Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wekslowi oszuści odpokutują za wyrządzone krzywdy

Zbigniew Bartuś
Wyrok. Krakowski Sąd Okręgowy po raz kolejny potwierdził ustalenia dziennikarskiego śledztwa „Dziennika Polskiego” i skazał zdemaskowanych przez nas złoczyńców,

9 lat więzienia dla Tomasza R. i 2 lata dla jego najbliższego kompana Jacka J. – takie kary wobec wekslowych oszustów z Krakowa, którzy przez kilkanaście lat okradali z majątków ludzi w południowej Polsce, orzekł Sąd Okręgowy. To kolejny wyrok na przestępców zdemaskowanych kilka lat temu po naszym dziennikarskim śledztwie.

W ubiegłym roku R. został skazany prawomocnie na 12, a J. na 8 lat. Do więzienia trafili również inni członkowie wekslowej szajki.

Bandyci od początku lat 90. podrabiali lub przerabiali weksle i na tej podstawie żądali od różnych osób – lub ich spadkobierców – spłaty potężnych „długów” z odsetkami. Ofiary próbowały się bronić, ale prokuratury i sądy w kilku województwach przez kilkanaście lat zajmowały się oderwanymi od siebie doniesieniami i nie widziały przestępczego mechanizmu. Prowadziło to do umarzania śledztw i ferowania wyroków nakazujących spłatę fikcyjnego zadłużenia. Decydujące było to, że na wekslach widniały autentyczne podpisy „dłużników”.

Dwie okradzione w ten sposób rodziny, z różnych zakątków Małopolski, poprosiły o pomoc naszą redakcję. Okazało się, że w obu sprawach widnieje to samo nazwisko wierzyciela – Tomasza R. Identyczny jest też jego sposób działania – mężczyzna kieruje do egzekucji napisany na maszynie weksel wystawiony rzekomo lata temu przez „dłużnika”, przy czym ów „dłużnik” zaprzecza, by coś takiego kiedykolwiek podpisał.

Gdy zaczęliśmy badać sprawę, okazało się, że identycznych przypadków jest znacznie więcej. Udało nam się też ustalić, w jaki sposób złoczyńcy zdobywali podpisy na wekslach: jeden z nich w przebraniu „elektryka z zakładu energetycznego” pojawiał się w domu ofiary „w związku ze spadkami napięcia”; po sprawdzeniu gniazdek prosił o podpis pod „dowodem kontroli”, na dole prawie pustej kartki. Kartka z podpisem służyła do spreparowania weksla.

Po tekstach „Dziennika Polskiego” śledztwo wszczęła prokuratura w Tarnowie. Szybko potwierdziła nasze ustalenia. Przestępcy trafili do aresztu.

Zakończony w zeszłym tygodniu proces dotyczył „przerabiania i preparowania weksli, wprowadzania w błąd sądów i wyłudzania tą drogą orzeczeń na szkodę mieszkańców różnych miejscowości w Małopolsce”. Zarzuty objęły okres od 1994 roku do września 2007. Prokuratura ustaliła m.in., że na wekslu wystawionym przez krakowiankę Monikę P. bandyci przerobili 3,5 tys. zł na 33,5 tys. zł. Według wyliczeń śledczych, kobieta, której komornik zajął pensję na poczet spłaty „długu”, straciła ponad 62 tys. zł.

Na wekslu Władysława Samka, opiewającym na 3 mln starych złotych, oszuści dopisali dwa zera i już po denominacji wyłudzili w sądzie nakaz zapłaty 30 tys. zł z odsetkami. Komornik zajął nieszczęśnikowi rentę oraz hipotekę domu. Do chwili śmierci w 2012 roku Samek zapłacił gangsterom ponad 12 tys. zł, jego spadkobiercom groziła utrata nieruchomości.

W kolejnych latach przestępcy nie tylko przerabiali weksle, ale wręcz je produkowali, fałszując, bądź podstępnie wyłudzając podpisy oraz preparując i przedstawiając w sądach fikcyjne umowy pożyczek. Robili przy tym wszystko, by ofiary nie dowiedziały się o toczących się przeciwko nim postępowaniach – i aby zapadły wyroki zaoczne. Tego wątku dotyczył m.in. zakończony w ubiegłym roku proces Tomasza R. i czterech innych osób – prokuratura dowiodła, że od maja 2007 r. do sierpnia 2008 r. wyłudzili bądź próbowali wyłudzić ponad 1,2 mln zł w Małopolsce, na Śląsku, Podkarpaciu i w Kieleckiem.

Jak mówi Beata Górszczyk, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Krakowie, w procesie dotyczącym lat 1994–2007 oskarżony był też niejaki Bogumił S., który długo współpracował z bandytami, ale się z nimi pokłócił. Po opisaniu sprawy przez „Dziennik Polski” S. poszedł na współpracę ze śledczymi, wyjawiając wiele szczegółów przestępczej działalności. _– Sąd zastosował wobec niego nadzwyczajne złagodzenie kary _– wyjaśnia sędzia Górszczyk.

– Cieszymy się, że po __ latach zwycięża sprawiedliwość, szkoda tylko, że nasi oszukani przez bandytów krewni tego nie doczekali. Teść, zaszczuty, umarł ze zgryzoty – ubolewa Henryk Kaczmarczyk spod Kłaja.

Napisz do autora:
zbigniew [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski