Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wawryka z Okocimskim na dobre i na złe

(ANMI)
Mateusz Wawryka (z prawej)
Mateusz Wawryka (z prawej) Fot. Grzegorz Golec
Piłka nożna. Mateusz Wawryka zaczyna pisać historię brzeskiej piłki. W sobotę zagrał 250. mecz w barwach Can-Packu Okocimskiego.

Jubileuszu nie zaliczył do udanych. Jego zespół w kiepskim stylu przegrał z Nadwiślanem Góra 0:2. Może w następnym meczu ten doświadczony defensor będzie miał więcej powodów do radości. – Mam nadzieję, że go doczekam. Rozpoczynając przed wielu laty grę w „Piwoszach”, nie spodziewałem się, że spędzę w __nich całą swoją karierę – wspomina piłkarz.

Mimo upływu lat zawodnik doskonale pamięta debiut w biało-zielonych barwach. Do dziś czuje dreszczyk emocji, który temu towarzyszył. – _To był kwiecień 2006 roku. Na wyjeździe graliśmy w Pucharze Polski z Tarnovią. Wygraliśmy wysoko 7:0. Wszedłem na ostatnie minuty. Chyba nigdy się tak nie denerwowałem, jak wtedy _– wspomina.

A później historia zaczęła się bardzo szybko kręcić. Okocimski miewał lepsze i gorsze momenty. Grał w czwartej, trzeciej, drugiej i pierwszej lidze. Zawsze w jego kadrze był Wawryka. W tym czasie rozegrał sporo meczów. Najlepszego nie potrafi wskazać. – Do bardzo dobrych spotkań zaliczam te z sezonu 2011/12. Wówczas awansowaliśmy do pierwszej ligi. Prezentowałem wyrównaną i __solidną formę – mówi.

W zestawieniu 250 meczów jest również i taki, o którym Wawryka najchętniej by zapomniał. – _W końcówce sezonu 2010/11 na wyjeździe graliśmy z Sokołem Sokółka. Przegraliśmy 1:3. Cała drużyna zagrała bardzo słabo, a ja w szczególności. Trener zmienił mnie po pierwszej połowie. Nie miałem o to do niego pretensji _– dodaje Wawryka.

W Brzesku defensor jest od początku swojej kariery. Trochę żałuje, że nie miał okazji piłkarskiego chleba spróbować w innym miejscu.

Byłbym bogatszy o nowe doświadczenia. Widocznie nie było mi to pisane. Chociaż wstępne zapytania miałem od Kmity Zabierzów i Cracovii. Na telefonach się skończyło. Przez te wszystkie lata miałem też momenty, kiedy sam chciałem odejść z drużyny. Było to w drugiej lidze, gdy dwukrotnie nie udało nam się awansować do pierwszej, a szansę na to traciliśmy w końcówce. Z zamiarem opuszczenia drużyny nosiłem się również rok temu, gdy spadliśmy z pierwszej ligi. Wpływała jednak na to sytuacja, jaka była w klubie. Nie byliśmy pewni, czy ogóle przystąpimy do __rozgrywek. Ostatecznie tak się nie stało – opowiada Wawryka.

Przed zawodnikiem teraz kolejne mecze i pisanie nowej historii. Na ilu spotkaniach się zatrzyma?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski