MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uśmiechnij się

Redakcja
Czas zaczął najwyraźniej biec do tyłu. Po zimie, przedłużającej się w nieskończoność, nadeszła jesień, której nie ma końca. W jednym z rzeszowskich sklepów z gadżetami można nawet kupić zegarki z cofającymi się wskazówkami.

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Wprawdzie zieleń buchnęła mocno i zaczęła wdzierać się z ogrodu do mieszkania i o jesiennym opadaniu liści przyroda ani nie chce słyszeć, co mi jednak z tej zieleni przyjdzie, skoro z zaplanowanych długich wiosennych (i - podobno -leczniczych!) spacerów wyszły nici. Chwała Bogu, że nie wyrzuciłem pieniędzy na kijki do łażenia bez nart i bez śniegu. Przeznaczone na to złotówki zużyłem na kupno kompletu garnków do gotowania na parze, odkrywając przy okazji prostotę przyrządzania znakomitych potraw z wszelakiego rodzaju mrożonek.

A więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Gdy wreszcie zmieni się pogoda i znowu ujrzymy słońce (podobno już wkrótce), do spacerów nie trzeba mi będzie kijków, lecz raczej jakieś składane krzesełko na lekkim aluminiowym stelażu, żeby odpocząć, jeśli przeliczę się z siłami. Potem zapewne będzie przybywało ekwipunku. Przyda się lornetka, aparat fotograficzny, może karimata i wreszcie - rzecz najważniejsza! - niewielki chlebaczek z miejscem na bidon z jakimś orzeźwiającym płynem.

Przestałem już wierzyć w wymarzone niegdyś przejście piechotą wzdłuż północnej lub wschodniej granicy Polski, co miało skutkować wyleczeniem przypadłości sercowo-ciśnieniowych, ale może stać mnie będzie na dość częste kilkukilometrowe eskapady po okolicy?

W każdym razie dostrzegłem promyczek nadziei. Będzie dobrze, ciepło i słonecznie. Napotkani przechodnie uśmiechną się, być może, do wędrowca, który odpowie im tym samym szczerym i pełnym optymizmu uśmiechem.

Mój Boże! W tej chwili przypomniałem sobie własne wielkie wyprawy sprzed lat kilkudziesięciu, w czasie których spotykałem się z takimi właśnie wędrownikami. Ba! Mówiliśmy sobie starym górskim obyczajem: "Dzień dobry!" Niekiedy przystawaliśmy, by już wspólnie, przez króciutką chwilę, nacieszyć się otaczającym nas światem i niepowtarzalnym poczuciem swobody. Radowała nas każda trawka, każdy pojawiający się tu i ówdzie kwiatek. Gdzieś między drzewami chowała się sarna, a nad nami krążyła para myszołowów, pilnie strzegących swojego rewiru łowieckiego. Rozstawaliśmy się bez żalu, bo na chwilę uczestniczyliśmy w ceremoniale współistnienia z przyrodą i wiedzieliśmy, że większa rola nie była dla nas przewidziana.

Pozostawał uśmiech, który potem długo gościł na naszych twarzach.

Ciekawe, czy uda mi się jeszcze kiedyś zagrać w tym spektaklu małej ludzkiej radości. Może to być nawet bardzo mała rola. Uśmiecham się na dobry początek do sąsiadów.

Uśmiechnij się też! Będzie ci łatwiej żyć!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski