Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To co dał nam los

zab
Wprawdzie do zakończenia sezonu zasadniczego w hokejowej ekstraklasie pozostały jeszcze dwie kolejki, ale ostateczne rozstrzygnięcia zapadły w środowej serii spotkań. Zwycięstwo Dworów w Tychach 4-2 (1-1, 1-1, 2-0), przy jednoczesnej porażce 3-4 Podhala u siebie ze Stoczniowcem, ustawiło mistrzów Polski w półfinałowej rywalizacji z tychowianami. Zanim kibice będą emocjonować się rozgrywkami play-off, dzisiaj (godz. 17) będą mogli zobaczyć swoich pupili w akcji w Oświęcimiu w meczu przeciwko KTH Krynica.

W półfinale rywalem Dworów Unii będzie tyski GKS

   O tym, że oświęcimianie nie zamierzają kalkulować, można się było przekonać w pierwszej tercji. Danielowi Laszkiewiczowi nie zadrżała ręka przy poprawce uderzenia młodszego brata Leszka. Jednak niespełna półtorej minuty później był już remis. Potem oświęcimianie za sprawą "Puzona" równie szybko odpowiedzieli na trafienie Sarnika i po dwóch tercjach był remis 2-2. - Brakowało nam rytmu ligowego, przecież ostatni mecz rozegraliśmy blisko 3 tygodnie temu, stąd właśnie małe kłopoty z koncentracją - tłumaczy kapitan Dworów Unii Waldemar Klisiak. - Nie zamierzam komentować wyniku z Nowego Targu. Może on oczywiście budzić pewne podejrzenia, albo po prostu czas podhalan się wyczerpał i wpadli w lekki dołek. Nie jesteśmy drużyną, która dobiera sobie rywali. Przykład polskich siatkarzy powinien być przestrogą dla wszystkich, wdających się w jakiekolwiek kalkulacje. Skoro los przydzielił nam Tychy, będziemy musieli im stawić czoła. Zdajemy sobie sprawę z tego, że czeka nas trudne zadanie, ale dwa lata temu byliśmy w większym dołku i play-off rozpoczynaliśmy z 3. miejsca, a mimo to pokonaliśmy GKS w trzech meczach, wygrywając dwukrotnie na jego tafli. Teraz my będziemy w lepszej sytuacji, rozpoczynając półfinał we własnej hali. Musimy zrobić wszystko, by jeszcze tylko raz przyjechać do Tychów - dodaje Waldemar Klisiak.
   Mecz przeciwko Unii był bardzo ważny dla Roberta Kwiatkowskiego. Nie tylko dlatego, że wcześniej przez trzy sezony reprezentował barwy Dworów, święcąc w nich swoje największe sukcesy, ale dlatego, że po raz pierwszy w tym sezonie mógł zagrać. Pokonał kontuzję kręgosłupa. - Obecnej Unii nie da się porównać do tej, w której ja występowałem - mówi Kwiatkowski. - Za moich czasów o sile oświęcimskiego zespołu stanowił Michał Garbocz, jedną z głównych ról odgrywał "zabijaka" Tomek Piątek. Dzisiaj to prawdziwa "drużyna marzeń", ale to spotkanie pokazało, że w półfinale przeciwko Unii nie stoimy na straconej pozycji. Ciągle spotykam się z opiniami, że gra w III lidze niemieckiej była dla mnie okresem straconym. Śmiem twierdzić, że 7 z 12 występujących w niej zespołów z powodzeniem walczyłoby w naszej ekstraklasie - uważa popularny "Kwiatek".
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski