MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Traktowanie planety

Redakcja
Moja ośmioletnia wnuczka z oburzeniem opowiadała o znalezisku w lesie: w dwóch miejscach ktoś wyrzucił stare opony. Niektóre były nawet nadpalone. Jak tak można traktować naszą planetę?

Barbara Rotter–Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

No właśnie – jak można? Bałaganiarzy, brudasów i "antyekologów” nigdy jednak nie brakowało. Śmieci lądują gdzie popadnie, dzikie wysypiska są przy drogach, w rowach, w lasach. W piecach pali się plastikowe butelki, a dymy z ognisk, w których płonie nie wiadomo co, potrafią zasnuć i zasmrodzić całą okolicę.

To wszystko prawda, ale i tak nie jest najgorzej. Komu dawniej chciało się np. segregować śmieci? Do jednego wiaderka wyrzucało się opakowania, obierki, słoiki i popiół. Potem cała zawartość kubełka lądowała w dużym kuble i tyle. Nikt się nie zastanawiał ani nad tym, ile śmieci "produkuje”, ani też, kto i ile płaci za ich wywóz. Owszem – istniałyzbiórki surowców wtórnych, ale obejmowały głównie makulaturę. Angażowały się w takie akcje głównie dzieci, by szkoła mogła się pochwalić tonami zebranego papieru. Nie było to łatwe zadanie, bo gazety miały szerokie wtórne zastosowanie – chroniły przed błotem parkiet, służyły jako rozpałka w piecach albo kończyły swój żywot w… muszli klozetowej.

W punktach skupu surowców wtórnych przyjmowano też butelki, ale nigdy nie było wiadomo, na które jest popyt, a które trzeba będzie zabrać z powrotem do domu.

Na wsi nad losem śmieci nikt się nie zastanawiał. Płonęło wszystko, co dało się spalić, to, co nadawało się na kompost – lądowało na pryzmie albo "na gnoju”, reszta, łącznie ze starymi wersalkami i telewizorami – wyrzucana była w zarośla. Potem w centralnych punktach wsi ustawiono wielkie kontenery – wprawdzie "za śmieci” się wówczas nie płaciło, ale trzeba było balast dostarczyć na miejsce. A samochodów, jak na lekarstwo.

Teraz, dzięki specjalistycznym firmom, przed każdym wiejskim domem stoi plastikowy pojemnik. W określone dni wystawia się go na pobocze albo na chodnik, obkładając kolorowymi workami wypchanymi plastikiem, metalem, szkłem lub papierami. Kilkanaście lat temu nikt by otakiej "defiladzie” nawet nie pomyślał. Organizuje się też doroczne wielkie sprzątanie – wywózkę śmieci wielkogabarytowych, zbiórkę odpadów elektronicznych itp. Zużyte żarówki, baterie i kineskopy przyjmowane są nawet w sklepach, a przeterminowane leki – w aptekach.

Porządku i przestrzegania ekologicznych zasad pilnują też… dzieci. Każdy plastikowy woreczek, który zaplącze się między papierzyska przeznaczone do spalenia, budzi u nich prawie panikę. I dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski