Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tusk tego nie zrobi

Ryszard Terlecki
Wszystko jest polityką. Czy kryzys wokół Ukrainy zagraża pokojowi? Przez najbliższe tygodnie rząd będzie nas straszył perspektywą regionalnego konfliktu, mając nadzieję, że obawa przed wojną przysporzy Platformie głosów w wyborach europejskich.

Zewnętrzne zagrożenie zwykle zniechęca do politycznych zmian, a zachęca do skupienia się wokół aktualnej władzy. Czy nawet wtedy, gdy przez siedem lat ta władza skutecznie rozbrajała państwo i likwidowała polską armię? Cóż z tego, że teraz Tusk obiecuje poprawę i zwiększenie wydatków na dozbrojenie. Po wyborach jak zwykle szybko zapomni o składanych obietnicach.

Dziś wojna nam nie grozi. Ale czy nie zagrozi w perspektywie kilku najbliższych lat? Putin marzy o odbudowie imperium nie dlatego, że ma ochotę wydać miliardy na wsparcie odzyskanych terytoriów, jak Krym, Naddniestrze czy Wschodnia Ukraina.

Raczej obawia się wstrząsów w samej Rosji i przez rozbudzenie imperialnych ambicji chce zapewnić trwałość swojej władzy. Mylą się ci, którzy uważają, że szczególnie zagrożone są Łotwa czy Estonia. Państwa bałtyckie mają rządy, które nie ulegną Moskwie i będą bronić niepodległości.

Bardziej zagrożona jest Polska, która nie ma suwerennego rządu, a raczej tylko administrację, walczącą o utrzymanie się przy posadach, trwoniącą narodowy majątek i gotową podporządkować się każdej zewnętrznej sile, która pomoże uratować interesy i obronić się przed odpowiedzialnością, także karną.

Władza w rękach Tuska i Komorowskiego oznacza lawirowanie między Rosją i Niemcami. A Niemcy mają swoje interesy i nie będą oglądać się na słabszych partnerów. Za cenę tych interesów chętnie podzielą się z Rosją wpływami w Europie Środkowej. Dlatego Polska ma dwa ważne cele przed sobą.

Po pierwsze, wzmocnić armię, tak by mogła samodzielnie oprzeć się agresji do czasu, gdy sojusznicy zdecydują się nadejść z pomocą. Po drugie, budować siłę regionu, opartą na sojuszu państw leżących między Rosją a Niemcami, zarówno wewnątrz Unii Europejskiej, jak i poza jej granicami. Od Finlandii po Turcję. Z udziałem Słowacji, Czech, Węgier, Rumunii, Bułgarii, Litwy, Łotwy, Estonii, ale i Ukrainy, Mołdawii, Gruzji, w przyszłości Białorusi (po upadku Łukaszenki i zerwaniu związków z Moskwą). Być może w sojuszu znalazłyby miejsce także Szwecja, Serbia czy Chorwacja.

Takiego sojuszu nie zbuduje rząd Tuska, słaby i nieudolny. Za takim sojuszem nie opowie się ani PO, ani SLD. A to jedno z zadań dla polskiej reprezentacji w Parlamencie Europejskim: budować partnerski związek państw i narodów Europy Środkowej i Wschodniej. Na tyle silny, by nie zagroziła mu Rosja i nie zdominowały go Niemcy. Związek, który zapewni pokój i rozwój gospodarczy w naszej części Europy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski