Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Treningi na strychu to już stały element przygotowań Kwiatkowskiego

Artur Gac
Dawid Kwiatkowski pilnie słucha uwag swoich szkoleniowców
Dawid Kwiatkowski pilnie słucha uwag swoich szkoleniowców Fot. Andrzej Banaś
Boks. Pięściarz z Oświęcimia Dawid Kwiatkowski odniósł dziesiąte zawodowe zwycięstwo, pokonując na punkty Łotysza Zaursa Sadihovsa podczas gali sportów walki „Boxing Night 11”, która odbyła się w warszawskim hotelu Hilton.

Pojedynek, stoczony w ekskluzywnym anturażu, miał dwa oblicza. W drugiej rundzie Kwiatkowski zaczął przyjmować ciosy przeciwnika, które mogły znaleźć odzwierciedlenie na karcie punktowej sędziego Roberta Gortata. Natomiast pierwsze starcie, a zwłaszcza finałowa czwarta runda, w której Polak prawym hakiem na dół posłał Sadihovsa na deski, przebiegały pod dyktando Kwiatkowskiego.

- Widać było, że dobrze przygotowałem się do tej walki, ale nie pokazałem pełni formy, bo nastawiałem się na pojedynek na dystansie sześciurund. Podpowiedzi o ciosach na dół słyszałem z ust Andrzeja Gołoty (gość honorowy gali - przyp.) - tłumaczy zawodnik, którego promotorem i menedżer jest Marcin Najman, współwłaściciel, wraz z Robertem Walczakiem, grupy NW Promotion, organizującej galę w stolicy.

Rzeczywiście, kontraktowanie pojedynku na cztery rundy mija się z celem na tym etapie kariery. W ten sposób większość pięściarzy rozpoczyna swoje kariery w boksie zawodowym i taką samą drogę przebył Kwiatkowski, który stoczył trzy możliwie najkrótsze walki na początku 2012 roku.

- Z tego co wiem, istniał problem z __telewizją (galę transmitował na żywo kanał TVP Sport - przyp.), _aczkolwiek dokładnie nie wnikałem w powody takiej decyzji. Cieszę się, że mogłem zaboksować i nieźle wypadłem pod __względem techniki - _mówi sportowiec z Oświęcimia.

Nie bez znaczenia na przebieg pojedynku był również fakt, że Kwiatkowski dosłownie w ostatniej chwili dowiedział się o zmianie przeciwnika. Sadihovsa zobaczył dopiero na ceremonii ważenia, czyli dzień przed galą, a anonsowanym przeciwnikiem był bardziej rutynowany, ale śrubujący rekord porażek (obecnie ma ich na koncie 49!) Łotysz Jevgenijs Fjodorovs.

- Z tego tytułu było trochę zamieszania, ale jestem zadowolony, że promotorzy ściągnęli mi takiego rywala. Sadihovs nie ma dużego doświadczenia w boksie i legitymuje się ujemnym bilansem, ale zobaczyłem jego walki i __wiedziałem, że postawi mi opór - twierdzi były pięściarz grupy Unia Boxing Oświęcim.

Dopiero na finiszu przygotowań do tego pojedynku boksujący w kategorii półśredniej „Dajano” przygotowywał się pod okiem trenera Bogdana Perchucia, który tracił czas i pieniądze dojeżdżając z Tychów, ale za swoją pracę nie wziął ani grosza.

Kwiatkowski ceni taktyczny zmysł szkoleniowca, bo jego uwagi są bardzo zbieżne z filozofią boksu złotego medalisty olimpijskiego z Tokio (1964 rok) Mariana Kasprzyka, z którym oświęcimian miał szansę zasmakować wspólnych zajęć na sali w Bielsku-Białej.

- Oczywiście nie zapominam o trenerze Janku Sibiku, który obecnie mnie nie prowadzi, ale zawdzięczam mu bardzo wiele. Gdyby nie ten człowiek, dzisiaj mógłbym chodzić w zniszczonych butach. Ciągle jesteśmy w kontakcie i __oferuje mi pomoc - mówi Kwiatkowski, który lwią część pracy tradycyjnie wykonał na strychu kamienicy, w której mieszkała jego zmarła babcia.

- Nie ma przygotowań bez strychu, więc tradycji stało się zadość. Mam tam wszystko, co trzeba do treningów , czyli bieżnię do biegania, worek i inne przybory __- opowiada pięściarz zarabiający na życie pracą górnika w kopalni Brzeszcze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski