic dziwnego, że po tę historię sięgnęło Hollywood.

Ale co tu robi Branagh – aktor teatralny i szekspirowski? Wbrew pozorom wcale nie jest człowiekiem z innej planety. Brytyjczyk, pochodzący z Belfastu, doskonale czuje się w kinie kostiumowym, co udowodnił choćby adaptacjami "Hamleta” i "Henryka V” czy rolami we "Frankensteinie” i "Harrym Potterze”. A opowieść o Thorze to przecież kino w przebraniu, mityczna fabuła bliska jest szekspirowskiemu dramatowi. Scenariusz napisany przez aż pięciu hollywoodzkich speców roi się od klasycznych nawiązań. Odnajdziemy tu mit o pożądaniu władzy, o zwaśnionych braciach, dwulicowej naturze człowieka czy wreszcie panreligijną przypowieść o umieraniu i odrodzeniu. Branagh z gracją spaja te konteksty na ekranie, budując historię pełną baśniowej refleksyjności.

Na szczęście reżyser nie wpadł w pułapkę, w której ugrzęzło wiele komiksowych adaptacji. Potraktował historię z przymrużeniem oka, śmiejąc się między wierszami – i z bohatera, który przeżywa upadek na Ziemię, strącony za karę między ludzi, i z samego komiksu, który żongluje konwencjami na granicy szarży. Dzięki temu historia unika pretensjonalnego tonu i daje dobrą zabawę wspartą morzem efekciarstwa.

Trójwymiarowy świat, zwłaszcza jeśli oglądamy go na wielkim ekranie kina IMAX, wprawi w zachwyt kinomanów estetów. Oszałamiające krainy, koszmarne potwory, wybuchy, piruety, gwiezdne plenery aż do napisów końcowych – ten film w boski sposób wykorzystuje widowiskowość nowoczesnej techniki kinowej. Branagh rozpędza przed naszymi oczami rydwan pełen fajerwerków.

"Thor” jest zabawny, a zarazem poważny. Bardzo mityczny, a jednocześnie komiksowy. Baranghowski i Marvelowski. Dziwna to mieszanka, oryginalna i charakterystyczna dla współczesnego, jakże eklektycznego kina.


Fot. UIP

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski