Elity wolą pojedynki o jednomandatowe okręgi wyborcze (Polacy i tak nie wiedzą, o co chodzi), o finansowanie partii i emerytury dla rolników (trzeba zadbać o elektorat, bo słupki notowań spadają). Wszystko to pięknie wygląda w mediach i ma jedną istotną zaletę – nic nie kosztuje. Łatwo spierać się o te jakże istotne dla kraju kwestie, ale zwykłemu obywatelowi coraz trudniej w tym kraju przeżyć. Czasem tak trudno, że decyduje się na krok ostateczny.
Czytaj także: Dramat w gorzowskim wieżowcu >>
Nie chcę nikogo urazić, ale stopień desperacji starszych ludzi z Gorzowa przywodzi mi na myśl samospalenie Walentego Badylaka na krakowskim Rynku. On też w 1980 r. nie mógł już znieść – kłamstw władzy. Nie znam oczywiście wszystkich okoliczności gorzowskiego dramatu. Być może jest jakieś drugie dno. Wiem jednak, że niebezpiecznie przybywa Polaków wykluczonych i bezradnych wobec twardej rzeczywistości kwitnącego kraju z pęczniejącym PKB.
Ćwierć wieku po transformacji ustrojowej mamy nieźle rozwijające się państwo z coraz większym obszarem dramatycznej biedy. Żadna z ekip rządzących nie zadbała wystarczająco o najuboższych. Budując mozolnie kapitalizm zgubiliśmy gdzieś solidaryzm społeczny, a bez niego nawet kwitnący kraj niewiele będzie wart. Zwłaszcza w sercu chrześcijańskiej cywilizacji, gdzie nakaz dzielenia się obowiązuje z definicji.
Recepta jest tyleż prosta, co trudna – trzeba się dzielić bogactwem. Powinni to zrozumieć zwłaszcza ci, którym się powiodło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?