MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu przeszłości

Redakcja
Małe miasteczka znikają powoli z polskiego krajobrazu. Osady liczące niegdyś po kilka lub kilkanaście tysięcy mieszkańców, przycupnięte gdzieś nad strumykiem raczej niż rzeką, poprzekreślane bitymi, pylistymi w suszę i błotnistymi w deszcze drogami, z brukowanym rynkiem, nad którym - jak kwoka nad swoimi kurczętami - rozsiadł się kościół, a tuż obok zajazd z niewielką gospodą, cofnęły się aż do lat swego nieistnienia i dzisiaj ograniczyły bytowanie do wspomnień przechodzących z pokolenia na pokolenie oraz zapisków w memuarach przechowywanych czasem tylko w jednym egzemplarzu.

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Niewielu pamięta smolisty zapach rozgrzanych letnim słońcem podkładów kolejowych, wspierających szyny prowadzące do odległego wielkiego świata. Odeszło nie tylko całe jedno ludzkie pokolenie, lecz wraz z nim - także towarzyszące mu budownictwo z dachami krytymi gontem (czy jeszcze - strzechą) i drewnianymi okiennicami chroniącymi przed spojrzeniami ciekawskich, a nawet - śnieżną zamiecią.

Od paru dni łażę po ulicach Wołomina w jego "słonecznej" - podobno - części, zabudowanej już (niestety) mało zgrabnymi, pudełkowatymi, trzy- i czterokondygnacyjnymi kamienicami oraz nielicznymi domkami jednorodzinnymi skrytymi w bardziej lub mniej rozrośniętych ogrodach. Szukam dawnej atmosfery podwarszawskiego miasteczka położonego na kresach niegdysiejszego imperium Aleksandrów i Mikołajów. Nic z tego, bo Wołomin upodobnił się do innych okołostołecznych miejscowości. Budowle takie jak wszędzie. Chwała Bogu, że ich czerwone dachy i jasne tynki doskonale harmonizują z różnymi odcieniami zieleni otaczających je ogrodów.

Gdy jednak pochodzić dłużej i popatrzeć uważniej dookoła siebie, można tu i ówdzie odnaleźć ślady dawnych lat. Niemal naprzeciw przystanku "PKP Wołomin-Słoneczna" rozsiadł się drewniany, spory pensjonat, którego obecny właściciel stara się utrzymać we w miarę dobrym stanie. Czas jednak biegnie szybciej, niż możliwości remontu. Całość robi wrażenie, jakby mocniejszy nieco poryw wiatru wystarczył do powalenia nadwątlonej budowli. Psiakowi pilnującemu domu i rozległego ogrodu nie pozostanie nic innego, jak tylko przejść na emeryturę.

A potem... Wjedzie do tej oazy zieleni ciężki sprzęt budowlany, przekształcając ją w kolejne osiedle mieszkaniowe. Może nawet ładne, ale dalekie od sentymentalnych obrazków, błąkających się jeszcze po rozległych obszarach ludzkiej pamięci.

Pojęcie Kresów i prowincji pozostanie jedynie w słownikach. Normalna kolej rzeczy. Podobnie jak nasze przemijanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski