Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień po rocznicy

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. Rusofobia to odbezpieczony rewolwer odbierający Polakom rozsądek. Niewielu rzeczy polskie elity boją się mniej niż tego słówka, które oznacza niechęć do Rosji, Rosjan, kultury rosyjskiej.

Rewolwer rusofobii przystawiony do skroni polskiego polityka potrafi wymusić milczenie w sprawie rosyjskiego dochodzenia po katastrofie smoleńskiej, wyciszenie protestów przeciw wilkom na motorach, brak wsparcia dla Gruzji czy Litwy –jak kilkakrotnie bywało. Jak żyję, nie spotkałem Polaka, który wypełniałby kryteria „rusofobii”, wiedzą to i propagandziści Kremla.

Wiedzą o naszym strachu i zagrają nim, czy wpuścimy wilki, czy nie. Władze Berlina wilkom powiedzą „nie”, a i tak zostaną przyjaciółmi Rosji, bo w tej grze w rusofobię chodzi przecież o wielką politykę, a nie o to, czy Leszek Miller lub któryś z jego kolegów powie dwa słowa więcej niż to, że wilki są wyłącznie turystami na motorach.

„Wszystko jasne, cicho siedzieć!” – taki przekaz o katastrofie smoleńskiej królował w 5. rocznicę katastrofy w mediach, jak to się mówi, głównonurtowych. Zakaz zadawania pytań, z których każde odczytywane jest jako krytyka PO (jest rok wyborczy, każdy polityk zrozumie) albo Rosji (jeszcze nas posądzą o rusofobię) przyniesie z czasem więcej pytań prostych jak budowa cepa.

Jeśli winni polscy piloci, to dlaczego prokuratura chce ścigać kontrolerów z wieży w Smoleńsku? Jeśli na nowo odczytanych zapisach z czarnych skrzynek pozostało dużo nieodczytanych fragmentów, to jaka gwarancja, że ich ktoś jeszcze raz i jeszcze inaczej nie odczyta? Wyłamał się z zasady niezadawania pytań Bogdan Rymanowski i sporo z nich postawił. Odpowiadała Małgorzata Wassermann.

Dla tych, którzy o katastrofie chcą porozmawiać spokojnie, to świetna lektura na kwietniowy weekend. Smoleńsk już zostanie w naszej historii i choć świadectw tamtych dni będzie wiele, to jest szczególne. Bo mało w komentarzach zwracano uwagę na portret Zbigniewa Wassermanna, polityka, człowieka, ojca, naszkicowany przez córkę. Może nawet w tych właśnie fragmentach wywiadu z Małgorzatą Wassermann tkwi tajemnica ich dobrej książki.

Chciałoby się tego prawdziwego Wassermanna zostawić w pamięci Krakowa i Polski: spokojnego, wyważonego, dobierającego słowa z umiarem. Polityka, któremu została dana zbawienna prawnicza maniera precyzyjnego myślenia i mówienia, nawet wtedy, gdy „mądrość medialnego etapu” wezwała innych do jazdy bez trzymanki. Tadeusz Mazowiecki (admiratorem PiS jak wiadomo nie był) miał powiedzieć po katastrofie – przypomina to w jego biografii Andrzej Brzeziecki, że to jednak prawica straciła najwięcej. Książka Rymanowskiego i Wassermann to jeszcze jeden z dowodów w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski