Udawał agenta CBŚ, żeby wyłudzić 70 tys. zł.

Robert M. wpadł w ręce krakowskich policjantów 17 września na jednej z ulic miasta. Podczas przesłuchania przyznał się do oszustwa. Twierdzi również, że działał sam.

Według ustaleń śledztwa 47-latek dowiedział się o swojej przyszłej ofierze z podsłuchanej rozmowy kolegów przedsiębiorców. Biznesmeni wymieniali między sobą informacje o danych firmy i jej właścicielu. - Okazało się, że przedsiębiorca miał kłopoty z wierzycielami, ale o postępowaniu karnym nie było mowy - opowiada Bogusława Marcinkowska z krakowskiej prokuratury.

Robert M. postanowił wykorzystać te informacje do własnych celów. Podając się za agenta Centralnego Biura Śledczego, skontaktował się z przedsiębiorcą, informując go o rzekomych problemach z prawem. Przy okazji zażądał 70 tys. zł. za pomoc w usunięciu dowodów świadczących o jego winie. - Chcąc potwierdzić swoją wiarygodność jako agenta, umawiał się z przedsiębiorcą na kolejne spotkania, przekazując informacje o szczegółach toczącego się rzekomo postępowania - informuje nadkom.~sarz Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.

Biznesmen nabrał jednak podejrzeń co do tożsamości agenta, kiedy ten oświadczył, że tak naprawdę pracuje dla Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na zlecenie CBŚ. - Poszkodowanemu udało się również zmniejszyć wysokość żądanej kwoty z 70 do 50 tys. zł - mówi Bogusława Marcinkowska.

Podejrzliwy biznesmen zgłosił sprawę na policję. Krakowscy funkcjonariusze z policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych potwierdzili jego obawy.

Jak się okazało, Robert M. był już wcześniej kilkakrotnie karany, między innymi właśnie za oszustwa. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat ośmiu.

W rzeczywistości przeciwko śląskiemu przedsiębiorcy nie toczy się żadne postępowanie, a cała sprawa została przez oszusta wymyślona.

Marcin Banasik