Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wąski margines swobody

Redakcja
W tle przyciągającej uwagę całego świata interwencji sił NATO w Jugosławii trwa spór między demokratycznymi władzami republiki Czarnogóry a Belgradem, który dąży do podporządkowania sobie sfederowanej z Serbią republiki.

Belgrad zamierza podporządkować sobie Czarnogórę

Historia czarnogórskich starań o "zwiększenie marginesu swobody" rozpoczęła się na przełomie 1997 i 1998 r., gdy w wyborach prezydenckich w - łączącej Serbię z morzem - górskiej republice zwyciężył kandydat demokratów, Milo Djukanović. W kilka miesięcy później, w maju ub.r. mieszkańcy Czarnogóry poparli w wyborach parlamentarnych koalicję reformatorów, która utworzyła rząd. Od tego czasu drogi prezydentów Djukanovicia i Miloszevicia zaczęły się rozchodzić w coraz szybszym tempie. Wiele jednak wskazuje na to, że wobec obecnych wydarzeń na Bałkanach w ciągu najbliższych dni dojść może do rozstrzygnięcia losów "czarnogórskiej autonomii".
W ciągu ostatnich miesięcy rząd w Podgoricy zdołał uniezależnić się od Belgradu w wielu dziedzinach. Reformatorski gabinet premiera Vujanovicia stworzył podstawy własnej polityki celnej, wizowej, gospodarczej i informacyjnej. Czarnogóra stała się też azylem dla wielu dziennikarzy, którym serbskie władze uniemożliwiały pracę w Serbii.
Podgorica nigdy jednak nie zdołała przejąć kontroli nad resortami siłowymi: federalne jednostki armii i policji pozostawały pod dowództwem Belgradu. W tej sytuacji deklaracje czarnogórskich polityków, przeciwnych wysyłaniu miejscowych rekrutów na Kosowo, nie miały większych szans na realizację.
Sprawa "branki" stanęła jednak na ostrzu noża dopiero w drugiej połowie marca, gdy rząd Slobodana Miloszevicia ogłosił powszechną mobilizację na obszarze całej Jugosławii. Władze w Podgoricy - nawet obecnie - prowadzą skomplikowaną "grę", sprowadzającą się do prób zachowania dotychczasowej "otwartej" polityki wobec Zachodu przy jednoczesnym unikaniu konfliktu z Belgradem. Rząd w Podgoricy ogłosił w miniony weekend zamiar utrzymywania stosunków dyplomatycznych z państwami NATO (Belgrad zerwał je w miniony piątek). Jednocześnie na obszarze republiki wprowadzony został stan wyjątkowy, który w zamyśle prawników uchronić ma obywateli Czarnogóry przed poborem: militaryzacja zakładów pracy może stanowić usprawiedliwienie w przypadku odmowy stawiennictwa w wojsku.
Mało jednak prawdopodobne, by zirytowany stratami Belgrad respektował tego rodzaju "uniki". Rząd Vujanovicia już w najbliższym czasie stanąć może przed dylematem: jak reagować na przymusowe wcielanie swych współobywateli do armii? Sytuację komplikuje fakt, że miejscowa, probelgradzka partia postkomunistyczna (SNP) od piątku organizuje uliczne demonstracje, oskarżając gabinet Djukanovicia o "zdradę Jugosławii i kolaborację z wrogimi państwami". Niewykluczone, że we współpracy z Belgradem i przy poparciu wojsk federalnych podejmie ona próbę przejęcia władzy. Kilkutysięczne oddziały republikańskiej policji strzegą od soboty gmachów rządowych; w przypadku jednak, gdyby Slobodan Miloszević zdecydował się na podporządkowanie sobie Czarnogóry (choćby w tym celu, by rozpocząć tam pobór), los republiki jest łatwy do przewidzenia.
(W.S.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski