MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wasze wspólne dzieci

Paweł Kowal
Rok temu w pobliżu tęczy, na warszawskim pl. Zbawiciela, spotkałem Michała. Był 11 listopada, już po Marszu Niepodległości. Większość jego kolegów wyjechała do pracy za granicę, Michał został jako kucharz w jednej ze stołecznych pizzerii.

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

Było z nim kilku chłopaków, każdy z innej części Polski: jeden z Giżycka, jeden z Sanoka. Historie podobne. Mimo wolnego dnia wstali, wzięli szturmówki, poszli na demonstrację, bo chcieliby innej Polski, w której mogą zostać, w której mają szansę na mieszkanie i pracę.

Czyje dzieci powybijały w tym roku okna podczas demonstracji? Nawet Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej” zauważył, że "obciążanie” ojcostwem opozycji wygląda na grubo pozszywaną konstrukcję. Jeśli już, są to wspólne dzieci PO i PiS. Polska jest krajem z najsłabszymi warunkami mieszkaniowymi w Europie, nowy program Mieszkanie na Swoim w ocenie ekspertów jest mniej efektywny niż poprzednie, a swoją drogą, nie wszedł jeszcze w życie. W 10 na 16 regionów bezrobocie wśród młodych sięga 25 proc., prawie dwa miliony ludzi wyjechały w ostatniej dekadzie, niesłychanie mało decyduje się na powroty. Nawet do wojska trudno się młodym dostać po dobroci, a powszechny pobór został zlikwidowany kilka lat temu.

Prawie nikt nie zwraca uwagi, że to także jedna z przyczyn radykalizacji części "najmłodszych” obywateli. Mało? Wśród młodych jest jeden z najniższych współczynników uczestnictwa w głosowaniach, niskie zaufanie do partii itd. Plus fatalny brak zainteresowania liderów opinii i komentatorów sprawami społecznymi. Dziennikarze nie wywierają presji na władzę, by reformowała, temat walki PiS i PO zawsze wygrywa ze sporem o bezrobocie młodych. Partie boją się tych trendów, dlatego starają się ograniczyć powstawanie nowych sił politycznych: pilnują dotacji z budżetu tylko dla siebie, ostatnio w PO słychać nawet o próbach ograniczenia instytucji referendum.

Gdyby nie UE i otwarte granice mielibyśmy na ulicach demonstrantów co tydzień. Młodzi, wykształceni, bez perspektyw – na ulicach zajęliby się po kolei Sejmem i budynkiem Rady Ministrów. Polskie elity abdykowały: nie muszą zmienić kraju i reformować go w odpowiednim tempie, bo "nadwyżki” wykwalifikowanej u nas siły roboczej (casus lekarzy) chętnie wchłoną rynki pracy Irlandii, Anglii, a nawet Wysp Owczych. Cameron pokrzyczy od czasu do czasu na emigrantów ze wschodu Unii, jakiś wariat w Holandii będzie miał coś przeciw polskim rzeźnikom pod Hagą, ale oni wiedzą: bez polskich pracowników gospodarki na Zachodzie miałyby się znacznie gorzej. Więc czyje to dzieci na ulicach? Wasze wspólne. Ostatni moment, by o tym pomyśleć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski