- Znalazłem ją trochę przypadkiem. Kolega, z którym pracowałem w zakładzie remontującym lokomotywy w Bolęcinie, zaproponował, abym jechał na jego miejsce. On miał już wszystko załatwione, ale ostatecznie nie mógł wyjechać.
Marek, skuszony zarobkami, zdecydował się szybko: - Mam na utrzymaniu żonę i piątkę dzieci oraz kredyt mieszkaniowy do spłaty. W rejonie, skąd pochodzę, raczej nie ma szans, aby znaleźć dobrze płatną pracę. Tam miałem zarabiać trzy razy więcej niż dotychczas. W ciągu tygodnia wszystko było dograne i podpisałem umowę.
Wszelkimi formalnościami zajmowała się agencja z Krakowa.
- Agencja zapłaciła też za przelot i mieszkanie, ale później to wszystko potrąciła sobie z mojego wynagrodzenia - _mówi Marek.
W Chapponay podjął pracę dla portugalskiej firmy Atlanto, produkującej okna aluminiowe i konstrukcje dachowe. Wraz z nim pracuje tam 10-osobowa grupa spawaczy Polaków. Reszta pracowników to Portugalczycy.
- _Zakwaterowani jesteśmy w hotelu, skąd do pracy mamy 3 minuty. Warunki mieszkaniowe są dobre, pokoje trzyosobowe, ale ja jestem akurat w takim, gdzie jest nas czterech. Mamy tam wszystko, kuchenki, lodówki. W hotelu brakuje jednak telefonu.
Jego firma i mieszkanie leżą na zupełnym odludziu. - Trzeba przejechać 4 km, aby dostać się do najbliższego sklepu, gdzie można kupić jedzenie i skorzystać z telefonu. Aby tam dojeżdżać otrzymaliśmy, na 10 osób, dwa rowery i trzy płaszcze przeciwdeszczowe. Obiecywano nam też samochód do dyspozycji, lecz go nie dostaliśmy. Ale kasę sobie odbijają! - _zżyma się Marek.
Za to chwali warunki w zakładzie. Marek pracuje na jedną zmianę, 7,5 godziny dziennie, od 13 do 20.30. Bez godzin nadliczbowych. Weekendy ma wolne. - W pracy jest wszystko, co potrzeba: ubranie, okulary. Widzimy też dużą życzliwość dyrekcji i wszystkich wokół. Tego możemy pozazdrości! Godziny pracy też mi odpowiadają, cieszę się, że przynajmniej się tu wyśpię.
Zarabia 8,6 euro za godzinę, ale od firmy Atlanto dostaje 5,6 euro. - _Ubolewam też nad tym, że co prawda dostaję 168 euro dodatku socjalnego, ale zabierają to jako opłatę za hotel.
Wynagrodzenie otrzymuje w złotówkach na konto w Polsce. Żona wymienia złotówki na euro i posyła mu do Francji, aby miał na utrzymanie. Przy okazji przesyła mu też polskie jedzenie, ubranie i karty do telefonu, bo są tańsze. Od czasu wyjazdu do Francji Marek nie był jeszcze w domu. Tęskni za rodziną. Planuje przyjechać dopiero na Boże Narodzenie. Wtedy też zdecyduje, czy przedłuży umowę, którą podpisał na pół roku.
MAŁGORZATA TABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Białe małżeństwo adoptowało czarnoskóre dzieci. Zrobili z nich "brygadę" niewolników
- QUIZ. Jak dobrze znasz film "Sami Swoi"? Sprawdź swoją wiedzę o kultowym filmie
- Viki Gabor prywatnie. Tak żyje i mieszka młoda piosenkarka z Krakowa
- 100 euro od zwierzęcia. Pierwszy kraj na świecie wprowadza krowi podatek węglowy