Czytaj też: Kraków, Muzeum Auschwitz i miasto Oświęcim są w XXI w., a komunikacja między nimi w XIX
Pociąg tłucze się (dosłownie!) dwie godziny, pamięta czasy Gierka i zalatuje ubikacjami (choć w całym składzie są tylko dwie). Na ładne „elfy” na tej prestiżowej trasie trafić trudniej niż szóstkę w Lotto.
Jeśli kogoś odstręcza taka kolej, ma do „wyboru” busy. Dwadzieścia lat temu, w obliczu bankructwa PKS-ów i degrengolady PKP, były dla oświęcimian i turystów wybawieniem. Nie odstawały też specjalnie od popeerelowskiej siermięgi. Dziś budzą zażenowanie. Pozostają jednak nadal jedynym elastycznym i szybkim środkiem transportu na owej wizerunkowo ważnej trasie - za co mieszkańcy są ich właścicielom nieziemsko wdzięczni.
Nie jest winą busiarzy, że ów trzecioświatowy środek transportu nie ma na trasie Oświęcim - Kraków (i większości innych) rozsądnej alternatywy. To władze publiczne zaniedbały - przez dekady - zbiorową komunikację, wiele samorządów od zarania nie robi w tym zakresie nic. Pora to zmienić. Jeśli nie dla mieszkańców/wyborców, to z tego powodu - że wstyd.
Ponoć wizerunek Polski ma dla obecnej władzy kluczowe znaczenie. Można oczywiście ścigać oszczerców, albo wykupić reklamy w zachodnich mediach, ale raczej nie wpłynie to na opinię odbiorcy, który miał przyjemność jechać busem spod Wawelu do Auschwitz. W tym kontekście trasa Kraków - Oświęcim stwarza obrońcom wizerunku Polski o wiele szersze pole do popisu.
Mieszkańcy i turyści z niecierpliwością czekają tu - pod zamkniętym dworcem PKP - na dobrą zmianę.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?