18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trofeum wróciło pod Wawel

Redakcja
Tak wiślaczki fetowały zdobycie Pucharu Polski FOT. WOJCIECH MATUSIK
Tak wiślaczki fetowały zdobycie Pucharu Polski FOT. WOJCIECH MATUSIK
PUCHAR POLSKI KOBIET. Wiślaczki wygrały organizowany w ich hali turniej finałowy PÓŁFINAŁ: Wisła Can-Pack - CCC Polkowice 70-63 (15-18, 24-26, 16-13, 15-16)

Tak wiślaczki fetowały zdobycie Pucharu Polski FOT. WOJCIECH MATUSIK

Sędziowali Jakub Zamojski i Dariusz Zapolski. Widzów 1100.

Wisła: McWilliams 11, Powell 11 (1x3), Bjelica 8, De Mondt 5, Pawlak 5 - Phillips 16, Kobryn 10, Dabović 2, Ujhelyi 2.

CCC: Perovanović 13, Zoll 11, Maltsi 8, Walich 7, Musina 4 - Bibrzycka 12 (2x3), Lavender 8, Gajda 0.

Turniej finałowy Pucharu Polski odbył się w Krakowie, po raz pierwszy od czterech lat. Wisła, jako gospodarz, była faworytem imprezy. Jednak już w półfinale czekała krakowianki ciężka przeprawa - starcie z wicemistrzem kraju CCC Polkowice. Obie drużyny za dwa tygodnie zmierzą się w lidze i była to doskonała okazja, by sprawdzić, jakim potencjałem dysponują najwięksi rywale w walce o mistrzostwo Polski.

Krakowscy kibice mogli się też przekonać, w jakiej formie jest Agnieszka Bibrzycka. Gwiazda reprezentacji Polski właśnie w Polkowicach wznowiła karierę po urlopie macierzyńskim. Rozmawiała wprawdzie też z Wisłą, ale ponoć krakowianom postawiła wyższe wymagania finansowe niż później CCC. Pod Wawelem zrezygnowano z jej zatrudnienia.

Wisła miała szansę odskoczyć "Pomarańczowym" już w pierwszej kwarcie. Krakowianki - jak zwykle - świetnie weszły w mecz i prowadziły już 11-2. Po czym, w niewytłumaczalny sposób, "przysnęły". Trener CCC Arkadiusz Rusin wykorzystał swojego asa w rękawie i wprowadził z ławki Bibrzycką, a także Jantel Lavender. W efekcie Polkowice zdołały jeszcze wygrać tę odsłonę spotkania 18-15. - Widać było, że "Biba" rzutowo dobrze się prezentuje. Ma w końcu wrodzony talent. Może brakuje jej nieco szybkości, ale to zrozumiałe - oceniała Paulina Pawlak.

W drugiej kwarcie obie drużyny poszły na wymianę ciosów, ale to Wisła lepiej broniła. - Myślę, że skoro do przerwy rywalki zdobyły tylko 32 punkty, świadczy to o dobrej defensywie. Na pewno jednak stać nas było na trochę więcej w ataku. Nie trafiałyśmy z prostych pozycji - oceniła Pawlak.

Po przerwie Wisła kontrolowała już spotkanie i nie oddała prowadzenia. Można się jednak spodziewać, że gdy polkowiczanki przyjadą do Krakowa na mecz ligowy, postawią znacznie trudniejsze warunki. MVP spotkania została najskuteczniejsza tego dnia Erin Phllips.

Drugi półfinał: Lotos Gdynia - Energa Toruń 94-85 (28-23, 27-18, 14-19, 25-25).

FINAŁ: Wisła Can-Pack - Lotos Gdynia 81-76 (22-15, 21-21, 14-22, 24-18)

Sędziowali Jakub Zamojski i Piotr Pastusiak. Widzów 1600.

Wisła: Kobryn 19, Powell 15 (3x3), Phillips 11 (1x3), Bjelica 9, Pawlak 2 - McWilliams 12, De Mondt 11 (3x3), Krężel 2.

Lotos: Robert 19 (1x3), Anderson 17, Henry 13, Ziętara 11, Jinks 0 - Kaczmarska 8, Knezevic 8, Plumbi 0.

W finale turnieju "Biała Gwiazda" zmierzyła się z obrońcą trofeum, Lotosem (w sobotnim półfinale gdynianki nie dały bowiem szans Enerdze Toruń). Konfrontacja zaczęła się dla wiślaczek dokładnie tak, jak mecz półfinałowy - od prowadzenia 11-2. Tym razem jednak potrafiły pójść za ciosem. Mimo że z rzutów wolnych pudłowały, to dominowały w pierwszej kwarcie. Krakowianki popełniały wprawdzie mnóstwo niewymuszonych błędów, ale Lotos nie potrafił tego wykorzystać.
W drugiej kwarcie Wisła pilnowała przewagi. W końcówce tej partii Lotos zdołał jednak napędzić gospodyniom trochę strachu i doprowadzić do stanu 40-36. Wiślaczki zresztą niektórymi podaniami same prosiły się o to, by ich zagrania przechwycić. Sytuację trójką tuż przed przerwą uspokoiła Powell.

Po przerwie szczęście opuściło krakowianki. Lotos odrobił stratę dzięki kilku akcjom 2+1. Sporo problemów gospodynie miały z zatrzymaniem Henry. Raz jedna, raz druga drużyna obejmowała prowadzenie i stało się jasne, że gdynianki nie poddadzą się bez walki. To one prowadziły przed ostatnią odsłoną meczu jednym punktem. - Szkoda, że po bardzo dobrym początku popełniliśmy sporo błędów i pozwoliliśmy Lotosowi się do nas zbliżyć - utyskiwał trener Jose Hernandez.

- Na drugą połowę wyszłyśmy nieco ospałe, stąd ten wynik - ubolewała Ewelina Kobryn.

W końcówce zimną krwią wykazała się jednak Erin Phillips, która w takich momentach potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność. Najpierw trafiła za trzy punkty, a potem skutecznie egzekwowała rzuty wolne. To wystarczyło, by móc wznieść ręce w geście radości. - W końcówce zadecydowały tak naprawdę dwie czy trzy akcje, więc widowisko było emocjonujące do samego końca - przyznała Kobryn. To właśnie ona została MVP całego turnieju. Tytuł najbardziej wartościowej zawodniczki meczu przypadł Nicole Powell.

- Wisła pokazała, że jest w tej chwili najlepszą drużyną w Polsce - komplementował gospodynie trener Lotosu Javier Fort.

Kiedy koszykarki Wisły odebrały trofeum z rąk prezesa Polskiego Związku Koszykówki Grzegorza Bachańskiego, cieszyły jak się dziewczynki, obrzucając się konfetti. Pod Wawelem liczą, że ta feta była dopiero przygrywką do świętowania mistrzostwa Polski. Do tego jednak jeszcze daleka droga.

Justyna Krupa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski