Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy za swoje błędy nie płacą

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Dyskusja o tym, jak wyznaczać miejsca dla samochodów w strefie płatnego parkowania staje się coraz bardziej zadziwiająca.

Urzędnicy miejscy, którzy najpierw malowali linie pozwalające samochodom blokować chodniki, teraz zamierzają restrykcyjnie przestrzegać prawa. Krakowianie mieszkający w centrum zaczynają blokować ulice w obawie, że po zmianach będą musieli zostawiać na noc swoje samochody daleko od domu, bo na chodniku pod ich oknem nie będzie wolno parkować. A radni PiS apelują do prezydenta miasta, by wstrzymał się z likwidacją nielegalnie wyznaczonych miejsc parkingowych do czasu uchwalenia przez Sejm ustawy, która zniesie obowiązek oznakowania poziomymi liniami miejsc dla samochodów.

Nie chciałbym dolewać oliwy do ognia, ale bardzo nurtuje mnie pytanie, czy i kto poniesie odpowiedzialność za to, że przez jakiś czas miasto pobierało pieniądze od kierowców zostawiających swój samochód na miejscu parkingowym wyznaczonym niezgodnie z prawem. Przecież przepis o tym, że na chodniku wolno parkować pod warunkiem, że zostanie na nim co najmniej 1,5 metra wolnej przestrzeni dla pieszych nie pojawił się po wymalowaniu linii w Krakowie.

Decyzja o wymalowaniu linii była więc świadomym naruszeniem obowiązującego prawa! A jak słyszę teraz tłumaczenia przedstawiciela Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu, że zrobiono to przecież dla dobra mieszkańców centrum miasta, by mieli więcej miejsc do parkowania, to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Prawie codziennie przechodzę ulicą, przy której nie ma ani jednego domu, a linie na niej pomalowano tak, że nie tylko trudno przejść chodnikiem, ale i przejechać ulicą. Nie trudno się domyśleć, że tylko po to, by ulica dawała spore dochody z parkowania samochodów.

Gdyby ktoś na taką skalę zarabiał pieniądze dzięki łamaniu prawa, nie wywinąłby się od kary. Tymczasem urzędnicy miejscy dopiero teraz chcą restrykcyjnie przestrzegać prawa, a koszty tego spadną na kierowców. Bo to oni będą teraz mieli problem ze znalezieniem miejsca do parkowania. Jak zostawiali swoje auto w miejscu, gdzie wymalowano linie niezgodnie z prawem, musieli płacić, choć prawo złamali urzędnicy. Jak po zmianach zaparkują w tym samym miejscu, też będą musieli płacić i to jeszcze więcej, bo im złamania prawa nikt nie wybaczy.

Oczywiście sprawa parkowania w centrum Krakowa nie jest taka czarno-biała. Coś rzeczywiście trzeba zrobić, by ograniczyć ruch na najbardziej zatłoczonych ulicach. Ale nie można udawać, że wprowadza się kosmetyczne zmiany, gdy dochodzi do rewolucji, a winnego jej wywołania znowu nie będzie. Może niech prezydent i jego urzędnicy odważą się na zamknięcie centrum dla samochodów i pozwolą wjechać tam tylko mieszkańcom. Tyle że na coś takiego trudno się zdecydować, to wymaga odwagi. Lepiej malować linie, a potem je wymazywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski