Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wąż Eskulapa i świątynia Artemidy

Redakcja
Efez - w zachodniej Turcji, na wybrzeżu Morza Egejskiego

   O świcie wyruszamy z Pamukkale, by przez słynące z wielbłądzich walk Aydin dotrzeć do oddalonego o prawie 150 km starożytnego Efezu. Miejscowości tętniącej życiem już dwa tysiące lat przed Chrystusem, świetnie prosperującego centrum handlowego oraz miejsca kultu bogini Kybele. Położonego w zachodniej Turcji, na wybrzeżu Morza Egejskiego.
   W pewnym momencie, tuż przy szosie - kilka metrów przed bramą wiodącą do antycznego miasta - dostrzegamy sterczącą samotnie marmurową kolumnę, należącą niegdyś do świątyni Artemidy, bogini przyrody i łowów, bliźniaczej siostry Apolla i córki Zeusa.

Symbol cudu

   Górująca nad łąką kolumna jest dziś tylko symbolicznym śladem po monumentalnej - strzelającej w niebo na wysokość trzydziestu metrów, wspartej na stu dwudziestu kolumnach - świątyni. Trudno wyobrazić sobie, że była fragmentem jednego z siedmiu cudów świata...
   Mijając to, co pozostało po Bramie Magnezyjskiej, niegdyś południowej bramie Efezu, wkraczamy w świat mitów i legend. Nie ma tu już gwarnych suków, nie wypalimy fajki wodnej i choć jesteśmy na ziemi tureckiej, nie słychać nawołujących do modlitwy muezinów.
   Docieramy tu w samo południe. Najtrudniej o tej porze jest latem, upał sięga nawet 42 stopni Celsjusza, a tu nie ma gdzie schronić się przed upiornym skwarem. Wówczas zwiedzanie starożytnych ruin najlepiej rozpocząć o świcie, a południowy upał przeczekać w pobliskiej restauracji. Wiosenne słońce nie utrudnia nam jednak wędrówki po antycznym mieście.
   Wszędzie wokół - pośród rozległych łąk i wzgórza Pion - wyrastają ruiny starożytnych budowli. Przed nami odeon, niegdyś przykryty dachem pełnił rolę sali sejmowej. Prawie dwa tysiące osób debatowało tu o najważniejszych sprawach miasta i jego mieszkańców. Podobne dyskusje prowadzono w przylegającej do odeonu górnej agorze, wybudowanej w miejscu dawnego cmentarza.
   Najważniejsi efescy urzędnicy obradowali zaś w usytuowanym tuż obok prytanejonie, naszym współczesnym ratuszu. Do pracy podążali pieszo, po marmurowej, świętej drodze. Idąc ich śladem, do dziś można wyczuć pod stopami nacięcia w kamiennej posadzce, które zapobiegały ślizganiu się, gdy deszcz ją zmoczył. Zaś w widoczne w niej wgłębienia wkładano świece, oświetlając w ten sposób ulicę. Po ratuszu ostały się jedynie resztki kolumn. To na ich szczycie płonął niegdyś wieczny ogień, ku czci Hestii, bogini domowego ogniska.
   W pewnej chwili moja uwaga skupia się na niewielkim kamieniu. Wyrzeźbiony na nim wąż wydaje się znajomy. Poświęcony Eskulapowi, patronowi wiedzy lekarskiej, zdobi dziś drzwi aptek. Tutaj dowodzi istnienia medycznej uczelni, której ruin wciąż jednak nie odkryto.
   - Pewien król długo czekał na swojego potomka. Kiedy już się urodził, okazało się, że jest poważnie chory. Najlepsi lekarze w kraju nie mogli temu zaradzić. Rozgniewany król wszystkim medykom kazał ściąć głowę. Ci, którym udało się ocalić przed śmiercią, zwołali tajne konsylium i postanowili zamordować dziecko. Jednak przygotowana z jadowitego węża trucizna, zamiast uśmiercić, cudownie uleczyła królewskiego dziedzica... - Hikmet, nasz przewodnik, wyjaśnia dlaczego wąż jest dziś symbolem medyków i farmaceutów.

Latryny i dom publiczny

   Jesteśmy na drodze Kuretów, największych czcicieli Artemidy. Ich imiona wypisano na ustawionych po obu stronach pomnikach. To jedna z ważniejszych arterii antycznego miasta. Wzdłuż niej stały dwupiętrowe domy, z drewna i cegły. Na parterze były sklepy, a piętro zajmowali najzamożniejsi mieszkańcy. Po lewej stronie, na niewielkim wzniesieniu, pod olbrzymim namiotem - dzielnica willowa. Niegdyś odgrodzona i pilnie strzeżona - przechodzi gruntowy remont. Czyszczone są właśnie freski i barwne mozaiki trzypiętrowych budynków.
   Skręcając, tuż za nimfeum Trajana, w boczny zaułek natrafiamy na publiczne latryny. Zasiadamy na ciągnących się wzdłuż dwóch ścian kamiennych sedesach, niegdyś tylko dla mężczyzn. To tu zamożniejsi, w chłodne wieczory posyłali wpierw swoich niewolników, by ci wygrzali lodowatą deskę. Do dziś dobrze zachowana, a umieszczona centralnie fontanna odświeżała skażone nieczystościami powietrze, zaś do obmycia służyła woda przepływająca w wydrążonym pod stopami wąskim kanaliku.
   Opuszczając latryny, wchodzimy wprost do domu publicznego, słynącego z najdroższych i luksusowych dziewcząt, sprowadzanych niemal z całego świata. Jego istnienie potwierdza dziś wyrzeźbiona w kamieniu, parę metrów dalej, inskrypcja. Narysowana stopa instruuje, jak dotrzeć na miejsce, serce przebite strzałą to cierpiący mężczyzna, zaś kobieca postać jawi się tu niczym panaceum, które pozwoli zapomnieć o bolesnej rozłące z żoną...

Obradowali w prytanejonie

Biblioteka Celsusa

   Tuż obok zachwyca potężna biblioteka. Jedna z trzech największych na świecie (zaraz po Aleksandrii i Pergamonie), postawiona nad grobem Celsusa, kryjąca ponad 12 tysięcy zwojów ksiąg i dokumentów. Prowadzą do niej trzy wejścia, ozdobione ośmioma korynckimi kolumnami. Z nisz spoglądają boginie symbolizujące cnoty Celsusa. Jest tu Sophia - personifikująca mądrość, Arete - charakter, Ennoia - myśl oraz Episteme - wiedzę.

Opera i balet

   Zasiadamy w kamiennych fotelach, w usytuowanym na styku drogi Marmurowej i Arkadyjskiej, amfiteatrze. Wzniesionym w III w. p.n.e., najpotężniejszym w Azji Mniejszej, na 25 tysięcy osób. Przed wiekami gladiatorzy ujarzmiali tu lwy, a aktorzy zakrywali twarze maskami, by wystawianymi satyrami nie narazić się na gniew cesarza. Tu również, dwa tysiące lat temu święty Paweł głosił Ewangelię.
   Dzięki wokalno-aktorskim popisom naszych kolegów sprawdzamy akustykę starożytnych ruin. Niebywałe, ale wypowiadane na środku sceny słowa, doskonale słyszałam w jednym z ostatnich rzędów.

\\\*

   Wychodząc z Efezu, tuż za Bramą Portową, tureckie dziecko usiłuje wcisnąć mi starożytne monety. Nie dotykam nawet oferowanego towaru, bo wówczas musiałabym go kupić, nie pytam też o cenę, by się nie skusić. Nie zabieram też kamyków z plaży, by czasem celnicy na lotnisku nie pomylili ich z antycznym gruzem, za co mogłabym trafić do tureckiego więzienia...
KATARZYNA WIERZBA
Fot. autorka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski