Małgorzata Babiarz Fot. Andrzej Banaś
- Została Pani gwiazdą!
- Ja? Pan żartuje, takiego statusu jeszcze nie mam.
- Z własnym zespołem Megitza robi Pani jednak oszałamiającą karierę. Głównie za sprawą telewizji. Właśnie dotarliście do finału polsatowskiego talent show "Must be the Music".
- Gramy setki koncertów! Choć w tego typu programie bierzemy udział pierwszy raz, to idzie nam całkiem dobrze. Jestem z tego powodu zadowolona. Wiadomo, że telewizja otwiera artystom nowe możliwości. Choć nie nastawiamy się, że musimy ten program wygrać, to jednak w finale tanio skóry nie sprzedamy. Będziemy starali się pokazać z jak najlepszej strony.
- Tworzycie piękną, ale też dziwną muzykę.
- Dziwną? Dlaczego? My gramy worldbeat. To tradycja połączona z nowoczesnymi stylami jak rock, jazz, swing.
- No właśnie. W Waszych utworach można wsłuchać się w melodie romskie, góralskie, słowackie, węgierskie, a nawet latynoskie. Stąd stwierdzenie, że to muzyka dziwna. Przecież w radiu grają teraz głównie "miałki" pop. A wy prezentujecie coś bardziej ambitnego.
- Ma pan rację. Myślę, że ludzie potrzebują muzyki płynącej z serca, podświadomie szukają czegoś bardziej naturalnego. Widać w naszej muzyce to znaleźli.
- Załóżmy jednak, że wygra Pani program MBTM. Uważa Pani, że stacje radiowe będą chciały grać "ambitne" kawałki Megitzy?
- Dlaczego nie? Skoro ludzie będą chcieli tego słuchać, to myślę, że nie będziemy skazani na siedzenie w jakiejś artystycznej niszy.
- Wróćmy więc do Pani piosenek. Skąd u góralki z Bańskiej Wyżnej inspiracja, aż tak wieloma kulturami?
- Zdążyłam w życiu wiele poznać, doświadczyć i zobaczyć. Jak pan wspomniał, jestem góralką i pochodzę z tradycyjnego domu. Muzyka podhalańska była więc u nas na porządku dziennym. Mając 16 lat wyjechałam na kilkanaście lat do Stanów Zjednoczonych. Mieszkając w Ameryce, zetknęłam się z wieloma kulturami. To pomogło mi ukształtować się jako artystce.
- W Ameryce to podobno nawet Panią królową wybrali...
- Tak się złożyło, że jednego roku zostałam wybrana Królową Związku Podhalan Północnej Ameryki.
- Teraz tworzy Pani w Polsce i tu wyszła Pani ostatnia płyta. W jakich językach Pani śpiewa?
- Oj, w wielu! Wykonuję piosenki po angielsku, polsku, słowacku, węgiersku oraz w języku romskim. Na płycie z kolędami, którą nagrałam razem z Renatą Przemyk, śpiewam też po aramejsku.
- I Pani tymi wszystkimi językami włada?
- Niestety, nie, ale rozumiem to, o czym śpiewam. Mówię po polsku, angielsku i gwarą góralską.
- Życzymy Megitzie powodzenia i trzymamy za Was kciuki podczas finału "Must be the Music", który odbędzie się 12 maja.
- Dziękuję bardzo za dotychczasowe wsparcie. Pozdrawiam wszystkich Czytelników i proszę, by w czasie finału trzymali za nas kciuki, a może też wysłali na nasz zespół kilka SMS-ów z głosami poparcia.
Rozmawiał Tomasz Mateusiak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?