Już wejście głównych bohaterów na scenę zdradza nieoczywiste spojrzenie na temat – w rolach głównych obsadzono rodzinę. Chodzi o Jana Peszka, a także jego syna Błażeja z żoną Katarzyną Krzanowską. Od razu rodzi się dysonans, bowiem senior w tym wypadku gra syna głównych bohaterów, Ottona. Chwila zwątpienia – czy to nie jest po prostu tani chwyt, który ma być pustym urozmaiceniem? Z każdą minutą nabieramy pewności, że za tym rozwiązaniem stoi sens sztuki: odwrócenie ról. Syn staje się głównym obserwatorem, równorzędnym partnerem. Perspektywa oglądania współczesnej rodziny się zmienia.
Kłębimy się w gmatwaninie rodzinnych spraw, napięć, niedomówień, zawiedzionych nadziei. Powstaje labirynt uczuć, z którego trudno się wydostać, a w którym coraz bardziej brakuje powietrza. W ciasnym mieszkaniu państwa Klein nie może być jednak inaczej. Rytualne gesty, powtarzalność, schematyczne rozmowy, wyrwane z poradników o życiu i wychowaniu złote rady, gonienie za byciem perfekcyjnym – dużo tu ironii wycelowanej bezlitośnie we współczesność. „On nam nie wierzy, że jesteśmy szczęśliwi” – mówi główna bohaterka. I trudno się dziwić...
To spektakl, który z widzem zostaje. Nawet po opuszczeniu teatru przedstawienie wciąż zadaje pytania, dźwięczy niczym improwizowana muzyka Dominika Strychalskiego, który znakomicie nie tylko ilustruje, ale wręcz współtworzy kluczowe momenty i pozwala wydostać się emocjom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?