Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vive la Pologne w La Baule. Tu nie dotarły plagi, jakie w ostatnich miesiącach spadły na Francję

Krzysztof Kawa, Remigiusz Półtorak, Francja
W La Baule pojawili się wierni kibice polskiej drużyny i fani Roberta Lewandowskiego
W La Baule pojawili się wierni kibice polskiej drużyny i fani Roberta Lewandowskiego fot. AFP PHOTO / LOIC VENANCE
Piłkarska reprezentacja Polski będzie wracać do La Baule natychmiast po meczach mistrzostw Europy, nie nocując w Nicei, Paryżu czy w Marsylii. - Chcemy być jak najszybciej z powrotem u siebie „w domu” - tłumaczy selekcjoner Adam Nawałka.

Zapowiadany strajk pilotów i kontrolerów lotów może postawić Francję w dniu rozpoczęcia piłkarskich mistrzostw Europy w stan chaosu. Trudno sobie wyobrazić sprawne przeprowadzenie turnieju, jeśli zawodnicy nie będą w stanie dotrzeć szybko i bezpiecznie ze swoich baz na stadiony. Dotyczy to wszystkich drużyn, w tym reprezentacji Polski, której „dom” nad Oceanem Atlantyckim jest położony setki i tysiące kilometrów od obiektów, na jakich ma się zmierzyć z Irlandią Północną, Niemcami i Ukrainą.

Już dotarcie do La Baule stało się dla niektórych prawdziwym wyzwaniem. Wprawdzie polska reprezentacja pojawiła się tutaj bez przygód, ale część dziennikarskich ekip została zmuszona do zmiany starannie ułożonych planów. We wtorek strajkowała kolej, w związku z czym dla jednych ratunkiem było wynajęcie samochodu, a dla innych znalezienie alternatywy w postaci autobusu.

Po ubiegłotygodniowych powodziach, które podwyższyły stan Sekwany do niespotykanego od dziesiątków lat poziomu, stolicy Francji grozi teraz zalew śmieci na ulicach. Do strajku dołączyły bowiem służby odpowiedzialne za oczyszczanie miasta. Tuż przed wejściem na stadion Parc des Princes, gdzie na co dzień występuje jeden z najbogatszych klubów na świecie - Paris Saint Germain, a w najbliższych dniach będą odbywały się mecze Euro 2016, natykamy się nawet na porzuconą pod drzewem... muszlę sedesową.

Francuzi gwałtownie protestują, bo rząd chce wprowadzić poważne zmiany w kodeksie pracy, na które silne związki zawodowe ani myślą przystać. Zła sytuacja ekonomiczna powoduje, że ludzie coraz częściej wychodzą na ulice, dopominając się o utrzymanie swoich przywilejów i szantażując rząd. W tak trudnej sytuacji ten liczący 66 milionów mieszkańców kraj znalazł się po raz pierwszy od czasu wojny.

A jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że największym wyzwaniem, przed jakim staną Francuzi w czerwcu, będzie zapewnienie drużynom i kibicom bezpieczeństwa. Po listopadowym zamachach w Paryżu, gdy zginęło 130 osób, służby zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Budżet przeznaczony na zapewnienie bezpieczeństwa w strefach kibica podczas mistrzostw Europy został powiększony z 12 do 24 mln euro. Wydatki zwiększono też w innych sferach. W samym Paryżu liczba policjantów - na skutek publicznych skarg prefekta - wzrosła z 10 do 13 tysięcy, a od dzisiaj ma ich tu pracować jeszcze więcej.

Wciąż, od 13 listopada, trwa stan wyjątkowy. Policja i wojsko są w ciągłej gotowości, a nieoficjalnie mówi się, że u części funkcjonariuszy pojawiają się oznaki wyczerpania emocjonalnego.

Przeczulony prezes Boniek

Polskich piłkarzy te wszystkie problemy zdają się nie dotyczyć. Mieszkają i ćwiczą bowiem z dala od metropolii, w dobrze strzeżonym miejscu. Władze La Baule zakazały używania dronów w okolicach centrum treningowego biało-czerwonych. Z pobliskich budynków nie można też robić zdjęć ani tym bardziej nagrywać przygotowań piłkarzy do meczów.

Hotel L’Hermitage jest przez całą dobę mniej lub bardziej dyskretnie monitorowany zarówno przez policję, jak i agentów w cywilu. Cała ekipa, licząc z członkami PZPN, to ok. 60 osób, tymczasem ochroniarzy jest ponad 20. Dziennikarze, którzy zaszyli się w bezpośrednim sąsiedztwie hotelu i zamontowali na balkonie sprzęt nagrywający wymierzony w okna pokojów piłkarzy, mieli niezapowiedzianą wizytę funkcjonariuszy policji - musieli wyjaśnić, do czego służą statywy, i udostępnić nagrany materiał.

O przeczuleniu działaczy naszej drużyny przekonaliśmy się na własnej skórze. Gdy próbowaliśmy sfilmować fasadę hotelu L’Hermitage, ze znajdującej się obok restauracji Eden Beach wybiegł prezes Zbigniew Boniek, głośno protestując: „Panowie, nie życzę sobie robienia zdjęć podczas posiłku”.

Nawet zaparkowanie samochodu w bezpośrednim sąsiedztwie wymaga udowodnienia, że ma się ku temu uzasadnioną potrzebę. PZPN wynajął tylko dwa piętra hotelu, na pozostałych mieszkają inni goście, więc ruch wokół położonego przy najdłuższej plaży w Europie budynku jest zrozumiały.

Inna sprawa, że gości jest obecnie niewielu. W La Baule mieszka na stałe 16 tysięcy osób, ale w sezonie ich liczba rośnie do… 200 tysięcy. Rzecz w tym, że sezon nad Atlantykiem, gdzie temperatura znacznie odbiega od tej, jakiej można doświadczyć na Lazurowym Wybrzeżu, zaczyna się dopiero w lipcu. I trwa raptem dwa miesiące. Przez pozostałe dziesięć miejscowość wygląda jak wymarła. Większość domów, hoteli i rezydencji jest w tym momencie zamknięta. Tylko gdzieniegdzie pootwierane są okiennice domów. W dwupiętrowym domu przy Avenue d’Amiens tylko nasze mieszkanie jest wynajęte. Podobnie jest w wielu innych posiadłościach na pobliskich ulicach.

Stąd do bulwaru i plaży jest piechotą raptem dziesięć minut, droga wiedzie pośród wysokich iglaków i pięknych, z reguły zadbanych, ogródków. Niektórzy właściciele wykorzystują ostatnie tygodnie przed przyjazdem gości na drobne remonty, odmalowanie ścian, posadzenie kwiatów. Panuje niczym niezmącona cisza, słychać tylko świergot ptaków, szczególnie wieczorem, gdy ruch samochodowy praktycznie zamiera. A wieczory są bardzo długie, jesteśmy przecież na jednym z najbardziej wysuniętych na zachód skrawków Europy.

Na razie trudno się nam do tego przyzwyczaić, o godzinie 22 wciąż świeci tu słońce. W takich warunkach łatwo o poddanie się urokowi miejsca. Zapewne piłkarze, tak jak i my, mają kłopoty ze wczesnym zasypianiem. Gdy jednak jeden z dziennikarzy zapytał Adama Nawałkę, czy nie obawia się o rozkojarzenie zawodników, siedzący obok Robert Lewandowski tylko pokręcił z niedowierzaniem głową. Zapewne przeszło mu przez myśl, że chętnie przynajmniej na moment zapomniałby o ciążącej presji, ale teraz, gdy już tylko godziny dzielą drużynę od pierwszego meczu na mistrzostwach Europy, to po prostu niemożliwe.

Czekają z otwartymi rękami

Kadra będzie wracać do La Baule natychmiast po meczach, nie nocując w Nicei, Paryżu ani w Marsylii. - Chcemy być jak najszybciej z powrotem u siebie „w domu”, by cały następny dzień mieć na regenerację. Z własnego doświadczenia wiem, że piłkarze i tak mają po meczu kłopoty z zaśnięciem, a najdłuższy lot, z Nicei, potrwa raptem 80 minut - tłumaczy trener Nawałka.

Są tacy, którzy uważają, że treningi na boisku, do którego dociera oceaniczna bryza, nie przygotują odpowiednio piłkarzy do wysiłku, jaki będą musieli wykonać nad Morzem Śródziemnym. Selekcjoner przekonuje, że takie rozwiązanie będzie korzystniejsze niż treningi w upałach, i podaje jako przykład Szwedów, którzy zrobili dokładnie tak jak my - bazę zlokalizowali w sąsiedniej miejscowości Pornichet.

W samym La Baule kibiców reprezentacji Polski nie ma wielu. Na pierwszym, otwartym dla publiczności, treningu pojawiło się kilkaset osób, w tym 60 stoczniowców z portu w pobliskim Saint Nazaire. To oni budowali największy statek wycieczkowy na świecie, Harmony of the Sea, który właśnie opuścił francuskie doki i wyruszył w swoją pierwszą podróż.

- Trening chciało obejrzeć ponad sto osób, ale wejściówki dostali tylko ci, którzy się pierwsi zgłosili - opowiadał nam jeden z robotników, do którego uśmiechnęło się szczęście. Byli też fani z innych zakątków Francji, w tym z oddalonego o 450 km Paryża. - Przyjechałam tu z rodziną i kolegami z klasy. Moi rodzice pochodzą z Kolbuszowej. Wprawdzie urodziłam się we Francji, ale czuję się Polką i kibicuję naszym piłkarzom - zapewniała 13-letnia Sylwia, na której policzkach widniały biało-czerwone barwy.

W La Baule widać tu i ówdzie billboardy „Vive la Pologne”, a sprzedawcy w sklepach otrzymali ściągi, na których mają wypisane podstawowe polskie zwroty i wyrażenia z transkrypcją fonetyczną, by należycie je wymawiać. Właściciele restauracji, pubów i kafejek liczą na dodatkowe dochody. W odróżnieniu od mieszkańców miast, w których będą grać piłkarze, nie obawiają się naszych gorliwych kibiców, lecz z emfazą deklarują: - Czekamy na nich z otwartymi rękami. Niech reprezentacja Polski zostanie tutaj jak najdłużej.

***

W trosce o bezpieczeństwo uczestników Euro 2016 Francuzi stworzyli aplikację mobilną, której zainstalowanie być może uratuje komuś życie. Na podstawie wskazanej lokalizacji aplikacja błyskawicznie powiadomi właściciela smartfona o potencjalnym zagrożeniu. Ostrzeżenie nie będzie dokonywane za pomocą dźwięku ani wibracji, by nie zwracać uwagi na osobę, która w momencie otrzymania alertu może się ukrywać przed napastnikami. Jedynie ekran zabarwi się na czerwono, a po naciśnięciu przycisku z alertem użytkownik otrzyma więcej informacji o zagrożeniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski