MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tow. Lenin o statku kosmicznym

Redakcja
Jak wódz rewolucji inżyniera Candera przyjął i co z tego wyniknęło, a także o przytomności umysłu Konstantego Ciołkowskiego

W strasznych latach zawieruchy rewolucji październikowej do Włodzimierza Iljicza Lenina, przywódcy partii bolszewików, zgłosił się inżynier - entuzjasta podróży międzyplanetarnych Friedrich Arturowicz Cander. Miał niemieckie nazwisko, imię też, jako że wywodził się z Niemców, którzy jeszcze w XVII wieku emigrowali z przeludnionych wsi niemieckich na rosyjskie bezkresy, gdzie czekała na nich leżąca odłogiem ziemia.
     Inżynier został przez wodza rewolucji przyjęty. Przedstawił mu swój zaskakujący projekt skonstruowania silnika rakietowego i statku kosmicznego do lotu na obce planety.
     - A wy pierwsi polecicie? - zapytał Lenin z pobłażliwym uśmieszkiem.
     - Inaczej nie myślę - odrzekł entuzjasta bez wahania. - Powinienem dać przykład, a za mną polecą inni.
     Lenin wysłuchawszy pioniera kosmonautyki życzył mu szczęścia i obiecał wsparcie finansowe jego prac.
     - Po tym spotkaniu - jak pisała radziecka gazeta "Prawda" z 26 sierpnia 1981 roku, z czasów świetności ZSRR - Cander jeszcze energiczniej pracował nad projektem wypraw międzyplanetarnych.
     Natchniony słowami wielkiego Lenina, ma się rozumieć. Jednak Lenin ocenił go jako cudaka, któremu z lekka pomieszało się w głowie, bo na natchnieniu słowami wodza się skończyło.
     Cander, podobnie jak inni pionierzy techniki, przymierał głodem. Zachowały się sprawozdania kasowe moskiewskiej fabryki im. M.W. Frunzego z 1923 roku, na których odnotowano potrącenia 1 proc. z wypłaty każdego pracownika na rzecz inżyniera Candera konstruującego silnik rakietowy dla statków kosmicznych. Cander pracował w tej fabryce na wydziale wykonującym silniki lotnicze M-26.
     Kilka lat później skonstruował silnik rakietowy OR-1. Nawiązał z nim wówczas znajomość młody inżynier, konstruktor szybowca SK-3 i awionetki SK-4, Siergiej Pawłowicz Korolow, który myślał o wykorzystaniu silnika rakietowego w swoich konstrukcjach. Prace nad napędem odrzutowym zespoliły Candera i Korolowa z innymi entuzjastami nowej techniki - B. Czeranowskim, J. Pobiedonoscewem, M. Tichonrawowem. Zainteresowali oni tymi pracami paramilitarną Organizację Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwchemicznej (Osoawiachim). Dostali z przeznaczeniem na pracownię piwnicę domu nr 19 przy ulicy Sadowo-Spasskiej w Moskwie i tak w 1931 roku powstała Grupa Badania Napędu Odrzutowego (GIRD). Rok później na czele GIRD-u stanął Siergiej Korolow. Działalność grupy zaczął finansować Wydział Wynalazczości Wojskowej Armii Czerwonej. Pieniędzy jednak ciągle brakowało. Entuzjaści żyli na krawędzi ubóstwa. I pracowali, pracowali, pracowali w tej ciemnej piwnicy.
     Współtowarzysze zauważyli, że Friedrich Cander w stołówce kupuje najtańsze dania. Korolow, szef grupy GIRD zaproponował składkę wszystkich pracowników na opłacenie lepszych posiłków dla inżyniera. Cander odtąd dalej płacił za obiad 7 kopiejek, a otrzymywał danie za 35 kopiejek. I nadziwić się nie mógł, że nagle w stołówce jedzenie tak się zmieniło.
     Jednak lepsze jedzenie nie poprawiło ogólnego stanu jego zdrowia. Miał ledwie czterdzieści kilka lat, ale biedne, głodne lata młodości, ciężka, często przez wiele dni nieprzerwana praca wyniszczyły go. Przyjaciele wprost zmusili go do wyjazdu do sanatorium do Kisłowodska. Skierowanie załatwił mu Siergiej Korolow. Współpracownicy z GIRD-u odprowadzili go na dworzec. Nie dopilnowali go jednak, nie spostrzegli się, że z obsesyjnej oszczędności Cander wykupił bilet trzeciej klasy. Jak wyglądał wagon pasażerski trzeciej klasy rosyjskich kolei tamtych lat zapewne trudno nam sobie wyobrazić, ale wiadomo jedno - że podczas tej kolejowej podróży do sanatorium podupadły na zdrowiu Cander zaraził się tyfusem i do Kisłowodska dojechał w ciężkim stanie. Tam leczono go, ale bezskutecznie. Cander w izbie szpitalnej bredził o silnikach odrzutowych, błagał, by przewieźć go do Moskwy, w gorączce powtarzał słowo: Mars, Mars...
     Umarł w Kisłowodsku 28 marca 1933 roku.
     \\\
     Po upływie niemalże 100 lat od rozmowy Candera z Leninem na temat statku kosmicznego okazało się, że to Lenin, a nie Cander, był ogarnięty nierealną ideą i przy tym - niestety - nie był on tylko nieszkodliwym maniakiem. Natomiast prace nikomu wówczas nie znanego inżyniera F.A. Candera, Rosjanina wywodzącego się z niemieckich osadników, w znaczącym stopniu przyczyniły się do rozwoju techniki rakietowej, która w czasach nam współczesnych przez dziesiątki lat podtrzymywała wielkomocarstwową pozycję Związku Radzieckiego szantażującego niemal cały świat groźbą zmasowanego uderzenia jądrowego. Dorobek Candera był też początkiem drogi, jaką przebył Siergiej Pawłowicz Korolow - od szefa grupy GIRD, poprzez udział w kierownictwie Naukowo-Badawczego Instytutu Napędu Odrzutowego, okres zbrodniczych represji stalinowskich, aresztowanie, pobyt w więzieniu i łagrze na Kołymie, aż po kierowanie przez niego radzieckim programem kosmicznym w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych.
     \
\ \
     Rozmowa z Canderem nie była dla Lenina jedyną okazją do zapoznania się z ideą lotów kosmicznych. Z listem w sprawie komunikacji międzyplanetarnych zwrócili się do niego, no cóż - jakby to nazwać? - powiedzmy że nowo poznani przyjaciele Konstantego Eduardowicza Ciołkowskiego.
     Gdy zimą 1919 roku do jego domu w Kałudze wdarli się zaczadzeni rewolucyjnym entuzjazmem, ale i rozwścieczeni czerwonoarmiści i zaczęli z furią szukać ukrytej broni, szpiegów i kontrrewolucjonistów lub kogokolwiek, kto nadawałby się do natychmiastowego rozstrzelania, Ciołkowski nie stracił głowy - w przenośni i dosłownie. Zachował się przytomnie i ostudził żądnych krwi bojowników rewolucji... wykładem na temat wykorzystania rakiet do podróży międzyplanetarnych. Zapoznawszy się z nim zdetonowani rewolucjoniści poniechali swojej ofiary, zwracając swe proletariackie oburzenie na burżujów. Wystosowali do wodza rewolucji list o treści: - Po wysłuchaniu wykładu naukowca-samouka w Kałudze przy ulicy Brutusa, zebranie rewolucyjnych żołnierzy i marynarzy, członków grupy specjalnej do walki z kontrrewolucją, postanowiło zwrócić się do towarzysza Lenina, do Rady Komisarzy Ludowych oraz do Rządu Robotniczo-Chłopskiego z prośbą o przykładanie większej wagi do komunikacji międzyplanetarnej tak, aby rewolucyjny proletariat dotarł do każdego asteroidu, na którym nigdy nie było burżuja. Przelewaliśmy naszą krew nie po to, aby światowa burżuazja jeździła rakietami wte i we wte, a my, rewolucyjni ludzie pracy, musieli chodzić tylko piechotą.
MAREK JAROSIŃSKI

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski