Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widać ją z daleka. Bo ta krakowska projektantka jest barwna jak koliber

Łukasz Gazur
Joanna Hawrot, czyli kobieta koliber: szczupła, uśmiechnięta, z wysoko upiętym kokiem
Joanna Hawrot, czyli kobieta koliber: szczupła, uśmiechnięta, z wysoko upiętym kokiem Fot. Andrzej Banaś
Kiedyś wymyślała stroje obłożona książkami, notesami, wzornikami i ołówkami. Dziś Joanna Hawrot tworzy, siedząc... za kierownicą samochodu. I to zwykle pół godziny przed spotkaniem z krawcowymi. Robi to świetnie. Jej kolekcje pokazywane były m.in. w Nowym Jorku i Berlinie.

Rok 2014, listopad. Zaglądam do butiku przy ul. św. Marka 16. Białe ściany, oryginalny stolik wykonany z europalety, wieszak z gałęzi. I oczywiście szał kolorowych ubrań – cekinowa narzutka, T-shirt z firmowym hasłem „From fashion to art” („od mody do sztuki”), który w skrócie oddaje filozofię firmy. Bo moda projektowana przez Joannę Hawrot, która jako jedyna fashionistka z Krakowa nominowana jest do głównej nagrody w konkursie „Projektant Roku #BEGINDESIRE”– to nie tylko ciuchy. To sztuka – pod wieloma względami.

W progu wita mnie kobieta koliber. Szczupła, uśmiechnięta, z wysoko upiętym kokiem. W czerwonym stroju inspirowanym japońskim kimonem wygląda jak z wielkiego świata. I stamtąd jest. Z wielkiego świata mody.

Rok 2008. Joanna była w trakcie studiów prawniczych w Lublinie. Pracowała w radiu. Realizowała też różne projekty w galerii rzeźby. I – nagle – jej uwagę przykuła moda. Zaczęła szyć dla siebie. Ponieważ fascynowała ją historia, tworzyła długie suknie, krynoliny, treny. Nie obchodziła jej użyteczność. Nie oznacza to wcale, że ich nie nosiła. Wręcz przeciwnie.

Momentem przełomowym okazała się propozycja zrobienia performance’u. – Wtedy pierwszy raz spotkałam się z koniecznością tworzenia spektaklu, kierowania twórczą energią kilku osób. I wtedy też pierwszy raz pomyślałam, że może to jest pomysł na rozwój. Że moda to mój świat. A że u mnie droga od myśli do realizacji jest niezwykle krótka, postanowiłam rzucić dawne życie – mówi Joanna Hawrot.

Zrezygnowała z radia. Studia co prawda skończyła, lecz dobrze wiedziała, że nie one będą pisać jej przyszłe życie. Dlaczego się uparła, by zdobyć dyplom prawniczy? Bo – jak sama twierdzi – bardzo nie lubi się poddawać. Ale swoje marzenie i tak zrealizowała: przeprowadziła się do Krakowa, by projektować ubrania.

Rok 2014. Dziś butik Joanny Hawrot przy ul. św. Marka ma specyficzny mikroklimat. Klientki go lubią:–Tu się spotykamy, możemy porozmawiać, poplotkować. To dla mnie bardzo ważne osoby, dlatego też ważny jest ten czas i przestrzeń. Tym też różni się kultura zakupowa i przebywanie z projektantem w Krakowie i w Warszawie. Tu klient przychodzi do butiku, by – oprócz kupienia ubrania – poczuć pewną atmosferę, sytuację.

Z klientkami więc Joanna Hawrot jada kolacje, śniadania, spędza popołudnia, czasem wieczory. – To osoby związane z marką, które żyją jej życiem. To oczywiście sytuacje angażujące, ale niebywale przyjemne – podkreśla projektantka.

W stolicy jest inaczej. Wszystko skupione jest na przekazywaniu ubrań. – Cóż, każda z tych sytuacji ma swoje plusy i minusy – ocenia Hawrot.

Na razie nie ma w niej tęsknoty za Warszawą, choć to przecież mekka świata mody. Podobno zastanawiali się nad przeprowadzką wraz z mężem,Krzyśkiem, ale nie uznali tego za konieczne. – I tak często tam bywamy. Zresztą przez całe swoje świadome życie wyznaję filozofię „świat to ty”. Tam gdzie ty jesteś i gdzie możesz zabrać otoczenie, tam czujesz się u siebie – twierdzi Joanna Hawrot.

Rok 2009. W Krakowie wszystko zaczęło się od pierwszego butiku przy ul. Krowoderskiej. To było szalone miejsce. Prawdziwa bohema. Performance’y, rzeźby, poezja i cały ten artystyczny światek. W końcu trzeba było coś postanowić – wziąć się za modę na poważnie. Zaczęła szukać nowego miejsca

Wszystkie butiki (w sumie do dziś cztery) remontowali wspólnie z mężem – od początku do końca. Sami projektowali, malowali. Po południu zakładali strój roboczy i budowali kolejne przestrzenie dla tworzonych przez Joannę ciuchów. – Tak wygląda prawdziwie życie projektanta – uważa Joanna Hawrot. – Wielu w to nie wierzy, ale człowiek, który chce zająć się modą, musi mieć w sobie dużo wytrwałości i siły fizycznej. Pokaz to adrenalina, która ładuje na kolejne tygodnie i __miesiące.

Tak było wtedy, gdy przygotowali wspólnie z mężem sesję w Nowym Jorku. Targali ze sobą sprzęt fotograficzny i torby z ubraniami.

Co ciekawe, jej mąż Krzysiek jest psychoterapeutą. Na co dzień praktykuje w szpitalu. Po godzinach jest fotografem i twórcą filmów. Ale wcale nie modowych. Takiej fotografii musiał się nauczyć. Szybko, w biegu, z doskoku. – Choć nigdy wcześniej go to nie interesowało – zauważa Hawrot.

Jeszcze gdy spotykali się w Lublinie, ubierał się w stylu „Pustynna Burza”, nie wyróżniał z tłumu. Ona natomiast widoczna była z daleka. Ale z tej konfrontacji dwóch światów stworzyli nową jakość, oboje od siebie sporo się nauczyli. I wspólnie stworzyli firmę.

Rok 2013. Joanna Hawrot podbija świat. Prezentuje swoje kolekcje w Nowym Jorku, później w Berlinie. „Elegancka alternatywa” – dziś o jej projektach mówią niektórzy. Inni – „wysokie krawiectwo godne noszenia na co dzień”. Sama dodaje, że zamierza szyć dla osób, które potrafią wymagać od życia, ale i od siebie. Chce, żeby styl jej ubrań nie miał formy zamkniętej. Dopowiedzeniem ma być osobowość tych, którzy noszą jej ubrania.

Inspirują ją podróże. Tak samo jak smaki, dania, kolory. Ale trudno jej określić dokładnie, skąd się biorą ubrania – ich kształty, kroje, fasony. Podkreśla, że chciałaby, żeby mówiły same za siebie. Tak by dookreślali je właściciele. Bo moda to psychologia. – _Głęboka psychoanaliza. Ubranie to kontynuacja naszych emocji, wnętrza, usposobienia, myśli, stanów. Tego, co chcemy komunikować na zewnątrz. I to nie może się udać, gdy jest oderwane od __postaci, osobowości _– mówi Joanna Hawrot.

Wcześniej było tak, że miała czas wygospodarowany na projektowanie, swój kąt do pracy. Siadała obłożona książkami długopisami, wzornikami. Teraz pracy jest więcej, tempo w firmie (a więc i w życiu) przyspieszyło. – Projektuję w każdej wolnej chwili. Jadę samochodem do pracy i wiem, że za pół godziny będę miała spotkanie z krawcowymi. Wiozę ze sobą mnóstwo tkanin. I na bieżąco rodzą się pomysły, które później są weryfikowane na manekinie.

Pracę często zabiera do domu. Dzień zaczyna od włączenia komputera. Sprawdzenie e-maili to pierwsza rzecz, którą robi po otwarciu oczu. Wieczorami jest czas na książki. Ostatnio te o architekturze.– Lubię czytać kompulsywnie. Pochłaniam jeden tytuł za drugim. Aż poczuję nasycenie tematem. Wtedy zmieniam zainteresowania. I znów od __początku – mówi Joanna Hawrot.

***

– Joanna Hawrot jest nominowana do głównej nagrody w konkursie HUSH SELECTED „Projektant roku #BEGINDESIRE”.
Organizowany jest w ramach Targów Mody HUSH Warsaw. Nagroda w tej kategorii przyznawana jest za „determinację w osiąganiu celu i konsekwencję w realizowaniu artystycznej wizji”.
W pierwszej turze głosowania to publiczność decyduje, który projektant znajdzie się w finałowej trójce. Głosy można oddawać na stronie internetowej, poświęconej konkursowi: hushselected.com/projektant-roku

Więcej informacji na stronie organizatora: hushwarsaw.com

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski