MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uniewinniony po roku

Redakcja
Anna Kłapcia ze zdjęciem swojego syna Bartosza Fot. Artur Drożdżak
Anna Kłapcia ze zdjęciem swojego syna Bartosza Fot. Artur Drożdżak
WYROK. Kibol Wisły Kraków skazany na 9 lat więzienia za zadanie ciosu nożem i śmierć Bartosza Kłapci w Skawinie. Drugi oskarżony został uniewinniony.

Anna Kłapcia ze zdjęciem swojego syna Bartosza Fot. Artur Drożdżak

- To sprawiedliwy wyrok. Nie mógł być inny - mówi 55-letnia Anna Kłapcia, mama 27-letniego Bartosza, który zginął w Skawinie od ciosu noża.

Do tragedii doszło w nocy z 4 na 5 marca ub.r. na tzw. starym osiedlu w Skawinie. Tragicznego wieczoru Bartosz wrócił wieczorem z pracy, rzucił okiem na telewizję i wyskoczył po papierosy. Już nie wrócił; zginął 100 m od domu i to na dwa dni przed swoimi urodzinami. Otrzymał uderzenie nożem w bark i serce, towarzyszący mu Edward S. został zaatakowany siekierą i nożem. Ich kolega Andrzej D. nie odniósł obrażeń.

W ręce policji szybko wpadł jeden ze sprawców, nieletni Sylwester P., później także dwaj pełnoletni podejrzani Michał M. i Marek Ł. Michał M. przyznawał się do winy. Mówił, że w pewnej chwili podszedł do Edwarda S. i jego kompanów. - Oni rozpinali kurtki, jakby coś chcieli wyjąć, wyjąłem nóż i wykonałem zamach. Nóż w coś się wbił. Potem uciekłem - opisywał moment zadania śmiertelnego ciosu.

Trafił do aresztu, podobnie jak Marek Ł., który także przyznał się do wzięcia udziału w napaści na Bartosza. Jednak w trakcie procesu pojawiło się wiele wątpliwości dotyczących udziału Marka Ł. w tragicznym zajściu. Najpierw okazało się, że kłamał, gdy mówił, że sam wyrzucił nóż, narzędzie zbrodni. Nóż i siekierkę odkryto bowiem w reklamówce, której lokalizację wskazał Michał M. Była we wnęce budynku obok jednej z siłowni.

Potem udało się podważyć rozpoznanie wizerunku Marka Ł., którego dokonał pokrzywdzony Edward S. Świadek przyznał, że tamtej nocy był pijany, była noc, on był w stresie, sytuacja była dynamiczna, a napastnicy bardzo do siebie podobni - wysocy, chudzi, w kapturach.

W końcu mężczyzna potwierdził, że nie jest pewien, czy na miejscu zbrodni był Marek Ł. Pozostawała jeszcze jedna kwestia. Sam Marek Ł. obciążył się i przyznał się do udziału w zajściu. Dopiero na sali rozpraw odwołał te zeznania.

- Przyznałem się do winy w śledztwie, bo policjanci powiedzieli mi, że jak się przyznam, to będę wolny. A ja bardzo chciałem być na chrzcie swojego dziecka, a nie w areszcie. Myślałem, że potem jakoś to się odkręci - wyjaśniał oskarżony. Samooskarżenie kosztowało go rok pobytu za kratkami, wyszedł na wolność dopiero w marcu 2012 r. Teraz został całkowicie oczyszczony z zarzutów.

Wyrok sądu w tej sprawie nie jest prawomocny. Wyrok usłyszał też nieletni Sylwester P., sądzony w odrębnym procesie. Na mocy orzeczenia sądu trafił na 5 lat do poprawczaka.

Artur Drożdżak

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski