Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uśmiech pacjenta? Tylko niektórym rekompensuje niskie wynagrodzenie

Iwona Krzywda
Pielęgniarki z Centrum Zdrowia Dziecka od łóżek pacjentów odeszły 24 maja. Po 16 dniach negocjacji zgodziły się zakończyć swój protest
Pielęgniarki z Centrum Zdrowia Dziecka od łóżek pacjentów odeszły 24 maja. Po 16 dniach negocjacji zgodziły się zakończyć swój protest Fot. Michał Dyjuk
Strajk w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka to odbicie problemów białego personelu całej Polski. Pielęgniarki od lat domagają się wzrostu wynagrodzeń i poprawy warunków pracy. Właśnie otrzymały sygnał, że najskuteczniejszą bronią w ich walce jest bezbronny chory.

Natalka ma niespełna 2,5 roku i cierpi na zespół nerczycowy. Jej nerki nie pracują prawidłowo, w brzuchu zatrzymywana jest woda, a w moczu pojawiło się białko. Po ratunek mała pacjentka zgłosiła się do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego (USD) w Krakowie. Na prokocimskim oddziale nefrologii przebywa od tygodnia. Nad jej leczeniem oprócz lekarzy czuwają również pielęgniarki.

Badają, podają leki i kroplówki. Ich pracę mama Natalki ocenia na piątkę z plusem. - Gołym okiem widać, że mają bardzo dużo obowiązków, ale nie zdarzyło się, żeby któraś z nich odmówiła nam pomocy - mówi pani Agnieszka. - Gdyby jednak zdecydowały się odejść od łóżka mojej córki, na pewno bym się z nimi nie solidaryzowała. Każdy rodzic w pierwszej kolejności myśli o dobru swojego dziecka, a praca z małymi pacjentami do czegoś zobowiązuje - dodaje.

Mamy i ojcowie chorych, za których leczenie odpowiada Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, na temat takiej formy protestu mają podobne zdanie. Dali temu wyraz, pikietując przed szpitalem i domagając się jak najszybszego zakończenia strajku. Bezprecedensowy spór ostatecznie udało się zakończyć w środę wieczorem, po 16 dniach negocjacji. Od jego startu pielęgniarki z CZD podkreślały, że chodzi im przede wszystkim o bezpieczeństwo małych pacjentów, którego nie da się zapewnić inaczej niż przez zwiększenie kadry. Ostatecznie wypracowany kompromis dotyczy jednak wyłącznie podwyżek, z żądania dodatkowych etatów zrezygnowano.

W czasie trwania warszawskiego protestu, część pielęgniarek zatrudnionych w krakowskim USD w geście solidarności przychodziła do pracy ubrana na czarno. Ich związek zawodowy od dłuższego czasu również jest w sporze zbiorowym z dyrekcją, a rozmowy dotyczące poprawy warunków pracy trwają.

-Kiedyś na każdym dyżurze byłyśmy cztery, teraz jesteśmy we dwie, a obowiązków cały czas przybywa - tłumaczy pani Renata, jedna z nielicznych pielęgniarek z Prokocimia, które chcą o swojej sytuacji rozmawiać.

Na jej oddziale przebywa obecnie 35 małych pacjentów. A ona i jej koleżanki odpowiadają nie tylko za przeprowadzanie badań czy podawanie zaleconych leków. Tam, gdzie to potrzebne, muszą również przejąć obowiązki rodziców. Nakarmić, przewinąć, umyć, przypilnować, żeby mały chory nie zrobił sobie krzywdy - nie wypadł z łóżeczka, nie nabił guza, biegając po korytarzu, nie odłączył kroplówki koledze.

-Dzieci nie zawsze mówią chętnie o tym, co im dolega, nie przyswajają informacji i zaleceń tak łatwo jak dorośli. Dużo bardziej przeżywają też każdą procedurę. Dlatego przy zwykłym pobieraniu krwi trzeba się nieraz mocno namęczyć, wytłumaczyć, że nie będzie bolało, obiecać kolorowy plasterek w nagrodę. Staramy się, jak możemy - tłumaczy pani Renata.

W zawodzie pracuje od 22 lat. Jak podkreśla, większość jej koleżanek z Prokocimia to osoby z podobnym stażem. Młodzież do zastępowania wiekowych sióstr się nie pali, bo praca jest wymagająca, a wynagrodzenia niskie.

- Każdego roku w Krakowie na jedno miejsce na studiach pielęgniarskich kandydują 2-3 osoby. Studia kończy ok. 100-150 osób. Większość absolwentów jednak nie podejmuje pracy w zawodzie albo decyduje się na wyjazd za granicę, gdzie w zależności od kraju można liczyć nawet na trzykrotnie wyższe zarobki - przyznaje dr Iwona Malinowska-Lipień, wiceprzewodnicząca Małopolskiej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych.

W całej Małopolsce zarejestrowanych jest niespełna 25 tys. pielęgniarek. Pod względem ich liczby przypadającej na 100 tys. mieszkańców nasze województwo zajmuje dopiero 9. miejsce w kraju. Co gorsza, ponad 40 proc. sióstr to osoby, które przekroczyły już 50. rok życia i niedługo będą mogły przejść na zasłużoną emeryturę.

Żeby uzupełnić braki kadrowe, większość pielęgniarek pracuje w kilku miejscach naraz. -Stąd właśnie biorą się wygórowane kwoty podawane w kontekście naszych wynagrodzeń- przekonuje dr Malinowska-Lipień. Według najnowszych danych opracowanych przez Główny Urząd Statystyczny średnie wynagrodzenie miesięczne pielęgniarki zatrudnionej w publicznej placówce to ok. 3,5 tys. zł brutto. Poziom zarobków uzależniony jest od bardzo wielu czynników. Siostry, które dopiero zaczynają pracę, średnio mogą liczyć na 2,6 tys. brutto. Te zatrudnione w najbardziej licznych lecznicach i z najdłuższym stażem pracy zarabiają nawet blisko 5 tys.

Największe od lat dodatki do pensji zagwarantował pielęgniarkom poprzedni minister zdrowia Marian Zembala. Dzięki specjalnemu rozporządzeniu na ich konta po odliczeniu podatków trafia dodatkowe 232 zł. Nie wszystkie siostry wzrostem wynagrodzeń zostały jednak objęte. W Małopolsce problem ciągle dotyczy pielęgniarek wykonujących swoją pracę w powiatowych stacjach pogotowia ratunkowego, w myśl przepisów traktowanych w kategoriach podwykonawców.

Agata Misiura, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Pielęgniarzy w krakowskim Szpitalu Rydygiera, podkreśla, że większość jej koleżanek na zarobki nawet na poziomie średniej GUS nie ma co liczyć. - To kwota zdecydowanie zawyżona. W naszym szpitalu zasadnicza pensja wynosi ok. 1800 zł. A podwyżek nie było od 2007 roku. Nie ma się więc co dziwić, że ogłoszenia o pracę pozostają bez odpowiedzi - twierdzi. - Praca przy łóżku pacjenta jest bardzo ciężka. Ten, kto uważa, że pielęgniarki tylko siedzą i piją kawę, chyba nigdy nie leżał w szpitalu - dodaje. Żeby udowodnić swój wysiłek, pielęgniarki z „Rydygiera” postanowiły kiedyś zmierzyć dystans, jaki pokonują w czasie 12-godzinnego dyżuru. Licznik stanął na liczbie… 35 km.

Misiura siostrom z CZD się nie dziwi i przyznaje, że w ich sytuacji sama również odeszłaby od łóżek chorych. Jej koleżanka z Prokocimia tak radykalna w swoich sądach już nie jest. -Każda z nas chciałaby godnie zarabiać i po pracy wracać do domu, a nie dorabiać w kolejnym miejscu. Nie czuję się jednak wypalona. Dzieci są wyjątkowymi pacjentami, potrafią być wdzięczne jak nikt inny. Ich uśmiech mobilizuje do codziennej pracy bardziej niż pieniądze - podkreśla pani Renata.

W środę Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych zwrócił się z prośbą o spotkanie do premier Beaty Szydło. Jego przedstawiciele liczą, że bezpośrednia rozmowa z szefową rządu pomoże wypracować mechanizm poprawy warunków pracy białego personelu i uniknąć konfliktów takich, jak ten w Centrum Zdrowia Dziecka. W wielu kolejnych lecznicach, również tych małopolskich, nastroje są bowiem bardzo napięte. A finał negocjacji w Warszawie pokazuje, że pacjent to w walce o własne interesy wyjątkowo skuteczny oręż, po który teraz mogą chcieć sięgnąć nie tylko pielęgniarki.

***

Pielęgniarki z Centrum Zdrowia Dziecka rozpoczęły swój strajk 24 maja. Odeszły od łóżek małych pacjentów, domagając się podwyżek wynagrodzeń i zatrudnienia dodatkowego personelu. Ich zdaniem na wszystkich oddziałach Centrum brakuje ok. 70 pielęgniarek.

Negocjacje pomiędzy przedstawicielami związków a dyrekcją CZD trwały 16 dni. Rozmowy wielokrotnie zrywano.

W poniedziałek zdecydowano o zamknięciu czterech oddziałów - immunologii, endokrynologii, diabetologii oraz urologii dziecięcej.

Wobec trwającego sporu minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podjął decyzję o przekazaniu CZD dofinansowania w wysokości 1 mln zł.

Ostatecznie kompromis udało się osiągnąć w środę. Strajkujące pielęgniarki zdecydowały się zawiesić spór grupowy do końca roku.

Nieoficjalnie wiadomo, że protestujący personel ma otrzymać 300 zł brutto podwyżki. O zatrudnieniu dodatkowych pielęgniarek w porozumieniu nie ma mowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski