18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trudne czasy Kościoła

Redakcja
"Młodzi ludzie chcą religii, lecz rozumianej jako sanctum, czyli rzecz świętą, duchowe przeżycie. Młodzież nie odchodzi od Boga. Przeciwnie - potrzebują Go, Jego opieki, łaski. Dla młodych Bóg jest kimś, kto ich rozumie, postrzegają Go jako swego rodzaju ostatnią instancję, ostatnią deskę ratunku. W zamian na religii i w czasie kazań często dostają zgoła inny obraz Boga." Zdjęcie z Ekstremalnej Drogi Krzyżowej z Krakowa do Kalwarii Zebrzydowskiej, 2010 r. Fot. Anna Kaczmarz
"Młodzi ludzie chcą religii, lecz rozumianej jako sanctum, czyli rzecz świętą, duchowe przeżycie. Młodzież nie odchodzi od Boga. Przeciwnie - potrzebują Go, Jego opieki, łaski. Dla młodych Bóg jest kimś, kto ich rozumie, postrzegają Go jako swego rodzaju ostatnią instancję, ostatnią deskę ratunku. W zamian na religii i w czasie kazań często dostają zgoła inny obraz Boga." Zdjęcie z Ekstremalnej Drogi Krzyżowej z Krakowa do Kalwarii Zebrzydowskiej, 2010 r. Fot. Anna Kaczmarz
- Oceny Kościoła katolickiego uległy w ostatnim czasie znacznemu pogorszeniu. Z badań przeprowadzonych przez CBOS wynika, że w czerwcu 2010 r. dobrą opinię o Kościele miało 64 proc. osób, a złą 25 proc. Po trzech miesiącach - we wrześniu - stracił w sumie 20 proc., ponieważ liczba pozytywnych ocen spadła do 54 proc., a negatywnych wzrosła do 35 proc. Z czego wynika taki spadek zaufania i czy zaskoczyło Pana jego tempo?

"Młodzi ludzie chcą religii, lecz rozumianej jako sanctum, czyli rzecz świętą, duchowe przeżycie. Młodzież nie odchodzi od Boga. Przeciwnie - potrzebują Go, Jego opieki, łaski. Dla młodych Bóg jest kimś, kto ich rozumie, postrzegają Go jako swego rodzaju ostatnią instancję, ostatnią deskę ratunku. W zamian na religii i w czasie kazań często dostają zgoła inny obraz Boga." Zdjęcie z Ekstremalnej Drogi Krzyżowej z Krakowa do Kalwarii Zebrzydowskiej, 2010 r. Fot. Anna Kaczmarz

Rozmowa z prof. JÓZEFEM BANIAKIEM

- Szybko postępujący wzrost nieufności do Kościoła nie jest dla mnie żadną niespodzianką. Badam tę instytucję od dawna i jest mi bardzo bliska. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka. Można to oddać lapidarnym, niezbyt eleganckim, ale trafnym sformułowaniem: Kościół - instytucjonalny - sam sobie zapracował na rosnący do niego brak zaufania. Dodam, że nie jest to tylko moja opinia, ale też moich kolegów - socjologów religii, np. ks. prof. Janusza Mariańskiego z KUL. Nieufność do Kościoła rośnie od kilku lat i jest to proces stały.

- Dlaczego tak się dzieje?

- Jedną z podstawowych przyczyn jest upolitycznienie biskupów i proboszczów do granic, jakie nigdy wcześniej nie miały miejsca. Ks. prof. Władysław Piwowarski (1929-2001), wybitny socjolog religii, już w pierwszej połowie lat 60. uczył, że nie jest zadaniem i celem Kościoła oraz duchownych włączanie się w politykę. Jest nim natomiast dawanie wskazań moralnych politykom i polityce. Wybitny socjolog religii niemal pół wieku temu ostrzegał, że włączanie się księży do polityki musi zakończyć się źle dla Kościoła. I taki scenariusz, przed którym przestrzegał ks. prof. Piwowarski, zaczyna się spełniać.

- Mówi Pan, że angażowanie się biskupów i proboszczów w politykę jest obecnie największe w dziejach III RP. Jest zatem większe niż było na początku lat 90.?

- Bez porównania większe. Od kilku lat duża część hierarchów, a za ich przykładem wielu proboszczów, wręcz instruuje ludzi, jaką partię należy popierać, na którą głosować, którym politykom ufać. I nie mówię tutaj o Radiu Maryja, bo to osobny problem. Na co dzień pracuję ze studentami, rozmawiam z wykładowcami uniwersyteckimi, mnóstwo czasu - z racji zainteresowań naukowych - spędzam na rozmowach z licealistami i gimnazjalistami. Niemal regułą jest, że od nich wszystkich słyszę głosy oburzenia, niedowierzania, żalu, przerażenia. Nie mogą uwierzyć, że hierarchowie i proboszczowie tak mocno wchodzą w politykę. Nie trzeba być socjologiem religii, by pojąć, że konsekwencją będzie dalsze dystansowanie się od Kościoła i odchodzenie od niego głównie młodych, myślących, dobrze wykształconych ludzi. Oni mają diametralnie inną wizję Kościoła niż tę, którą proponują im hierarchowie i proboszczowie. Mocno przy tym chciałbym podkreślić, że zarówno dorośli, jak też młodzież, nie odsuwają się od Boga i religii. Jednocześnie zwracam uwagę, że biskupi otwarcie nie krytykują obecnego rządu. Podobnie zresztą było, gdy PiS z LPR i Samoobroną sprawowali władzę. Takiego sojuszu tronu z ołtarzem też nie mieliśmy wcześniej. Ludzie to dostrzegają.

- I?

- Odpłacą za to i tronowi, i ołtarzowi. Ks. prof. Piwowarski również przed tym sojuszem przestrzegał obie instytucje. Państwu i Kościołowi takie braterstwo nie wyjdzie na zdrowie.

- Czy na wzrost nieufności do Kościoła wpływ mają informacje na temat zamieszania i niejasności wokół Komisji Majątkowej?
- Naturalnie. Takiej zachłanności na dobra i pieniądze ze strony władz kościelnych też nie było od dawna. Do Polaków - wśród których kilka milionów żyje na progu wyniszczenia biologicznego - dociera, że państwo polskie daje Kościołowi ponad 5 mld zł rok w rok.

- Z Ewangelii Polacy powinni wiedzieć, że Jezus, sam ubogi, wypowiada "biada" przeciwko bogatym i sytym. Karl Rahner, jeden z najwybitniejszych teologów, pisał: "Jezus żąda od tych, którzy do Niego należą, wyrzeczenia się własności i to nie z pobudek moralnych, lecz ze względu na wolność naśladowania Jego samego oraz ze względu na konieczną równość chrześcijan i jedność Jego wspólnoty". Mając świadomość, że praktykowanie ubóstwa jest trudne, Rahner pisze: "Przed Kościołem naśladującym Jezusa stoi zadanie, by nie być bogatym Kościołem dla biednych, lecz Kościołem ubogim z ubogimi".

- Po pierwsze: Polacy - generalizując - praktycznie nie czytają Pisma Świętego. Po drugie - pomimo to wiedzą, że bogactwo Kościoła nie idzie w parze z nauczaniem Jezusa. Rozmawiając ze studentami i młodzieżą, bardzo często słyszę m.in. takie słowa, "że Kościół w oficjalnej nauce proponuje ludziom troszczyć się o życie przyszłe, w czym pomóc ma skromność, nawet ubóstwo, ale sami biskupi stworzyli sobie raj na ziemi". Materializm od dawna był i jest problemem dla Kościoła, a dla Kościoła katolickiego w Polsce jest teraz chyba najistotniejszym problemem.

- Prof. Krzysztof Michalski, filozof, narzeka na poziom intelektualny polskich biskupów, chociaż wszyscy oni mają doktoraty. Wspominał, że kiedyś razem z ks. prof. Józefem Tischnerem zostali zaproszeni na obiad przez Jana Pawła II. Przy stole spotkali się z grupą polskich biskupów. Wracając z tego obiadu, przyznał Tischnerowi, że był przerażony poziomem intelektualnym spotkanych biskupów. Czy ma Pan podobne odczucia?

