MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To naprawdę piękny kraj

Redakcja
Profesor Ludwik Bazylow, lwowiak co się zowie, świetny historyk, poliglota i nerwus nie gardzący w razie potrzeby mocnym słowem, wielki przyjaciel naszego krakowskiego domu, zmarł przed dwudziestu pięciu laty.

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Po wojnie do Lwowa nie pojechał ani razu, by nie ranić swojego serca, które i tak nie wytrzymywało trudów życia, a po śmierci Pani Profesorowej niemal natychmiast odmówiło posłuszeństwa, nie chcąc pozostawać w pokoleniowej samotności. Było koło niego zawsze sporo uczniów, ludzi znacznie odeń młodszych, ale tylko nielicznym szczęśliwcom dozwolony był kontakt serdeczny. Nie ukrywam, że przy takich spotkaniach abstynent nie miał wiele do roboty.

Profesor Bazylow kochał Polskę i chociaż pisał o Rosji, głównie Rosji rewolucyjnej oraz o kształtowaniu się rosyjskiej inteligencji, całym sobą rozsiadł się nad Wisłą, myślał o Pełtwi, a od czasu do czasu podśpiewywał (po cichu, bo - zdaje się - słuch u niego nie był najlepszy): "Ach, gdybym się jeszcze urodzić miał znów", "Bal u weteranów" i "Mam gitarę zrobioną we Lwowie". Jego lwowski akcent przebijał się ponad wszystkie inne najpierw we Wrocławiu, gdzie osiadł wraz z innymi wyrzuconymi ze swojej małej ojczyzny, a potem w stolicy, gdzie związał się już do końca z Uniwersytetem Warszawskim i Polską Akademią Nauk.

Pamiętam, jak kiedyś wracaliśmy wspólnie z Moskwy, gdzie gościliśmy na konferencji poświęconej Europie Wschodniej doby nowożytnej, a na lotnisku, na Okęciu witał nas jeden z jego współpracowników. Bazylow wyszedł z samolotu, rozejrzał się uważnie i zaczął wolno schodzić na płytę lotniska po chwiejącym się nieco trapie. Nagle przystanął i zwrócił się do oczekującego:

- Panie Tadeuszu! - powiedział. - To był taki piękny kraj. I coście z niego zrobili?

A przed nami widać było straszną jeszcze wtedy lotniskową prowizorkę: niewielki murowany budyneczek oraz kilka drewnianych baraków. Na jednym z nich widniał napis: "Sala przylotów".

Gdy dzisiaj, wędrując po Polsce, różnymi zresztą środkami lokomocji, ba! nawet tylko maszerując piechotą przez centrum Rzeszowa, popatruję na mijane widoki, nie mogę opędzić się od myśli, że Profesor miał rację. Jemu, niestety, nie było już dane widzieć kraju coraz bardziej kolorowego, czystego i po prostu - porządnego. Myślał o tym, który zostawił poza sobą. My, żyjący dzisiaj, mamy szczęście. Nie tylko doczekaliśmy wielkiego sprzątania, ale i dane nam było wziąć w nim udział, co więcej - zobaczyć przynajmniej częściowe jego efekty.

Bo Polska to jest naprawdę piękny kraj, o czym przypominając wszystkim Drogim Czytelnikom najlepsze Wielkanocne Życzenia Świąteczne składa Władysław Serczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski