MKTG SR - pasek na kartach artykułów

U siebie trzeba wygrywać

Redakcja
Piłkarze Kotelnicy-Watry dziękują swoim kibicom po wygranej z Iskrą Tarnów, czy tak bezie po spotkaniu z Polanem Żabno Fot. Zdzisław Karaś
Piłkarze Kotelnicy-Watry dziękują swoim kibicom po wygranej z Iskrą Tarnów, czy tak bezie po spotkaniu z Polanem Żabno Fot. Zdzisław Karaś
W zbliżającej się kolejce ligowej nasze drużyny z IV, V i VI ligi prawie wszystkie rozegrają mecze na swoich boiskach. Panuje zgodna opinia, że spotkania u siebie trzeba wygrywać.

Piłkarze Kotelnicy-Watry dziękują swoim kibicom po wygranej z Iskrą Tarnów, czy tak bezie po spotkaniu z Polanem Żabno Fot. Zdzisław Karaś

PIŁKA NOŻNA. Przed piłkarskim weekendem w ligach wyższych

Lubań Maniowy po efektownym zwycięstwie 4-0 nad Lotnikiem Kryspinów został pierwszym liderem IV ligi. W obozie maniowian po tak wysokiej wygranej panuje optymizm. - Po tak udanej inauguracji jesteśmy pełni nadziei na kolejną wygraną - mówi trener Marek Żołądź. - W ubiegłym sezonie zremisowaliśmy bezbramkowo z Olkuszem na ich boisku. To dobry zespół, ale my u siebie rzadko oddajemy punkty rywalom. Zgodnie z zasadą, że zwycięskiego składu się nie zmienia zagramy prawdopodobnie w identycznym zestawieniu jak w pierwszym meczu, chociaż oczywiście decyzje zapadną w dniu spotkania. Normalnie trenują już Jacek Pietrzak i Sebastian Gąsiorek.

Ten pierwszy czuje się już bardzo dobrze i być może zagra od pierwszych minut. Co do Gąsiorka to sprawa jest bardziej skomplikowana. Uraz twarzy, jakiej doznał piłkarz może wywołać u niego pewne psychiczne obawy, zatem sam zawodnik musi podjąć decyzję czy będzie w stu procentach gotowy do walki. Myślę, że nastąpi to dopiero na początku września. Lubań w poprzednim sezonie ma korzystny bilans w spotkaniach z Olkuszem. U siebie maniowianie pod wodzą wtedy jeszcze trenera Walczaka wygrali 4-1 i jak już wspomnieliśmy na wyjeździe zremisowali 0-0. Powtórka z ubiegłorocznej jesieni mile widziana w Maniowach.

V ligowa Kotelnica-Watra Białka Tatrzańska zagra już trzeci mecz. Po zwycięstwie w miniony weekend nad Iskrą Tarnów 2-0 białczanie w minioną środę polegli na boisku w Tymbarku 1-2. - Wydaje się, że spokojnie mogliśmy wywieźć z Tymbarku remis - mówi grający prezes i trener Andrzej Rabiański. - Zabrakło konsekwencji w przyjętej przez nas taktyce gry z kontry. W pierwszej połowie gospodarze i my mieliśmy po jednej okazji na strzelenie bramki. Po moim strzale z rzutu wolnego piłka trafiła w słupek. Po godzinie gry, chyba zbyt optymistycznie założyliśmy, że uda się wygrać z gospodarzami na ich boisku i zaczęliśmy prowadzić otwartą grę. Ale to gospodarze wyprowadzili dwie kontry, z których zdobyli bramki. Teraz zagramy u siebie z Polanem Żabno i chcemy w tym meczu powetować sobie stratę z Tymbarku. Zresztą innej opcji niż wygrywanie na swoim boisku nie może być. Przeszkodą może być natomiast ślub i uroczystości weselne mojego brata Pawła Rabiańskiego w sobotę. Gramy jednak w niedzielę o godzinie 16 i wszyscy powinni się już czuć dobrze. Rywal Watry inauguracyjnego spotkania z Barciczanką nie rozegrał na skutek fatalnych warunków atmosferycznych. W środę Polan zremisował u siebie z Nową Jarząbka 1-1. Górali niezależnie od uroczystości weselnych kolegi i tak czeka trudna przeprawa z 5 drużyną ubiegłorocznego sezonu. Może jednak piłkarze Kotelnicy-Watry sprawią prezent ślubny swojemu koledze w postaci wywalczenie 3 punktów.

W VI lidze na boisku w Zakopanem dojdzie do kolejnych podhalańskich derbów. KS Zakopane podejmuje LKS Szaflary. Oba zespoły na inaugurację wygrały w identycznym stosunku 2-1. Szaflary z Korzenną, a Zakopane z Jordanem. Szaflarzanie wygrali pewnie zakopiańczycy nieco męczyli się ze swoim rywalem. Własne boisko przemawia na korzyść gospodarzy, ale jak to w derbach każde rozstrzygnięcie jest możliwe. W meczu z Korzenna różnicę na boisku robił Florian Kamiński. W drużynie Zakopanego żaden z zawodników nie błysnął, ale jako całość drużyna prezentowała się lepiej od Szaflar. Czy przeważą indywidualne walory Floriana Kamińskiego czy też suma siły zespołu zakopiańskiego. Będzie to ciekawa konfrontacja. Z pierwszych spotkań można wysnuć prognozę, że mecz może zakończyć się remisem, chociaż własne boisko faworyzuje gospodarzy. Takie jest też nastawienie u działaczy i trenera Zakopanego, że mecze u siebie trzeba wygrywać.
Jordan Jordanów swój mecz rozegra już dziś. Rywalem jordanowian będzie Poprad Rytro. Rywal niewygodny, bo obie konfrontacje z tym zespołem w poprzednim sezonie zakończyły się porażkami podhalańczyków. Na wyjeździe Jordan poległ 2-4 w rewanżu na wiosnę u siebie już tylko 0-1. - Czeka nas oczywiście trudny mecz, ale chyba łatwych w tym sezonie nie będzie - mówi trener Jordana Jakub Jeziorski. - Wprawdzie przegraliśmy oba mecze z naszym najbliższym rywalem w poprzednim sezonie, jednak drugie spotkanie było już bardzo wyrównane a śmiem twierdzić, że była to porażka niezasłużona. Do trzech razy sztuka jak mówi przysłowie może w końcu uda się nam pokonać Poprad i poprawić nastroje w drużynie po pechowej przegranej w Zakopanem. Wierzę, że tak się stanie i dostarczymy naszym kibicom satysfakcji na Dni Jordanowa.

ZDZISŁAW KARAŚ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski