MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Frankowski: Martwi mnie, że Wisła nie strzela bramek

Redakcja
Wiele lat grali razem w Wiśle, w piątek zagrają przeciwko sobie: Tomasz Frankowski (w jasnej koszulce) i Arkadiusz Głowacki FOT. WACŁAW KLAG
Wiele lat grali razem w Wiśle, w piątek zagrają przeciwko sobie: Tomasz Frankowski (w jasnej koszulce) i Arkadiusz Głowacki FOT. WACŁAW KLAG
Wisła wciąż przewodzi w tabeli ekstraklasy, ale jest w kryzysie, z kolei Jagiellonia w sobotę przełamała niemoc na wyjazdach, wygrywając ze Śląskiem. Kto będzie faworytem piątkowego meczu w Białymstoku? - zapytaliśmy Tomasza Frankowskiego, byłego superstrzelca "Białej Gwiazdy", obecnie zawodnika Jagiellonii.

Wiele lat grali razem w Wiśle, w piątek zagrają przeciwko sobie: Tomasz Frankowski (w jasnej koszulce) i Arkadiusz Głowacki FOT. WACŁAW KLAG

ROZMOWA. Z "Białą Gwiazdą" wywalczył pięć tytułów mistrza Polski, trzy razy został królem strzelców ekstraklasy. W piątek piłkarz Jagiellonii Białystok zagra przeciwko swojej dawnej drużynie, obecnie pogrążonej w kryzysie.

- Wydaje mi się, że siły przed tym spotkaniem są wyrównane. Naszym atutem będzie to, że zagramy przed własną publicznością. Nie zapominajmy jednak, że gramy z drużyną, która w ostatnich dwóch sezonach była mistrzem Polski. Wisła znajduje się w dołku, ale nie będzie chciała go pogłębić, a ma ogromny potencjał do tego, aby wyjść z trudnej sytuacji.

Sami wiślacy przyznają jednak, że nie będzie łatwo. Drużyna jest rozbita po dwóch porażkach, w których nie zdobyła nawet bramki, a Jagiellonia jest chyba na fali?

- Nie rozpatruję tego, jak wiślacy grali z Arką Gdynia, czy z GKS Bełchatów, tylko wiem, na co ich stać i jak mogą zagrać z nami. Są postawieni pod ścianą i zobligowani do tego, aby wygrać, zachować pozycję lidera i przetrwać burzę w klubie. My mieliśmy złą passę bez zwycięstw na wyjeździe. Wreszcie ją przerwaliśmy we Wrocławiu. Nie ma co ukrywać, że mamy dobrą, wyrównaną kadrę i teraz dobrze byłoby potwierdzić w meczu z Wisłą, że jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę i pokonać lidera.

Takie plany mieliście również przed ubiegłorocznym meczem z Wisłą rozegranym na stadionie w Sosnowcu, ale nie wyszło Wam to spotkanie...

- Nasze mecze wyjazdowe z liderami: Wisłą, Legią, czy Lechem wyglądały niestety tak, że połowa drużyny grała poniżej swoich umiejętności, można było zauważyć stres, który pętał nogi. Teraz gramy jednak u siebie, a ostatnie nasze mecze z Lechem, czy Legią, rozegrane w Białymstoku, pokazywały, że żaden rywal nie jest nam straszny. Moi koledzy z drużyny, niesieni dopingiem kibiców, potrafili się w tych spotkaniach wznosić na wyżyny swoich umiejętności i grać bez stresu.

Z takim doświadczeniem jak u Pana, to zapewne o tremie nie ma mowy, nawet jeśli gra się z Wisłą. Wystąpi Pan jednak przeciwko byłemu klubowi, w którym odnosił wiele sukcesów. Mocniej zabije serce?

- Co pół roku mam taką miłą możliwość rozegrania meczu z wiślakami. Dodatkowym smaczkiem będzie chyba występ przeciwko dwójce najlepszych stoperów w Polsce - Arkadiuszowi Głowackiemu i Marcelo.

W ostatnim meczu Marcelo popełnił jednak błąd. Kosztował on wiślaków utratę gola, który zadecydował o przegranej. Problemem Wisły jest również brak skuteczności napastników, którzy nie zdobywają bramek...

- To mnie trochę martwi. Jak znam Pawła Brożka, czy Rafała Boguskiego, to wiem, że lada moment mogą zacząć strzelać. To, że Marcelo zagrał gorzej z Arką, również mnie martwi. Spodziewam się bowiem, że dwa słabe mecze pod rząd mu się nie przytrafią.

Wiślacy natomiast przede wszystkim mogą się obawiać Pana umiejętności. Ma Pan zamiar zdobyć zwycięską bramkę, która może zepchnąć Wisłę z fotela lidera, a trenera Macieja Skorżę pozbawić pracy w Krakowie?

- Kompletnie się nad tym nie zastanawiam. Na razie myślę o tym, aby jak najlepiej się przygotować do tego spotkania i żeby w nim wygrać - niezależnie, czy po moim golu, czy kogoś innego. Mamy kilku zawodników, którzy są w stanie pokonać bramkarza Wisły. Komu się to uda, jest mi zupełnie obojętne.
Trzecia porażka z rzędu byłaby dla Wisły katastrofą. Atutem wiślaków może być wielka mobilizacja?

- Myślę, że tak będzie. Już w spotkaniu z Arką wiślacy chcieli zmazać plamę po przegranym meczu w Bełchatowie. Ogarnęła ich jednak jakaś niemoc i nie potrafili wykończyć kilku dobrych sytuacji. Nasza w tym głowa, abyśmy ich nie dopuścili do pozycji strzeleckich i podtrzymali passę meczów Wisły bez zdobycia bramki. Zdajemy sobie jednak sprawę, że będzie to niezmiernie trudne.

Sugeruje Pan taki scenariusz, że Wisła od początku ruszy do ataku, a Wy będziecie się bronić?

- Może tak to wyglądać.

Żeby strzelać bramki, trzeba stwarzać okazje. W meczu ze Śląskiem był Pan za to odpowiedzialny - i spełnił się w roli rozgrywającego. Jak się Pan czuł jako zawodnik kierujący grą?

- Wolę grać bliżej pola karnego, ale wykonuję polecenia trenera. Jeżeli chce, abym bardziej się skupił na rozgrywaniu, to akceptuję jego decyzje.

Andrzej Iwan, który komentował wasze spotkanie ze Śląskiem w telewizji, bardzo Pana komplementował. Po tym meczu powiedział nam, że już wcześniej wiedział, że ma Pan smykałkę nie tylko do strzelania goli, ale również do rozgrywania...

- Andrzej Iwan był jednym z asystentów naszych trenerów w Wiśle. Widocznie więc widział mnie w roli rozgrywającego na boiskach treningowych. Wisła wtedy miała w składzie pomocników takich jak m.in. Ryszard Czerwiec, czy Mirosław Szymkowiak, którzy nie zmuszali mnie do cofania się i rozgrywania piłki. Byłem zawodnikiem kończącym akcje i nawet nieźle mi to wychodziło.

Teraz Pan rozgrywa i strzela. Jakie są jeszcze plusy Jagiellonii?

- Nie za bardzo chcę o nich mówić, bowiem Wisła doskonale zdaje sobie z nich sprawę. A jeśli tak nie jest, to pozna je w piątek. Na pewno mamy wyrównaną kadrę. Proszę spojrzeć na naszą ławkę rezerwowych. W ostatnim meczu ze Śląskiem siedzieli na niej: Kamil Grosicki, Bruno, Dariusz Jarecki oraz Marcin Burkhardt. Taką ławkę rezerwowych chciałoby mieć trzy czwarte ligi.

Tymczasem w Wiśle są kontuzje i na ławce siedzi młodzież...

- Wiadomo, młodzież to przyszłość, ale obecnie w Wiśle i w Jagiellonii przede wszystkim liczy się wynik.

W Wiśle dobrych wyników ostatnio brakuje. Można zaobserwować w tej drużynie tzw. zmęczenie materiału? Trenerowi Maciejowi Skorży skończyły się już pomysły na ten zespół?

- Jestem tak daleko od Wisły oraz Krakowa i mamy tak dużo swoich kłopotów w Białymstoku, że nie mam czasu na analizowanie słabszej gry Wisły.

Może Pan jednak przypuszczać, jakie są przyczyny słabszej postawy?

- Nie mam zielonego pojęcia. Nie znam charakteru nowych piłkarzy, nie wiem, jak wyglądają treningi, obozy przygotowawcze, nie znam również działaczy, mających tam wpływ na różne rozwiązania. Wiem natomiast, że wspaniała atmosfera panuje w drużynie Jagiellonii, a będzie ona jeszcze lepsza, jeżeli pokonamy Wisłę.

Rozmawiał: PIOTR TYMCZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski