– W pobliżu spoczywają szczątki około stu osób, w tym generała Fieldorfa czy rotmistrza Pileckiego, których jeszcze nie ekshumowano. Nie będzie możliwości dołączenia ich do już istniejącego panteonu, nawet jeśli zostaną odnalezione – mówi Tadeusz Płużański, prezes Fundacji „Łączka”, zajmującej się upamiętnianiem ofiar komunizmu.
W ostatni weekend czerwca kwatera Ł na warszawskich Powązkach została zamknięta i ogrodzona płotem. Z tablicy wynika, że powstający Panteon Bohaterów Narodowych jest finansowany przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Minister Andrzej Kunert przyjechał wczoraj na miejsce tuż przed rozpoczęciem protestu i przez kilkadziesiąt minut próbował tłumaczyć rodzinom ofiar szczegóły projektu. Zapowiedział, że panteon ma być gotowy do końca sierpnia.
Część zgromadzonych zaczęła się w tym dopatrywać próby wmanewrowania nowego prezydenta Andrzeja Dudy w odsłonięcie niepopularnego pomnika. Inni przekonywali, że prace zostaną ukończone jeszcze za prezydentury Bronisława Komorowskiego, by ten mógł się pokazać jako obrońca pamięci o zamordowanych bohaterach.
Rodzinom ofiar stalinowskiego terroru nie podoba się także sposób upamiętnienia najbliższych.
– Szczątki będą umieszczone w kolumnarium. Ściśnięte na stojąco, a nie pochowane w grobach, o co walczymy od dziesięcioleci – oburza się Płużański. Domaga się wybudowania Wielkiego Narodowego Panteonu, będącego wyrazem pamięci i szacunku dla pomordowanych.
Andrzej Duda zadeklarował, że taki obiekt powstanie, gdy z kwatery na Łączce wydobyte zostaną szczątki wszystkich bohaterów.
– To panteonik, nie panteon. Mimo naszych protestów budowa na tym skrawku ziemi ruszyła – denerwuje się
Płużański.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?