- Znam wielu biskupów. Niestety, muszę przyznać rację prof. Michalskiemu. Wielu z nich nic nie czyta. Choć w tym ponad 130-osobowym gronie są też wybitni intelektualiści, to jednak stanowią niewielki odsetek. Młodzi biskupi przyznają w prywatnych rozmowach, że nie podoba się im zachłanność starszych kolegów na dobra, monotonność prowadzonych rozmów, bo dotyczą głównie dyscypliny i celibatu, ale też nie ukrywają, iż są "wytupywani" w czasie obrad Episkopatu, gdy choćby napomkną o tym problemie.

- Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny "Więzi", twierdzi, że wielkim problemem Kościoła w Polsce jest to, że zdecydowana większość rodaków katolikami jest tylko z metryki.

- Zgadzam się z nim i zarazem potwierdzam jego słowa, ponieważ obecnie badam stosunek do Boga, religii i Kościoła osób, które tylko formalnie są katolikami. Odeszli od praktykowania katolicyzmu przede wszystkim dlatego, że nie podoba im się obraz Boga przedstawiany przez kapłanów. W Bogu widzą samą miłość, dobroć, miłosierdzie i takiego Go chcą przyjmować. Tymczasem od księży dowiadywali się, że Bóg i taki jest, ale listę Jego zalet dostawali podawaną ciurkiem, a straszenie Nim było znacznie bardziej obrazowe, dłuższe i częstsze.
- Czy młodzież nie chce chodzić na religię?

- Badania mówią, że młodzi ludzie chcą religii, lecz rozumianej jako sanctum, czyli rzecz świętą, duchowe przeżycie. Młodzież nie odchodzi od Boga. Przeciwnie - potrzebują Go, Jego opieki, łaski. Dla młodych Bóg jest kimś, kto ich rozumie, postrzegają Go jako swego rodzaju ostatnią instancję, ostatnią deskę ratunku. W zamian na religii i w czasie kazań często dostają zgoła inny obraz Boga. Nie tylko ja, ale również socjolodzy religii, którzy są kapłanami, np. ks. prof. Mariański, doskonale zdają sobie sprawę z takiej rzeczywistości i wprost mówią, że ich to przeraża. Kapłani - generalizując - nie rozumieją potrzeb młodzieży, a ona łaknie Boga.

- Jednocześnie w swoich pracach pokazuje Pan, że poziom wiedzy religijnej wśród gimnazjalistów jest marny.

- Nie marny, lecz makabrycznie niski i trudno się temu dziwić, skoro księża i katecheci nie rozumieją nastolatków, a w konsekwencji nie potrafią ich zainteresować. Obecny stan rzeczy jest taki, że gimnazjaliści mają spore kłopoty z ustaleniem składu Trójcy Świętej. 26 proc. z nich dołączyło do niej Matkę Boską, a dalsze miejsca zajęli św. Józef, św. Piotr, a nawet papież. Kuleje też wiedza o Chrystusie - tylko 47 proc. odpowiedziało w ankiecie poprawnie - że jest Bogiem i człowiekiem. Prawie 22 proc. nie zna liczby sakramentów, a 75 proc. nie wie, że ewangelistów było czterech. Uczniowie bardzo często nie mają też pojęcia, kto tworzy Episkopat Polski.

- Co należałoby zrobić, by ten stan rzeczy poprawić?

- Teoretycznie receptę wskazać łatwo. Potrzeba lepiej przygotowanych kapłanów i katechetów. Lekcje religii powinny wrócić do kościołów, bo tego chce młodzież. Prawie dwie trzecie gimnazjalistów lekcje religii w szkołach odbiera jako oznakę władzy Kościoła. Młodzi ludzie chcą przeżyć duchowych - i ich potwornie niska wiedza religijna nie zmienia tego faktu - a w zamian są przekonywani, że duchowość równa się religijności. Młodzież czuje, że to nie tak jest.

- Twierdzi Pan, że księża i katecheci uczący licealistów i gimnazjalistów są - generalizując - słabo przygotowani do tej roli. Czy jednak ich słabe przygotowanie nie jest skutkiem słabości intelektualnej wielu księży?

- To jest sedno sprawy. To, co mówił prof. Michalski odnośnie biskupów, jeszcze bardziej odnosi się do księży parafialnych. Przez wiele lat pracowałem na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i doskonale wiem, jaką wiedzę zdobywają studenci teologii.

- Jaką?

- Bardzo mizerną. Poziom wiedzy na studiach teologicznych jest wyraźnie niższy niż na kierunkach świeckich. Różnica polega także na tym, że studenci na kierunkach świeckich - generalnie rzecz ujmując - nie przyjmują niczego na wiarę, a na teologii sporo jest takich, którzy każdą podaną im informację przyjmują jako dogmat. Z badań i analiz kazań wynika niezbicie, że księża bardzo mało czytają.
- Kiedyś księża byli lepiej wykształceni?

- O tak, choć nigdy z kształceniem w seminariach nie było najlepiej, na co zwracał uwagę już dawno temu ks. prof. Piwowarski. Teologia polska jest oderwana od humanistyki. Niedawno w Poznaniu zakończył się Kongres Teologów Polskich. Zwrócę uwagę, że katolicka Polska w swoich ponadtysiącletnich dziejach nie miała teologa o ogólnoświatowym dorobku i uznaniu, a ks. prof. Wacław Hryniewicz, bez wątpienia wybitny teolog, jest praktycznie osamotniony i w dodatku ma kłopoty z watykańską Kongregacją Nauki Wiary. Chyba najbardziej docenianą na świecie postacią polskiej teologii katolickiej jest św. Faustyna Kowalska, zakonnica, która ukończyła kilka klas szkoły podstawowej. Ja mam 4 kolegów teologów świeckich, którzy są profesorami zwykłymi, ale na kongres żaden z nich nie został zaproszony. Jaki zresztą może być poziom teologii, gdy wielokrotnie słyszałem na Wydziale Teologii w poznańskim UAM, że celem teologii jest pogłębianie wiary studentów. Uniwersytet nie jest od tego. Jak przypomniałem rzeczy oczywiste studentom teologii, np. to, że Jezus nie zakładał żadnego kościoła, do końca był Żydem, choć ochrzczonym, że Kościół jako instytucja jest tworem świeckim, założonym przez cesarzy rzymskich, podobnie tworem świeckim jest papiestwo, to niektórzy studenci szli na skargę na mnie do dziekana. Zarzucali mi, że głoszę herezję.

- Może przyszłych księży i katechetów nie uczą tego na studiach?

- Nie wiem. Pamiętam jednak egzamin magisterski pewnej studentki teologii, którą egzaminator poprosił o wymienienie podstawowych tez Marcina Lutra. Ona zamilkła, a po chwili przyznała: "Nam o tym nikt nie mówił, nie musieliśmy się tego uczyć".

- Z badań przeprowadzonych przez Pana wynika m.in., że 54 proc. księży chciałoby mieć własne rodziny, 52 proc. przeżywa głęboki i przewlekły kryzys swojej tożsamości kapłańskiej, 12 proc. księży żyje w stałych związkach z kobietami, ponad jednej trzeciej zdarzały się luźne związki z kobietami lub seks bez zobowiązań. Czy celibat jest problemem dla księży?

- Z moich badań wynika, że dla większości jest bardzo dużym problemem. Ale to osobne zagadnienie. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę, że Polacy potrafią wybaczyć księżom bogactwo, nadmiar czasu wolnego, kobiety na boku, dzieci, bo wiedzą, że są ludźmi. Jednego natomiast księżom nie "darują": pychy, wywyższania się, poczucia bycia lepszym, co przejawia się w traktowaniu wielu parafian jako ludzi gorszych. Kościół jest dla mnie bardzo ważny, dlatego martwię się o jego przyszłość.

Rozmawiał: Włodzimierz Knap

PROF. JÓZEF BANIAK

Socjolog religii i religijności, wykładowca w Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, przed 10 laty wykładał na Wydziale Teologicznym UAM. Autor wielu książek, m.in. "Rezygnacja z kapłaństwa i wybór życia małżeńsko-rodzinnego przez księży rzymskokatolickich w Polsce", "Między buntem a potrzebą akceptacji i zrozumienia. Świadomość religijna i moralna a kryzys tożsamości osobowej młodzieży gimnazjalnej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski