To, co najlepsze w Alternatywie i elektronice

Green Zoo Festival wrósł już na stałe w pejzaż muzycznego Krakowa. To niekonwencjonalna impreza, polegająca na prezentacji alternatywnych i elektronicznych wykonawców w kilku klubach miasta. Koncerty są tak ułożone, że przemieszczając się w okolicach Rynku Głównego można zobaczyć wszystkie występy. Ponieważ festiwal odbywa się na przełomie wiosny i lata, przyjemna pogoda sprawia, że łączymy przyjemne z pożytecznym. Jak narodziła się idea takiego wydarzenia?

- Na mój pomysł złożyło się kilka różnych historii. Dwa lata mieszkałem w Londynie i bardzo spodobał mi się Camden Crawl, podczas którego cała dzielnica zostaje zamieniona w strefę festiwalową. Tysiące ludzi poruszają się między klubami i oglądają występy, na które uda im się dostać.

Nigdy nie byłem na festiwalu The Great Escape w Brighton, który ma nieco inną formułę, ponieważ jego zadaniem jest pokazywanie najbardziej interesujących debiutów z Anglii i zagranicy. Poznałem jednak formułę tej imprezy dzięki znajomym, którzy w niej uczestniczyli. Ja byłem z kolei na Primaverze w Barcelonie. Tam spodobało mi się, że poza wielkimi koncertami, jest również wątek miejskiego festiwalu.

Cały tydzień przed jego startem są już klubowe występy. Na mniejszą skalę sytuacja wygląda podobnie na OFF Festivalu. Najmocniejszą inspiracją jest jednak dla mnie Pop Montreal, który był trzy lata temu naszym partnerem w Krakowie. To najpełniejsze spełnienie idei miasta przekazanego w ręce artystów - wyjaśnia Cyprian Buś, szef Green Zoo Festivalu.

Również w tym roku nie zabraknie w jego ramach ciekawych występów zespołów z Polski i zagranicy w krakowskich klubach. Tym razem festiwal będzie miał jednak znacznie rozszerzoną formułę.

Pierwszy koncert odbędzie się 4 maja - i zagrają zespoły Screaming Females i Kaseciarz. Pierwszy z nich to punkowe trio z USA, na czele którego stoi drobniutka wokalistka Marisa Paternoster. Kaseciarz działa w Nowym Sączu - i zdobył już sporą popularność wśród wielbicieli garażowego rock'n'rolla.

Główne wydarzenia festiwalu rozegrają się między 22 a 24 maja. Kto zagra? Doug Tuttle to amerykański gitarzysta specjalizujący się w zamglonej psychodelii w stylu The Byrds. Kryjący się pod szyldem Dinner duński wokalista Anders Rhedin specjalizuje się w zimnym synth-popie, przywołującym wspomnienia wczesnych nagrań Depeche Mode. Polskę będą reprezentować dwa zespoły Ukryte Zalety Systemu, który z uporem stara się odtwarzać brzmienie post-punkowych grup w stylu Siekiery czy Killing Joke. Alameda 5 to z kolei projekt poruszający się na obszarze gitarowych preparacji - a na jego czele stoi Kuba Ziołek ze Starej Rzeki.

Poza gitarowymi brzmieniami będzie można poszaleć przy nowoczesnym techno. Zaserwują je producenci związani ze śląską wytwórnią Mik.Musik.!. Wilhelm Bras wprzęga w hipnotyczne struktury dźwiękowe dzikie zgrzyty i hałasy rodem z muzyki konkretnej. Równie eksperymentalny charakter mają dokonania projektu Heroiny, za którym kryje się ceniony awangardzista Piotr Kurek.

9 czerwca Green Zoo Festival będzie gościł kolejnych artystów z USA. Duet Buke And Gase łączy punkową energię z raperskim zacięciem wokalnym. Z kolei Jaron Freeman-Fox to tradycyjny songwriter, specjalizujący się w akustycznych balladach o lekko freakowym zacięciu.

Spotkanie ze światową alternatywą zwieńczy koncert awangardowej formacji Zs w dniu 29 czerwca. Ta znana z występów na Unsoundzie i OFF Festivalu grupa pokaże, jak w finezyjny sposób nasycić jazzowe improwizacje wściekłym hałasem rodem z elektronicznych eksperymentów. Nowojorczykom towarzyszyć będą Polacy ze Złotej Jesieni - specjaliści od ekspresyjnego post-rocka.

Koncerty odbywać się będą tym razem w dwóch klubach - Betel i RE. Karnety kosztują od 70 do 90 zł, a bilety na pojedyncze koncerty - po 30 zł. Można je kupić w klubach. Więcej informacji:

Magazyn Magnes