MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uzależnieni

Redakcja
Wielu moich znajomych, głównie rówieśników, przyznaje od czasu do czasu, że chciałoby im się rzucić miejskie wygody wraz z nierozłącznym hukiem samochodów, unoszącym się nad zamieszkiwaną przez nich metropolią jak łuna nad gorejącym średniowiecznym grodem i przenieść gdzieś w wiejskie zacisze, by tam całą gębą korzystać z rozkoszy natury.

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Marzy im się wiejska chata, chodzenie spać z kurami, posiady na przyzbie i niespieszne gawędy z sąsiadami. Wyciągnięty przy nogach Azorek i grzejący się na słońcu Mruczek dopełniałyby sielskiego obrazu. Jeśli dodać do tego jeszcze rozłożone na ławie ogórki, pomidory oraz inne frykasy wygrzebane z własnego ogródka tudzież stojącą w cieniu zgrabnie wykonaną w nieodległym browarze metalową, niezbyt drogą beczułkę z piwem wraz z towarzyszącymi jej szklankami z grubego szkła, niczego więcej do tej idyllicznej scenki dodawać by nie było trzeba. Prawdziwy raj

Ale na każdym kroku wyłazi nasze uzależnienie od współczesności. Chcielibyśmy na przykład podzielić się jeszcze z kimś swoimi małymi radościami. Chwytamy przeto za telefon komórkowy, który – na wszelki wypadek – zawsze mamy przy sobie. Niestety. Zapomnieliśmy go naładować. Więc wio, do kontaktu (bo teraz i na odludziu jest elektryczność)! Znowu klops, bo gdzieś wichura złamała gałąź świerkową na leśnym dukcie, ta spadła na linię przesyłową i prądu nie ma. A jak nie ma prądu, to i nie będzie wody, bo hydrofor z pompą zanurzoną w studni nie działa. Pozostało już tylko bogactwo natury, które jednak jakoś dziwnie w tej sytuacji poszarzało i jakby mniej cieszy. Jeszcze pożartujemy trochę z siebie i swoich marzeń, ale gdzieś w środku coś bulgoce i nie pozwala się radować w pełni ani trelem ptaszków, ani pochrapywaniem śpiącego psa, ani nawet zasobnym antałkiem ze sporym wciąż jeszcze zapasem piwa. Nawet herbaty nie da się ugotować, bo wcześniej nie pomyśleliśmy o oczyszczeniu "normalnego” pieca i przygotowaniu go na wszelkie ewentualności, nawet takie jak ta, która się nam obecnie przydarzyła.

Wiem coś o tym, bo sam przemieszkałem lat dwanaście w środku puszczy, w drewnianej leśniczówce, do tego skazany na łączność przy pomocy telefonu stacjonarnego połączonego z centralą linią napowietrzną. Dysponowaliśmy wprawdzie tak zwanym CB–Radio czyli, mówiąc ordynarnie, prywatną krótkofalówką, ale jej sygnałów nie odbierało ani pogotowie, ani straż pożarna, ani też milicja.

Często nie zdajemy sobie sprawy z wagi komfortu związanego z uzależniającymi nas od siebie przeróżnymi mechanizmami. Tymczasem one właśnie dają na zawołanie zimną i ciepłą wodę, łączność ze światem (nawet z ruszającymi się obrazkami!), ogrzewanie domu bez konieczności rąbania kolejnych kubików drewna na podtrzymanie ognia w piecu, a odpowiedniej temperatury w mieszkaniu.

Chwalę więc sobie współczesną technikę, chociaż niekiedy jest ona zbyt dla mnie skomplikowana, a szkoda mi czasu na jej opanowywanie. Bo po co mam grać "w wybijankę” z telefonem lub powiększać wybrany kawałek obrazu w telewizorze? Ale bez uzależnienia się od tych maszynerii życie z pewnością byłoby trudniejsze. I tak już jest wystarczająco trudne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski