Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba poszukać miejsca na medalową kolekcję

Rozmawiał Jan Otałęga
Rozmowa. Srebrny medal mistrzostw Europy to dla kulomiota Michała Haratyka z AZS AWF Kraków największy sukces w karierze.

- Wśród 12 polskich medalistów mistrzostw Europy w lekkoatletyce znalazł się Pan, ze srebrem w pchnięciu kulą. Jechał Pan do Amsterdamu po medal?

- Byłem liderem europejskiej listy kulomiotów, z tego powodu wielu widziało mnie na podium. Podchodziłem do tych prognoz ostrożnie, choć po głowie chodziły różne myśli. Cieszę się ze srebrnego medalu mistrzostw Europy. Do tej pory miałem dwa srebra w mistrzostwach kraju. Tak jakoś ten kolor mi teraz sprzyja, choć kiedyś byłem młodzieżowym mistrzem Polski. Trzeba z wolna myśleć, gdzie umieścić swoją prywatną kolekcję. Na razie medal z Amsterdamu biorę ze sobą do Cetniewa, tam mam zawody.

- Przed wyjazdem wspominał Pan, że ważne jest, aby w konkursach od razu pchać jak najdalej, bo dotychczas zbyt wolno rozkręcał się Pan w zawodach…

- W finale było dobrze, w drugiej kolejce miałem daleki wynik. Gorzej było dzień wcześniej w eliminacjach. W dwóch pierwszych kolejkach nie przekroczyłem 20 metrów, była chwila nerwów. W trzeciej próbie zmobilizowałem się i kula poszybowała ponad 20 m, wtedy odetchnąłem.

- W finale wyprzedził Pana tylko Niemiec David Storl.

- Nic dziwnego, bo to dwukrotny mistrz świata, był faworytem. Aby go pokonać, trzeba jeszcze wiele pracy na treningach. Sił mam sporo, rezerwy tkwią w opanowaniu techniki, a rzucam stylem obrotowym. Z trenerem Piotrem Galonem będziemy pracować, aby było lepiej.

- 12 medali biało-czerwonych w Amsterdamie, w tym 6 złotych. Fetowaliście sukces?

- To była udana dla Polski impreza, ale jakiejś wielkiej fety po powrocie z zawodów nie było. Nie oglądałem kolegów na stadionie, bo koncentrowałem się na swoim starcie.

- Debiut w ME był udany, ale zimą w halowych mistrzostwach świata w Portland tak dobrze Panu nie poszło.

- O tych zawodach chcę zapomnieć. Pierwszy występ w światowej stawce, nabierałam wtedy doświadczenia.

- Będzie trzeci debiut w tym roku - najważniejszy, bo w igrzyskach w Rio!

- To mój główny cel. Marzenie zostania olimpijczykiem się spełnia. A co będzie - zobaczymy. Medalu na igrzyskach w Rio nie wykluczam, choć są inni faworyci: Storl, trójka Amerykanów, Tomek Majewski…. Ale sport to sport, różnie bywa.

- Ma Pan dobre warunki przygotowań do igrzysk?

- Nie narzekam, mogę spokojnie trenować, będę na obozie w Zakopanem i Spale. Pomaga PZLA, który włączył mnie do kadry narodowej, a finansowo też rodzina, która trzyma kciuki. Będę mocno trenował, a z jakim efektem, pokażą zawody. Najważniejsze dla sportowca to być zdrowym, wtedy plany można realizować.

- Jest Pan zawodnikiem krakowskiego AZS AWF.

- Do Krakowa przyjechałem za trenerem, razem pracujemy siedem lat. Mieszkałem w akademiku, teraz moim domem praktycznie są miejsca zgrupowań w kraju. Pochodzę z Kiczyc koło Bielska-Białej. Kulą pchał też mój starszy brat. Skończyłem Centrum Kształcenia Ustawicznego i teraz mogę cały czas poświęcić sportowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski