Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ułatwienie dla barów mlecznych

Paweł Głowacki
Dostawka. Witold Gombrowicz głosił, iż najtrudniejsza w sztuce jest łatwość. Nie czas smak gombrowiczowskiej prowokacyjki na atomy rozkładać, czas, by rzec: szkoda, że tego w mrowisko wetkniętego kijka nie dookreślił, szkoda i żal.

Gdyby wiedział, co nas czeka, pewnie dopisałby: „Nie mylić łatwości z łatwizną! Nie stawiać łatwości blisko lenistwa, sjesty, wygodnictwa, wtórnego analfabetyzmu i demokratycznego roszczenia, byś mi, pisarzu, na tacy podawał dania wyłącznie proste niczym kozi bobek, a ja sobie, a nawet se, tak, se w malignie leżeć bede, oj, bede!” Cóż, nie wiedział.

Nie przewidział internetu, który jedni zwą ściekiem, drudzy dnem, a inni, choćby Stanisław Lem, dowodem na żywotność idiotów. Nie przeczuł epoki obracającej łatwość w łatwiznę.

Liczba tych, co im się nic nie chce, zwłaszcza czytać przytomnie, zawsze była liczbą piasku, lecz przez wieki, tysiąclecia cicho siedzieli. Było nieuchronne, że do głosu dojdą. No i proszę – rodzi się internet! I równie nieuchronnie pojawić się musiał na globie trybun ćwierkającego w sieci piasku.

Nazywa się Steven Pinker, jest profesorem psychologii, excusez-moi, kognitywnej, i to na Harvardzie, żartów więc nie ma. Jest wyłącznie powaga – księga Pinkera o tym, jak pisać, by chcieli nas czytać. „Jeśli więc jakieś zdanie jest zbyt zawiłe i nie liczy się z tym, jak działają neurony odpowiedzialne za jego odczytanie, pisarza czeka porażka”. Tako rzecze profesor. I jeszcze: „Zamiast starać się brzmieć mądrze, powinniśmy pisać tak prosto, jak mówimy”. Czyli? Czyli tak, jak w sieci ćwierka piach! Pisz: „Ala ma kota”! Tylko tak, nigdy inaczej!

Bo gdy napiszesz: „Stuletnia Ala, co od wtorku nie może znaleźć trzecich zębów, ma kota przypominającego wielbłąda, lecz jako że od wtorku nie może gryźć kiełbasy, na bok odstawiła problemat, czemuż to kot jej jest jedno-, a nie dwugarbny” – przepadłeś, chłopie!

Co powiedzieć, kiedy Harvard prawi takie rewelacje? Już widzę, jak Tomasz Mann tasakiem robi z labiryntów zdań „Doktora Faustusa” nieogarnioną sieczkę łatwizny typu „Ala ma kota”, gdyż Hela z sąsiedztwa chce „Doktora Faustusa” w internecie przeczytać i nie mieć z tym niepotrzebnych problemów neuronowych!

Już widzę, jak inni „zawilcy” – Schulz, Nabokov lub Sebald – nie piszą, jeno łażą po okolicy i męczą przechodniów, za rękawy ich szarpią, żebrząc: „Powiedz, kochanieńki, powiedz, jakie zdanie w sieci czytane nie skatuje cię zanadto, a ja zdanie to napiszę, specjalnie dla ciebie”! Już widzę, jak Proust swoje słowne oceany w plutony kozich bobków przemienia, gdyż gosposia jego, pani Celesta Albaret, usypia w połowie każdego oceanu!... Zdumiewające! Profesor – a nie wie, że samotne grzebanie w nieogarnionym masywie języka to jest potworny pisarza lęk przed tym, czy układane przezeń frazy udźwigną jego na jawie śniony sen o istocie świata, a nie cwaniacka, interesowna troska o to, by dobrze zrobić Jadzi, Józiowi, Gieni oraz innym ziarnkom internetowego piachu, innym paziom łatwizny, innym kapłanom, czyli kapłonom, czytelniczego lenistwa!

Pisać tak prosto, jak mówimy... Pinker nie dostrzega nawet tego, że jego przepis pytanie rodzi nieuchronnie. Otóż – po co w takim razie w ogóle pisać? Nie lepiej pogadać przy kawie? Bądź po prostu zatelefonować? Prościej zagadnę. Po cóż robić zupę pomidorową, skoro przecież istnieje pomidor? Po ch... ta mordęga przy garach? Nie łatwiej dać głodnemu głęboki talerz z pomidorem na dnie? I łyżkę do tego? Niech sobie siorbie. Może co wysiorbie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski