Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Sandecji część winy bierze na siebie

Redakcja
W meczu z Bogdanką zabrakło akcji podobnych do tej w wykonaniu Arkadiusza Aleksandra (z prawej) Fot. KOW
W meczu z Bogdanką zabrakło akcji podobnych do tej w wykonaniu Arkadiusza Aleksandra (z prawej) Fot. KOW
Poniesiona w żenującym stylu, na dodatek przed własną publicznością, porażka z Bogdanką Łęczna (1:4) sprawiła, że w obozie Sandecji zapanowały kiepskie nastroje. Zawodników pociesza jedynie fakt, że porażki Wisły Płock i Polonii Bytom sprawiły, iż na jedną kolejkę przed zakończeniem rozgrywek zachowali dla Nowego Sącza I ligę.

W meczu z Bogdanką zabrakło akcji podobnych do tej w wykonaniu Arkadiusza Aleksandra (z prawej) Fot. KOW

I LIGA PIŁKARSKA. - To nie Arka nas utrzymała - mówi Robert Moskal

- Dochodzą do mnie głosy, że powinniśmy wysłać list dziękczynny do Arki Gdynia za pokonanie bytomian i uratowanie nam skóry - mówi Robert Moskal, trener sądeczan. - Absolutnie nie zgadzam się z takim postawieniem sprawy. To nie Arka wywalczyła za nas 39 punktów. Na utrzymanie się w lidze uczciwie zapracowali gracze Sandecji i chciałbym, żeby tak odbierali to nasi kibice.

Szkoleniowiec zgadza się natomiast z tezą, że niedzielny mecz nie przysporzył ani jemu, ani jego podopiecznym, chwały.

- To rzeczywiście była katastrofa - przyznaje Moskal. - Szkoda, że taki występ przydarzył się przed własną publicznością. Chłopcy nie wytrzymali ciśnienia. Presja wyniku sprawiła, że gdzieś pochowali się po boisku, nie znalazł się nikt, kto poderwałby ich do walki. Fatalnie spisywała się nasza lewa strona, jeszcze w pierwszej połowie ściągnąłem więc z placu Mateusza Niechciała i Piotrka Kosiorowskiego. Ten drugi nabawił się zresztą kontuzji. Na domiar złego nie mogłem skorzystać z usług Bartka Wiśniewskiego, który noc przed meczem miał 39-stopniową gorączkę. Siedział co prawda na ławce, ale wyłącznie w charakterze straszaka.

Trener wyraża przekonanie, że podobne spotkanie w wykonaniu jego zawodników długo się nie powtórzy. Część winy za ta fatalny styl bierze na siebie i zaznacza, że podstawowy cel, jakim było uniknięcie degradacji, został zrealizowany.

- To była wyjątkowo trudna dla nas runda - tłumaczy. - W kilku meczach zabrakło nam skuteczności, w paru innych mieliśmy przeciwko sobie sędziów. Nie ustalono jeszcze dla mnie kary za odesłanie przez arbitra na trybuny w derbowej potyczce z Kolejarzem. Kierownik drużyny Piotrek Bania nie podpisał protokołu meczowego, ponieważ nie zgadzaliśmy się z jego treścią. Spodziewam się zatem, że zostanę wkrótce wezwany do Warszawy przed oblicze futbolowej Temidy.

Tymczasem po Nowym Sączu rozeszła się pogłoska o kilkumiesięcznych zaległościach w wypłacaniu piłkarzom pensji. Poproszony o komentarz, Robert Moskal powiedział: - W kontrakcie mam zapisane, że nie będę rozmawiał o sprawach finansowych. Proszę wybaczyć, muszę trzymać się litery prawa.

W tymże kontrakcie zawarto także paragraf o renegocjowaniu umowy po zakończeniu każdej rundy. Zapytany, czy nie obawia się, że może powtórzyć się sytuacja z 2009 roku, gdy po wywalczeniu awansu do I ligi, kontrakt z Sandecją nie został z nim przedłużony, szkoleniowiec odrzekł, że... wszystkiego może się spodziewać. Podkreślił jednak, że ma nadzieję, iż zanim działacze sądeckiego klubu podejmą decyzję o obsadzie trenerskiej posady, na chłodno i obiektywnie przeanalizują jego dokonania.

Daniel Weimer

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski