MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W finale nie zabraknie nam ambicji

Redakcja
- Zrobiliście niespodziankę w półfinale z Sanokiem, wygrywając po sześciu spotkaniach.

ROZMOWA z SEBASTIANEM KOWALÓWKĄ, hokeistą Comarchu Cracovii.

- Udało się, to jest play-off, nie liczy się to, co było w sezonie zasadniczym. Ważne jest to, co stało się teraz. Będziemy walczyć dalej z całego serca, z wielką ambicją, tak jak pokazaliśmy w ostatnim meczu.

- Który mecz był najważniejszy? Ten pierwszy, w Sanoku, który wygraliście i uwierzyliście, że można rozstrzygnąć tę rywalizację na swoją korzyść?

- Możliwe, że właśnie ten. Ale wiedzieliśmy, że Sanok to przecież normalna drużyna. Nie myśleliśmy o tym, co było w sezonie zasadniczym, bo przecież faza play-off rządzi się swoimi prawami. Wszystko jest w niej możliwe. Podjęliśmy walkę, wygraliśmy i jesteśmy w finale!

- To Pana dwa gole sprawiły, że to spotkanie było spokojniejsze.

- Grając w pierwszej piątce, udało mi się strzelić dwa gole, ale nieważne, kto strzela, liczy się tylko awans i dobro drużyny.

- Teraz twierdzenie, że Cracovia może być mistrzem Polski, nie jest nierealne!

- Oczywiście, dlaczego nie? To jest hokej i każda drużyna walczy, szanse na wywalczenie mistrzostwa Polski oceniam w tej chwili 50 na 50 procent. Wygrywaliśmy z Jastrzębiem w sezonie zasadniczym, nie stoimy na straconej pozycji.

- Zwłaszcza po pokonaniu zespołu z Sanoka, który wydawał się najsilniejszą drużyną, jesteście bardzo wzmocnieni psychicznie.

- Oczywiście, Sanok był najsilniejszy w lidze, miał ogromną przewagę nad nami. Pokonaliśmy go jednak, jesteśmy na fali i będziemy walczyć do upadłego.

Rozmawiał JACEK ŻUKOWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski