MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wakacje nad Wisłą

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
O zachodzie słońca pojechałam nad Wisłę. Wiał wiatr, nie było upału. Chciałam przede wszystkim sprawdzić, w jakim stanie są ścieżki rowerowe po powodzi, ale szybko przestał mnie interesować asfalt. Moją uwagę przyciągnął tłum, który wyległ na bulwary wiślane.

Fot. Anna Kaczmarz

ROWEREM PRZEZ KRAKÓW: zaprasza Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

Takiego tłoku nad Wisłą jeszcze nie widziałam. To fakt, że była niedziela, ale po raz pierwszy w tym miejscu poczułam się jak na ul. Floriańskiej. Poruszałam się dryblując miedzy pieszymi, psami i dziećmi. Wiem, powiecie zapewne, po co, skoro wzdłuż bulwaru jest ścieżka rowerowa? Dlaczego nie jechałam ścieżką? Otóż jechałam nią, o czym informowały mnie znaki, ale nie znaczy to wcale, że na ścieżce nie spacerowało pół Krakowa.

Jechałam bulwarem od mostu Kotlarskiego do Norbertanek. Wszystkie ławki były zajęte, a ludzie porozkładali na trawie koce i całymi rodzinami piknikowali. Czytali książki, gadali, bawili się z dziećmi, jak na wakacjach. Na barkach przycumowanych przed nową kładką panował tłok, wszystkie kawiarniane stoliki zajęte. Zaparkowane przy trapie rowery, zdradzały jak wielu rowerzystów barka przyciągnęła swoim urokiem. A swoją drogą, takie barki, to doskonały pomysł, ożywiają miasto, stają się atrakcją okolicy, stanowiąc potrzebną w tym miejscu infrastrukturę. No i można poczuć się prawie jak w Paryżu, gdzie pisarz William Wharton, najsłynniejszy mieszkaniec paryskiej barki, macha nam na powitanie.

Kładka nad Wisłą zaskoczyła mnie swoją wielkością. Bo z perspektywy jadącego bulwarami rowerzysty okazuje się tak wielka, jak żelazny most Piłsudskiego. Do tego jest znacznie brzydsza, wręcz toporna i zasłania niezwykłą urodę starego mostu. Trudno będzie się przyzwyczaić.

Za mostem moją uwagę przyciągnęła sztuczna plaża znajdująca się po drugiej stronie Wisły, naprzeciwko Skałki. Podjechałam tam. Na czarnych leżakach na piachu wylegiwali się "kuracjusze" sącząc drinki. Patrzyli na panoramę Krakowa. Pięknie, tylko szkoda, że na tę plażę nie da się dojechać na rowerze z górnej alejki, bo wszędzie schody; szkoda też, że tylko przy kawiarni jest stojak na rowery; szkoda także, że w pełni lata nieczynny jest basen na barce. Szkoda i szkoda. A mogło być tak pięknie.

Pomknęłam bulwarami w stronę Mangghi. W zakolu Wisły aż się zatrzymałam ze zdziwienia. Po powodzi powstała w tym miejscu ogromna dzika plaża. Pięknie, jak na wakacjach. Ten obrazek przypominał mi stare zdjęcia z początku lat. 50, gdzie właśnie w tym miejscu, dokładnie naprzeciwko Wawelu, była plaża, a ludzie bez strachu leżeli na piasku i kapali się w Wiśle. Minęło 60 lat plaża jest znowu, ale pusta a przy brzegu taplają się już tylko kaczki.

Po stronie Wisły od Mangghi nie da się alejką przejechać pod mostem. Powódź zerwała asfalt, a w wielkich wyrwach nadal jest woda. Udałam się więc mostem Dębnickim na drugą stronę a potem bulwarem w kierunku Norbertanek. A tam, już przy klasztorze, czekała mnie kolejna niespodzianka: przystanek tramwaju wodnego. Przyglądam się tramwajowi: zabawny mały wagon, bez dziobu, bez rufy, na kilka, góra kilkanaście osób. Uprzejmy motorniczy zapytał się czy jadę z nim, bo właśnie tramwaj odpływał w swój ostatni kurs, do mostu Kotlarskiego. Zainteresowanie - jak powiedział - na razie żadne, ale na przystanku wsiadły dwie osoby.

I ja kiedyś popłynę, bo można z rowerem. Trzeba tylko zapłacić dwa bilety po 8 zł: za siebie i za rower.

Szerokiej drogi!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski