Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie jest mój powrót. Zaczynamy od nowa

Aleksander Gąciarz
Jan Chojka, kiedyś wójt, od kilku dni burmistrz Nowego Brzeska
Jan Chojka, kiedyś wójt, od kilku dni burmistrz Nowego Brzeska Aleksander Gąciarz
Rozmowa z Janem Chojką, wójtem Nowego Brzeska w latach 1998-2010 i wybranym w listopadzie burmistrzem nadwiślańskiej gminy

- Decyzja o tym, kto będzie kandydatem komitetu Ziemia Nowobrzeska na stanowisko burmistrza, została ogłoszona w ostatniej chwili.

- Wszyscy się wahaliśmy. Długo była rozważana kandydatura Dariusza Mrozowskiego, który jako radny był na bieżąco ze sprawami gminy. Pretendentem był też Jacek Zawartka, choć w mniejszym stopniu, bo on wziął na siebie niemal cały ciężar prowadzenia naszej kampanii. Ja sam natomiast miałem ogromne wątpliwości, czy w ogóle startować.

- Dlaczego?

- Z wielu względów. Ja się zmieniłem, sytuacja się zmieniła. I, co też jest bardzo ważne, długo nie miałem zgody żony na kandydowanie. A przecież jesteśmy rodziną i jej zdanie musiałem brać pod uwagę. W końcu to zaakceptowała, ale stwierdziła, że może nawet lepiej będzie, jak przegram.

- Żona dobrze Panu życzyła...

- Tak, ale stało się odwrotnie i teraz się martwi, jak sobie poradzę.

- Co przesądziło ostatecznie o tym, że Ziemia Nowobrzeska postawiła na Pana?

- Dariusz Mrozowski miał dobrą świadomość sytuacji finansowej. Wiedział, że projekt budżetu będzie nierealny. Miał dane na temat niezapłaconych faktur. A ze wszystkich potencjalnych kandydatów ja miałem największe doświadczenie. Kwestia druga była taka, że w razie sukcesu wyborczego mogłem przyjść do urzędu z marszu. Bez uczenia się wszystkiego po kolei.

- Czyli przez ostatnie cztery lata trzymał Pan rękę na pulsie?

- Dariusz Mrozowski, jako szef komisji budżetowej, konsultował ze mną wiele rzeczy. Członkowie tej komisji najbardziej się wszystkim interesowali, walczyli o prawdziwe informacje, wiedzieli, jaka jest sytuacja. O tym, że po wyborach będą potrzebne bardzo szybkie decyzje. I nie mylili się. Negatywna opinia na temat budżetu na 2015 rok przyszła w dniu mojego ślubowania.

- Wyciągnął Pan wnioski z wyborczej porażki z 2010 roku?

- Na pewno popełniłem w poprzednich latach sporo błędów. Jednak do kandydowania skłoniła mnie też chęć odkłamania 2010 roku. Można mnie obwiniać o wiele spraw, ale nie można mi przypisywać łamania prawa. W sprawie rewitalizacji rynku i innych inwestycji swoje kontrole prowadziły Regionalna Izba Obrachunkowa, Najwyższa Izba Kontroli, prokuratura. Składałem przed nimi wyjaśnienia, ale nigdy nie postawiono mi żadnego zarzutu. Tymczasem przed wyborami 2010 roku używano wobec mojej osoby tematu "rynku" jak cepa. Potem okazało się, że cep bije w dwie strony. Cztery lata temu bił we mnie, potem zaczął uderzać w mojego następcę. Jednak nie chciałbym już do tego wracać. Uważam temat za zamknięty.

Druga sprawą, która chciałem odkłamać, było zadłużenie. Wiem, na co zaciągałem kredyty, wiedziałem, jaki jest harmonogram spłat. Gdyby mój następca trzymał się tego, nasza sytuacja finansowa byłaby dzisiaj inna. Tymczasem przed wyborami przypisywano mi zadłużenie o 4 miliony większe, niż rzeczywiste. To była kolejna próba oczernienia mnie przed ludźmi. Pomyślałem, że choćbym miał nawet przegrać, to start w wyborach jest jedyną szansą, żeby dotrzeć do ludzi i przedstawić im prawdę.

Myślę, że wynik świadczy o tym, iż przynajmniej w części to mi się udało. Cieszę się z tego, ale też wiem, że nie mogę zawieść zaufania. Nie chcę traktować tego, co się stało w II turze, jako mojego powrotu. Chcę zacząć wszystko od początku. Popełniałem w przeszłości błędy, ale ten się nie myli, który nic nie robi. A my wtedy robiliśmy dużo.

- Umarł wójt Chojka, narodził się burmistrz Chojka...

- Można to i tak określić. Trudno wracać do czegoś, czego już nie ma.

- Na te powtórne narodziny dostał Pan w prezencie dwa razy rózgą. Negatywna opinia RIO na temat budżetu i przegrane głosowanie w sprawie podatku rolnego. Odbiła się czkawką próba jego obniżenia podjęta miesiąc wcześniej przez radnych Ziemi Nowobrzeskiej.
- To prawda. Zawsze trzeba się dobrze zastanowić, co się punktuje w czasie kampanii. Trzeba pamiętać, że sytuacja po wyborach może się odwrócić. Ja mogę "swoich" radnych usprawiedliwić w ten sposób, że - poza dwiema osobami - to są radni nowi, bez żadnego doświadczenia.

- Trzeba będzie ich edukować, czy dyscyplinować?

- Zostali celnie zaskoczeni. To był ze strony opozycji sprytny ruch: "przecież sami chcieliście obniżenia podatku miesiąc temu". Pan Ignacy Zawartka poddał pomysł, koledzy z PSL szybko się zorientowali, że można nas ugodzić i stało się. Natomiast my popełniliśmy błąd fatalny. Jeżeli już chcieliśmy być świętym Mikołajem, to należało to zrobić samemu, a nie pozwolić, żeby z wnioskiem wystąpił ktoś inny.

- Pan też się zachował biernie. Nie wstał Pan i nie powiedział: "sytuacja budżetowa jest zła i nie możemy sobie pozwolić na stratę 200 tysięcy".

- Też mnie to zaskoczyło. Nie sądziłem, że nasi radni zagłosują w ten sposób. Wyszedł brak doświadczenia.

- Opozycja okazała się lepiej zorganizowana.

- Na pewno. Okazuje się, że czasem potrzebna jest dyscyplina, choć ja nie jestem zwolennikiem narzucania radnym tego, jak mają głosować. Niekiedy jednak jest to potrzebne, aby eliminować populistyczne pomysły.

- Większym problemem niż obniżony podatek są niezapłacone faktury na ponad milion złotych.

- Jednym z założeń budżetu naprawczego, jaki chcemy opracować, będzie uzgodnienie z wierzycielami harmonogramu spłat tych zobowiązań. Mam nadzieję, że uda nam się dojść do porozumienia. Nie jestem pewny, czy wszystkie te zaległości spłacimy w 2015 roku, ale musimy się starać, bo ci ludzie w końcu stracą cierpliwość.

- Kim są ci wierzyciele?

- Przede wszystkim wykonawcy robót budowlanych i innych usług świadczonych na rzecz gminy. Na przykład zimowe odśnieżanie nie było płacone od dwóch lat.

- Uda się wykonać w przyszłym roku jakiekolwiek inwestycje?

- Będziemy się starali chociaż część uratować. Mam na myśli m. in. usuwanie skutków powodzi. Rozpoczęły się prace, które zmierzają do odwodnienia ulicy Nękanowice. Jest szansa, że trzy tamtejsze przepusty zostaną zmodernizowane. Pocieszające jest to, że według zapewnień pani skarbnik, większość bieżących zobowiązań jest regulowana, nie ma zaległości wobec ZUS oraz z tytułu wynagrodzeń.

- Planuje Pan zmiany na najważniejszych stanowiskach w urzędzie? Pan miał swojego zastępcę. Burmistrz Czajka, przynajmniej formalnie, nie miał.

- Nie myślałem jeszcze o zastępcy, choć nie wiem, czy taka osoba nie będzie potrzebna. Nie ukrywam też, że choć za pracę urzędu odpowiada jego szef, to osoby takie jak skarbnik czy sekretarz, też ponoszą część odpowiedzialności za obecną sytuację finansową gminy. Dzisiaj mogę powiedzieć tyle, że pani Anna Śliwa złożyła rezygnację z funkcji skarbnika. Wiele osób przekonuje mnie, że powinienem zatrudnić nowego skarbnika.

Ale to musi być osoba doświadczona i nie bojąca się trudnego wyzwania. Odbyłem wstępne rozmowy, ale do końca nie wiem, jak się sprawy potoczą. Jeżeli przyjmę rezygnację pani Śliwy, powierzę jej obowiązki skarbnika do czasu znalezienia następcy. Z kolei pan sekretarz, po rozmowie oddał się do mojej dyspozycji. Decyzja o tym, jak będzie wyglądała obsada urzędu, zapadnie w najbliższym czasie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski