Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW
Najbardziej utkwiły mi w pamięci opowieści mamy o ostatniej przedwojennej niedzieli – pogoda była piękna i razem z moim późniejszym tatą, który 1 września miał rozpocząć – jako prawnik – pracę na kolei, wybrali się na spacer i do kawiarni na Błoniach. A potem zaczęło się 6 lat piekła... Próbowali je sobie osłodzić – pobrali się w 1940 roku. Wcześniej, podczas tzw. ucieczki, o mało ich nie rozstrzelano w lesie, potem, gdy już urodził się mój brat, mało brakowało, by zgarnięto całą trójkę do "budy” i wywieziono do obozu. Wsklepiku, w którym ojciec pracował razem z przyjacielem, Niemcy robili rewizję, szukając radia. Owszem, było, ale go nie znaleźli. Wyrzucono ich z centrum i trafili do mieszkania wspólnego dla sześciu rodzin w Podgórzu, tuż za murem getta. Mama, spodziewająca się drugiego dziecka, słyszała krzyki Żydówek, którym mordowano ich dzieci.
Ale moja rodzina i tak miała wielkie szczęście: wszyscy przeżyli wojnę.
Patrzę na swojego najmłodszego syna, który ma teraz tyle lat, ile moi rodzice wtedy, na wnuki, które cieszą się, że idą do szkoły. I nawet nie chcę sobie wyobrażać, że historia sprzed 73 lat mogłaby się powtórzyć. Wprawdzie nie żyjemy w raju, ale i tak jest za co Panu Bogu dziękować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?