Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uratowana przez Chińczyka

Rozmawiał Jan Otałęga
Klaudia Buczek wspięła się na wyżyny swej konkurencji – sięgała po medale m.in. MŚ seniorek i juniorek
Klaudia Buczek wspięła się na wyżyny swej konkurencji – sięgała po medale m.in. MŚ seniorek i juniorek fot. Wojciech Matusik
Rozmowa z tarnowianką KLAUDIĄ BUCZEK, wicemistrzynią świata we wspinaczce sportowej na czas, nominowaną w naszym plebiscycie

– W przeprowadzonym wśród Czytelników „Dziennika Polskiego” plebiscycie na 10 Asów Małopolski na czele najlepszej dziesiątki sportowców naszego regionu uplasował się Kamil Stoch. W gronie 36 nominowanych była dwójka tarnowian: żużlowiec Janusz Kołodziej i uprawiająca wspinaczkę sportową na czas Klaudia Buczek.

– Miło, że jurorzy docenili moje osiągnięcia, choć wspinaczka sportowa nie może się jeszcze równać z najpopularniejszymi sportami olimpijskimi. Ta nominacja stanowi motywację dla mnie, aby w kolejnych sezonach starać się o miejsca w czołowej dziesiątce Asów (przed 3 laty udało się to innej tarnowiance, uprawiającej wspinaczkę, Edycie Ropek – przyp. JO). Konkurencja w plebiscycie „Dziennika Polskiego” była ogromna, byłam pod wrażeniem, słysząc na końcowej Gali Asów wyczytywane nazwiska laureatów – mistrzów olimpijskich, świata…

– Jak zetknęła się Pani ze swoją dyscypliną sportu?

– Mieszkałam i uczyłam się w Tarnowie, w dzielnicy Mościce. W domu nie było tradycji sportowych. Najpierw interesowałam się tańcem. 8 lat temu zobaczyłam na afiszu zaproszenie na zajęcia ze wspinaczki. I tak trafiłam na ścianę wspinaczkową TOSiR-u, następnie Tarnovii, gdzie po okiem trenera Tomasza Oleksego, przypięta liną, czyniłam pierwsze kroki na ścianie na czas, dochodząc stopniowo do sukcesów.

Bardzo mi się ten rodzaj sportu spodobał; wspinaczka to wbrew pozorom bardzo urozmaicona forma aktywności, każdy ruch może być inny. Moje zainteresowania podzieliła siostra-bliźniaczka Sylwia i też uprawia wspinaczkę, ale wybrała bouldering (bez asekuracji liną), jest mistrzynią Polski. Ja zaś od pięciu lat walczę na 15-metrowej ścianie na czas. Mój rekord życiowy wynosi 8,47 sekundy na zawodach, a na treningu nawet 8,35 sekundy. Przed rokiem zmieniłam barwy klubowe, jestem zawodniczką AZS PWSZ Tarnów, moim trenerem został Tomasz Mazur.

– Z jakich sukcesów jest Pani szczególnie dumna?

– Bardzo mnie cieszy tegoroczne wicemistrzostwo świata wśród seniorek. Byłam czwarta w dorocznej klasyfikacji Pucharu Świata, a więc w cyklu imprez dla elity światowej. Zwyciężyłam też cztery lata temu w Edynburgu w mistrzostwach świata juniorek, dwa razy byłam mistrzynią Polski seniorek.

– Jest Pani zadowolona z wyboru tego sportu? Inne są bardziej zasobne i popularne…

– Na pewno, ale nie żałuję. To co robię, interesuje mnie, zawody wspinaczkowe są ciekawe, dają zarazem możliwość zwiedzania świata. Nie jest to dyscyplina olimpijska, choć nasza federacja stara się wejść do programu igrzysk.

– Nie jest to konkurencja niebezpieczna, nie było nieoczekiwanych przygód?

– Raz tylko na treningu naderwałam troczki w palcu. Z tremą na zawodach sobie radzę, mam kontakt z psychologiem sportu. Z przygód to może nie wymienię tych z treningów i zawodów, ale z podróży sportowej. Byłam w Chinach, wracałyśmy już z hotelu na lotnisko. Kierowca-Chińczyk nie mówił po angielsku. Na pustej drodze nagle zatrzymał się, zaczął rozmawiać przez komórkę, nie reagował na nasze prośby, bo nasz samolot zaraz miał startować. Wybiegłyśmy z taksówki, machając na przejeżdżające auta. Zatrzymał się samochód. Okazało się, że przypadkiem jechał jeden z chińskich wspinaczy i dowiózł nas na lotnisko.

– Sport to część Pani życia, ale bardzo ważna jest też nauka...

– Tak, i po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego numer 4 w Tarnowie wraz siostrą przeniosłyśmy się na studia do Krakowa. Mieszkamy razem, a teraz będziemy finalizować prace magisterskie. Sylwia jest na AGH, na inżynierii biomedycznej, a ja na Uniwersytecie Rolniczym, na technologii żywności i żywienia człowieka, specjalizacja dietetyka. Moja praca dyplomowa dotyczy wpływu diety sportowej na wyniki wspinaczy.

– Co planuje Pani robić po ukończeniu studiów?

– Postawić na sport! Chcę poprawić swe wyniki, startować w przyszłym roku w akademickich mistrzostwach Europy, których gospodarzem zostały Katowice, ponadto wystąpić we wszystkich edycjach Pucharu Świata, a za 3 lata wystartować we Wrocławiu, który będzie organizatorem igrzysk sportów nieolimpijskich. Po tych trzech sezonach i przeanalizowaniu swych wyników, zastanowię się, co dalej. Zawodowo może połączę swe zainteresowania: sport i zdrowe żywienie…

– Będzie miała Pani odpowiednie warunki, aby ścigać się z czołówką światową?

– Nie mogę narzekać. Wprawdzie mieszkając w Krakowie, trzeba dojeżdżać na treningi do Tarnowa, ale znajduję czas. Od roku w AZS PWSZ mam bardzo dobre warunki szkoleniowe. W klubie jest nowa ściana wspinaczkowa. Wspiera mnie finansowo Grupa Azoty. Dorabiam, ucząc w szkole sióstr prezentek w Krakowie. W ramach wychowania fizycznego dzieci mają zajęcia ze wspinaczki.

– Ma Pani jakiś swój sportowy wzór?

– Lubię oglądać konkursy skoków narciarskich, czytam wywiady z naszymi skoczkami. To skromne, fajne chłopaki, a ich wyniki w sezonie olimpijskim wszystkich nas zaskoczyły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski