- Nie potrafię powiedzieć czy inna osoba na moim miejscu przetrwałaby to wszystko, co ja przeżyłam. To był totalny szok. Musiałam być dobrze skonstruowana psychicznie, że nie zwariowałam - śmieje się dziś Kasia Nosowska.
Mimo ogromnych sukcesów Heya, już w 1996 roku wokalistka postanowiła zadebiutować solową płytą. Uwiódł ją bowiem trip-hop - smolista i mroczna muzyka, wykonywana wtedy przez Portishead czy Massive Attack. W efekcie krążek „puk.puk” stał się jednym z pierwszych wydawnictw nad Wisłą zaliczanych do tego nurtu. Wątek ten kontynuowały dwa kolejne solowe albumy Nosowskiej - „Milena” i „Sushi”.
Z kolei „UniSexBlues” i „8” okazały się zwrotem w stronę bardziej tradycyjnej piosenki, - być może dlatego, że zostały one zrealizowane z dawnym gitarzystą Pogodno - Marcinem Macukiem. Największy sukces przyniósł jednak Nosowskiej album „Osiecka” z jej interpretacjami klasyków słynnej autorki.
- To ma chyba związek z wiekiem. Kiedy człowiek dorasta, odczuwa potrzebę zdjęcia ze swoich barków niepotrzebnych obciążeń. Dla mnie takim obciążeniem było do niedawna przywiązanie do jednego stylu. Postanowiłam się pozbyć tego kompleksu, bo chcę odsysać z __rzeczywistości wszystko, co ciekawe - niczym się nie ograniczając - mówi piosenkarka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?