Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Zermatt znikają tylko najbogatsi

Marek Długopolski
Spokoju wypoczywającym nie zakłóca ryk samochodów. Po Zermatt kursują tylko dorożki i takie śmieszne elektryczne samochodziki
Spokoju wypoczywającym nie zakłóca ryk samochodów. Po Zermatt kursują tylko dorożki i takie śmieszne elektryczne samochodziki Fot. Switzerland Tourism
Szwajcaria. Kurort oferuje ponad 14 tysięcy łóżek oraz widok na kilkadziesiąt czterotysięczników, w tym wspaniałą piramidę Matterhornu

Matterhorn to najbardziej znany szczyt świata, wielu uważa też, że najpiękniejszy. Zermatt z kolei to świetny kurort, jedna z najlepszych alpejskich miejscówek, ale też wolna od samochodów oaza spokoju i ciszy.

Ekskluzywny kurort
Kurort oferuje ponad 14 tysięcy łóżek, wspaniałą kuchnię, widok na kilkadziesiąt czterotysięczników oraz imponujący skalno-lodowy szpikulec Matterhornu (4478 m n.p.m.). I wszystkim to się podoba. Świadczą o tym choćby wypełnione wielojęzycznym gwarem ulice i zaułki kilkutysięcznej wioski, a także ponad setka hoteli, w tym parę pięciogwiazdkowych, oraz luksusowe apartamenty.

Nic więc dziwnego, że to tutaj „znikają” możni tego świata - królowie i książęta, prezydenci i premierzy, rosyjscy i chińscy milionerzy, gwiazdy estrady, artyści... Wszyscy bowiem wiedzą, że gdzie jak gdzie, ale w Zermatt mogą liczyć na absolutną dyskrecję. A to kolejna zaleta tej uroczej miejscowości. Jeszcze jedną jest... cisza. Spokoju wypoczywającym nie zakłóca bowiem ryk samochodów, gdyż po Zermatt kursują tylko dorożki i elektryczne samochodziki.

Nic więc dziwnego, że chętnie zaglądają tu członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej. W wiosce otoczonej przez potężny wał Klein Matterhorn, Rothorn i Gornergrat widziano także m.in. Madonnę, Robbiego Williamsa, Bryana Adamsa. Tutaj noc poślubną mieli spędzić Nicole Kidman i Tom Cruise. Nie można też zapomnieć o ponad 150 restauracjach kuszących podniebienie smakami z całego świata.

Pierwsi na Matterhornie
Jak narodził się kurort? Wioska stała się znana dzięki tragedii, która wydarzyła się na stokach Matterhornu w 1865 roku. Z siedmiu zdobywców góry, którzy 14 lipca stanęli na jej szczycie, ocalało tylko trzech - Edward Whymper, pomysłodawca wyprawy, oraz dwóch przewodników, Peterów Taugwalderów - 45-letni ojciec i jego 22-letni syn.

Gdy zeszli do Zermatt, zaczęły się pytania o przyczynę nieszczęścia. Anglik mówił, że lina się przetarła, ale - jak twierdzą Szwajcarzy - sugerował też, że to starszy z przewodników przeciął linę, by się ratować...

45-letni Taugwalder twierdził zaś, że najlepszą z lin - tuż przed atakiem szczytowym - przeciął Anglik. Dlaczego? Bo za wszelką cenę chciał być pierwszy na górze. Gdy więc szli w dół, powiązani byli najsłabszą z lin. - I dlatego się przetarła - mówił. Niewielu było jednak takich, którzy wtedy wierzyli starszemu z przewodników. Oskarżenia o przyczynienie się do śmierci czterech alpinistów zniszczyły mu życie. O dwóch Peterach z Zermatt nie zapomniała jednak rodzina. Kolejne pokolenia Taugwalderów zaciekle walczyły o dobrą pamięć o przodkach, z sukcesem. Dzisiaj więcej osób daje wiarę opowieści starszego z przewodników.

To, co dla Taugwalderów stało się życiową tragedią, dla Zermatt okazało się wielkim szczęściem. Matterhorn stał się sławny - o tragedii i toczącym się później procesie pisały niemal wszystkie ówczesne gazety.

Do wioski zaczęli przybywać kolejni śmiałkowie, skuszeni złą sławą piekielnego szczytu... Za nimi podążali turyści, coraz więcej turystów. A że nie była to łatwa wyprawa, świadczy choćby to, że bity trakt, dostępny dla wozów, kończył się w St. Niklaus, a więc kilkanaście kilometrów od wysokogórskiej osady. Resztę trasy trzeba było przebyć na nogach albo w „lektyce”.

Gdy już dotarło się do Zermatt, też nie można było liczyć na luksusy. Kto miał szczęście i odpowiednią kwotę, mógł nocować w chatach górali - dość zresztą spartańsko urządzonych. Jeśli gości było więcej, trzeba było się zadowolić stodołą.

Mimo tych trudności młody kurort odwiedzało coraz więcej gości. W 1880 roku było ich już ponad 12 000. Nic więc dziwnego, że pod koniec XIX stulecia wysokogórską miejscowość postanowiono połączyć linią kolejową. Jej budowę - z Visp - rozpoczęto w 1888 r. Nim kolej dotarła do Zermatt, minęły trzy lata. W tej chwili rocznie przejeżdża nią ponad 2,5 miliona turystów - 250 tysięcy to pasażerowie słynnego pociągu Glacier Express.

„Zjazd” z Matterhornu
Zermatt to także mekka narciarzy, nie tylko tych najbogatszych. Zimą kusi tu aż 350 km nartostrad, o skali trudności dostosowanej do umiejętności każdego narciarza (w pozostałych porach można liczyć na 21 km tras na lodowcu).

Najwyżej położone tereny narciarskie znajdują się na lodowcu Theodul - to tzw. Matterhorn Glacier Paradise. Zjeżdżać można z aż 3883 m n.p.m., tj. z Klein Matterhorn, do 1620 m n.p.m., czyli do samej wioski! Nudzić nie będą się także wszyscy, którzy lubią wypuszczać się poza ubite ratrakami szlaki. Tutaj śnieg zalega przez 365 dni w roku.

- Musimy jeszcze wybrać się na Gornergrat. Stamtąd ponoć widać każdy z 29 czterotysięczników otaczających Zermatt - _krakowianka Olga już miała dość jeżdżenia. - Dobrze, ale... jutro - z oporami przystał Janusz, jej chłopak. - Chcę jeszcze trochę pojeździć w _cieniu Matterhornu - dodał z uśmiechem.

Na Gornergrat
Kolejka Gornergratbahn na 3089 m n.p.m. wspina się już od 20 sierpnia 1898 r. - Gdy ją oddawano do użytku, była cudem inżynierii. To pierwsza elektryczna kolej zębata w Szwajcarii. To także najwyżej położona na wolnym powietrzu stacja kolejki zębatej w Europie - przypominają z dumą jej szefowie. Pokonanie odległości 9339 m zajmuje jej 24 minuty.

Tych naj... jest tu znacznie więcej. Choćby najwyżej położony hotel w Szwajcarii (trzygwiazdkowy Kulm Gornergrat - 3100 m n.p.m.), pod bokiem drugi pod względem długości lodowiec w Alpach - Gornergletscher. A widoki z platformy na 3131 m n.p.m. naprawdę zapierają dech w piersiach. Nic więc dziwnego, że jest ona celem niemal wszystkich turystów.

Czy w Zermatt jest drogo? Jest, ale nikt nie narzeka! - Gdyby było tanio, to komu chciałoby się jechać tak daleko w __góry - twierdzą mieszkańcy ekskluzywnej osady wśród alpejskich olbrzymów. I mają rację, bo turystów tu nie brakuje!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski