Katarzyna Skrowońska-Dolata (przodem) w meczu z Serbią Fot. PAP/EPA/Koca Sulejmanovic
Tegoroczne ME pokazały, że praktycznie nowozbudowany zespół Alojzego Świderka nie jest jeszcze gotowy na rywalizowanie z czołówką europejską. Polki wygrały wprawdzie gładko trzy pierwsze mecze w fazie grupowej, ale ich rywalki (Izrael, Czechy i Rumunia) nie były zbyt wymagające, dlatego prawdziwym testem był dopiero ćwierćfinał z Serbią, który polski zespół przegrał z kretesem, głównie przez małą odporność na stres i brak doświadczenia. Jedynie Katarzyna Skowrońska - Dolata, ciągnęła grę w ataku, ale to było za mało, żeby przeciwstawić się dobrze grającym Serbkom.
- To był jeden nieudany mecz, ale wierzę, że w przyszłości będziemy grały lepiej, a ten przegrany ćwierćfinał da nam ogromne doświadczenie. Musimy się nauczyć tego, jak grać pod presją i jak radzić sobie radzić ze stresem. Dajcie nam czas i nie naciskajcie na nas, bo na chwilę obecną na tyle nas stać. Nie ma co wracać do naszych sukcesów sprzed lat. To jest zupełnie inna drużyna i nie żyjmy już przeszłością - apelowała po porażce z Serbią Skowrońska-Dolata. Jeśli wziąć jednak pod uwagę, że w porównaniu do zeszłorocznych MŚ w Japonii na ME w Serbii w reprezentacji z różnych powodów nie grało aż 8 zawodniczek (Glinka - Mogentale, Kaczor, Werblińska, Gajgał, Zenik, Jagieło, Staniucha - Szczurek, Zaroślińska), to tych osłabień i zawirowań wokół reprezentacji, w tym także zmiany na stanowisku trenera dopiero na początku lipca, było zbyt wiele, żeby realnie oczekiwać medalu od głęboko przebudowanego i pełnego debiutantek zespołu.
Przed Polkami jawi się być może optymistyczna przyszłość, ale w tym momencie priorytetem dla zespołu jest wywalczenie kwalifikacji na IO w Londynie. Wiadomo już, że Polki nie zagrają w listopadowym Pucharze Świata w Japonii. Stracą także kilka punktów w światowym rankingu, zwłaszcza, jeśli Niemki i Turczynki, które przed ME plasowały się za naszym zespołem, zagrają w finale w Belgradzie i pojadą na PŚ.
Zupełnie nieudany występ w ME zanotowały aktualne mistrzynie świata, Rosjanki, które teraz liczą na dziką kartę na PŚ, a jeśli jej nie dostaną, to na pewno będą w światowym rankingu daleko przed Polkami i nawet, jeśli nie uzyskają kwalifikacji w majowym turnieju w Turcji, to będzie im przysługiwało miejsce w turnieju interkontynentalnym. Dopiero po ME okaże się ostatecznie, które zespoły zagrają w PŚ, a wtedy wyjaśni się też, czy polski zespół zagra bezpośrednio w majowym turnieju kwalifikacyjnym, czy też będzie jeszcze musiał wywalczyć sobie ten udział w prekwalifikacjach w listopadzie, bo taki scenariusz też jeszcze jest możliwy. Jedno jest pewne, Polkom będzie bardzo trudno wywalczyć kwalifikację olimpijską, jeśli przyjdzie im zagrać jedynie w turnieju europejskim, z którego awans wywalczy tylko zwycięzca. Dodatkowo Świderek będzie się musiał zmagać z problemem namówienia działaczy PlusLigi kobiet do skrócenia rozgrywek i przeznaczenie więcej czasu na przygotowania zespołu do tego turnieju oraz z przekonaniem wielu nieobecnych w ME zawodniczek do występów w kadrze.
Dziś w Belgradzie odbędą się półfinały, w których rewelacyjne Niemki (4 zwycięstwa w 4 meczach) zmierzą się z aktualnymi mistrzyniami Europy, Włoszkami (godz. 17), a Serbki z niespodziewanymi pogromczyniami Rosjanek, Turczynkami (godz. 20). Finalistki będą miały zagwarantowany grę w PŚ w Japonii.
Karolina Korbecka, Belgrad
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?