Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy łyki fantastyki

Redakcja
Stara anegdota, jeszcze z lat siedemdziesiątych, opowiada, jak to Ruskie polecieli w kosmos. A nawet wrócili. Na lotnisku wita ich tłum dziennikarzy, wreszcie pada to najistotniejsze pytanie. "Czy jest w kosmosie życie". Kosmonauta toczy smutnym okiem dookoła i odpowiada - "Nie, tam TEŻ nie ma życia!".

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Fantastyka, wbrew potocznym opiniom, nie jest zbiorem historyjek, w których to co nieprawdopodobne, stało się prawdopodobne. Przeważnie jest ona opowieścią o nas samych - ludziach postawionych wobec problemów, które od tych dzisiejszych są jedynie większe i barwniejsze. A często straszniejsze. Któż nie czuł się nigdy bezradny jak karzełek wśród olbrzymów lub Guliwer wśród krasnoludków - przynajmniej duchem, kto nie odnosił nieodpartego wrażenia, że żyje na planecie złośliwych małp lub nie wpadał w grozę w pozornie normalnych okolicznościach jak bohaterowie "Lśnienia" Stevena Kinga. Zapewne nie ja jeden co pewien czas zadaję sobie pytanie, czy moje życie to nie jest jakiś przemyślny Matrix lub przynajmniej Truman show.

Fantastyka jest przede wszystkim sposobem skoncentrowanej narracji, próbą odpowiedzi na pytanie, co by było gdyby? Powiedzmy sobie otwarcie - odpowiedzi atrakcyjnej. Któż nie marzył, żeby być niewidzialnym, przemieszczać się w czasie, dysponować nadludzką mocą, docierać do granic wszechświata, a przede wszystkim dowiedzieć się, co będzie, gdy nas już nie będzie?! Co prawda już od samego zarania dziejów tego rodzaju historie, że odwołam się do pramatki Biblii, kryją w sobie morał - wszystko ma swoją cenę, kosztowanie owoców z drzewa Wiadomości Dobrego i Złego nigdy nie jest Bezkarne, a Kiedy Stanie się Jutro, jednego możemy być pewni, nie będzie ono takie, jak sobie je wyobrażaliśmy.

Dziś fantastyka jest marzeniem realisty - snem na jawie, w którym koncepty zawodowych wymyślaczy co i rusz przeskakuje jakiś 11 września czy 10 kwietnia. Jest zabawą i nauką, ucieczką od rzeczywistości, w rzeczywistość podobną choć ciekawszą, postmitologią i prenauką. Zupą, daniem i kompotem podanym w odwrotnej kolejności.

Czarodziejką gorzałką i złotym strzałem w żyłkę odkrywczą...

Oczywiście, od fantastyki, jak od wszystkiego w życiu, można się uzależnić.

Tu przypomina mi się zawsze anegdota o nieśmiertelnym Himilsbachu pijącym z gwinta. Kiedy go zapytano: "Janku, co robisz?", odpowiedział z charakterystycznym sobie wdziękiem "Wprowadzam w szarą rzeczywistość element baśniowy".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski