Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W święta próbujemy zmienić swoje życie na lepsze...

Rozmawiał Marcin Rybak
Wczorajsze misterium Drogi Krzyżowej i Wielkiego Piątku to nie tylko dla chrześcijan czas refleksji
Wczorajsze misterium Drogi Krzyżowej i Wielkiego Piątku to nie tylko dla chrześcijan czas refleksji fot. Andrzej Szkocki
Rozmowa. Wielkanoc broni się przed komercjalizacją, bo trudno skomercjalizować cierpienie i śmierć. Choć warto pamiętać, że to bardzo radosne święto. Pokazuje, że ostatnie słowo nie należy do zła - mówi ks. dr Rafał Kowalski.

- Cieszy się Ksiądz, że chrześcijańskie święta jak Wielkanoc i Boże Narodzenie obchodzą ludzie niekoniecznie religijni i niewierzący?
- Na pewno nie jest to powodem do smutku. Choć mnie osobiście święta kojarzą się jednak z wymiarem religijnym. Bałbym się powiedzieć, że oni „obchodzą święta”. Nasza kultura jest oparta na chrześcijaństwie, więc dla nich to po prostu kultywowanie tradycji. Ale to zjawisko jest przykładem tzw. procesu desemantyzacji, czyli odcięcia obchodów od tego, co one w istocie wyrażają. Ten proces zresztą nie dotyczy tylko chrześcijaństwa, przecież wiele naszych świąt ma swoje początki w obyczajach pogańskich. „Świeckie” obchody Wielkanocy czy Bożego Narodzenia przechodzą podobne procesy separowania od tego co święte.

- Wielkanoc nie jest rocznicą zmartwychwstania Chrystusa, tak jak Boże Narodzenie nie jest rocznicą Jego urodzin. To dawne pogańskie święto związane z wiosną i końcem zimy. Może więc świeckie obchody to powrót do źródeł?
- Data jest rzeczywiście umowna. Oblicza się, że pomiędzy 30 a 33 rokiem, kiedy ukrzyżowano Jezusa, święta Paschy zaczynały się 3 lub 7 kwietnia. Jeśli jednak mówimy o porządku świętowania, to treść jest ważniejsza od tego, w jaki sposób kultywujemy tradycję, jakich znaków czy symboli do tego używamy.

Ważne jest to, co przeżywamy w sobie. Dla pierwszych chrześcijan zmartwychwstanie oznaczało radykalną zmianę w podejściu do takich zagadnień jak: co to jest życie i co to jest śmierć. Najwcześniejsza wzmianka o zmartwychwstaniu pochodzi z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian. Znajdziemy tam słowa „Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli”. Łacińskie tłumaczenie tego fragmentu - dokonane przez św. Hieronima - mówi o „prymicjach śpiących”. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa patrzono na śmierć nie jak na koniec wszystkiego, tylko jak na jakąś zmianę. Umarli byli „śpiącymi”. W tym kontekście nie dziwią opisy wielu męczenników, którzy nie bali się śmierci, wywołując zdumienie swoich oprawców.

- W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nie obchodzono Bożego Narodzenia, ale Wielkanoc.
- Od samego początku chrześcijanie świętowali pamiątkę zmartwychwstania co tydzień w pierwszy dzień tygodnia. Potem ustanowiono Wielkanoc, a Boże Narodzenie zaczęto obchodzić dopiero w IV wieku.

- Dlaczego dziś Boże Narodzenie wielu z nas wydaje się ważniejszym świętem?
- Panuje przekonanie, że święta Bożego Narodzenia mają bogatszą symbolikę, a to nieprawda. Wielkanoc pełna jest znaków. Całe Święte Triduum Paschalne od Wielkiego Czwartku do Wigilii Paschalnej. Tyle że świętowanie zmartwychwstania domaga się od nas zatrzymania i refleksji. A Boże Narodzenie…

Cóż, narodziny dziecka to zawsze radość w każdej rodzinie. Dodajmy do tego jeszcze atmosferę świątecznego ciepła, prezentów, choinki, kolęd. Wielkanoc broni się przed komercjalizacją, bo mówiąc wprost trudno jest skomercjalizować śmierć. Śmierć i cierpienie człowieka dziś próbuje się ukryć. Te sprawy nie są modne i łatwe, a żeby było zmartwychwstanie, najpierw musi być tajemnica śmierci. Łatwiej jest przejść w kierunku ciepła Bożego Narodzenia. Warto jednak pamiętać, że Wielkanoc to bardzo radosne święto, które pokazuje, że ostatnie słowo nie należy do zła.

- Można powiedzieć, że oba święta są o tym samym. O nowym życiu.
- Gdyby Jezus się nie narodził w ciele, nie byłoby zmartwychwstania. Źle jest, gdy mówi się, że coś jest mniej albo bardziej ważne. Można powiedzieć, że to jest jedno wielkie misterium Chrystusa.

- Jest jeszcze inny spór, zdaje się głęboko teologiczny, czy ważniejszy jest Wielki Piątek, pamiątka śmierci Jezusa, czy raczej niedziela zmartwychwstania.
- Tego też nie rozpatrywałbym w kategoriach ważności. W kościelnej liturgii triduum od czwartku do soboty to jeden dzień. Liturgia zaczyna się w czwartek, trwa przez piątek, sobotę i kończy się właśnie niedzielą zmartwychwstania.

- Znalazłem felieton katolickiego publicysty, który pisze z przekąsem, że Wielkanoc i Boże Narodzenie to czas schizofrenii. Bo media porzucają zwykły antyklerykalny ton. Nie piszą o księżach pedofilach, nie atakują Kościoła. Może dlatego mnie ten tekst zabolał, że też jestem dziennikarzem i że teraz przygotowuję ten wywiad.
- Nie znam tego tekstu. Ale gdybym miał się obrażać na kogokolwiek, że w czasie świątecznym stara się być lepszy, musiałbym się obrazić na siebie i na wszystkich ludzi. Bo przecież wielu z nas właśnie przy okazji świąt odkrywa w sobie pokłady dobra. Ludzie próbują zmienić swoje życie, godzą się skłócone rodziny…

- Eksplozja dobroczynności.
- To prawda. Łatwiej jest w czasie świątecznym zebrać pieniądze na cel charytatywny. W święta odkrywamy w sobie olbrzymie pokłady dobra, ale nie można potępiać człowieka za to, że cały rok nie jest idealny i bez grzechu. W liturgii Kościoła w Wielki Piątek kapłan podnosząc krzyż, mówi: „Oto drzewo krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”. Jezus - wierzymy w to - chce do siebie przyciągnąć wszystkich ludzi. Niezależnie od tego, kim są i skąd pochodzą. Również tych, którzy zadają mu ból i cierpienie. Na krzyżu przecież przed śmiercią modlił się za swoich prześladowców: „Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą co czynią”.

- A ja mam wrażenie, że wielu z nas te słowa traktuje niepoważnie. Że to kokieteria była. Że mówił to, co w tej sytuacji spodziewano się od niego usłyszeć. Że nic z tego dla nas nie wynika.
- To całą Ewangelię można uznać za kokieterię, także słowa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół” i wiele innych.

- Gdyby miał ksiądz powiedzieć coś tym wszystkim, którzy Wielkanoc obchodzą choć nie są religijni czy wierzący, to co by to było?
- Myślę, że w każdym z nas jest tęsknota za tym, że zło zostanie pokonane. Każdy chce w drugim człowieku widzieć brata, a nie wroga. Tęsknimy za tym, by z nadzieją patrzeć w swoją przyszłość. Jestem przekonany, że ludzie, dla których te święta nie mają religijnego wymiaru i tak przeżywają je, bo gdzieś głęboko w sercu wierzą, że ich tęsknota za dobrem będzie spełniona, a pragnienie szczęścia w życiu człowieka może się ziścić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski