Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieczór panieński

Redakcja
Kirsten Dunst (na zdjęciu po prawej) miała szczęście do znakomitych wyborów filmowych. Co się jednak stało, że ta utalentowana aktorka przeżywa właśnie zawodowe „lost in translation”?

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Oglądając „Wieczór panieński”, niezbyt wysokich lotów komedię amerykańską, nie mogłem się przyzwyczaić do obecności Dunst na ekranie. Co ta ponadprzeciętnie zdolna aktorka zobaczyła w scenariuszu, który wypełniają żarty weselne (ale wcale niewesołe), mocno przekraczające granicę dobrego smaku? Twórcy próbowali pójść drogą „Kac Vegas”, w którym główną rolę zagrał wieczór kawalerski. O ile jednak tam uwagę przyciągała absurdalność wypadków, tutaj wydarzenia są o wiele bardziej zwyczajne. I zwyczajnie nudzą.


Fot. Hagi

Żeby więc nie przynudzać, opuszczę „Wieczór panieński”, który szczerze odradzam jako zwyczajną stratę czasu. O wiele bardziej interesująca jest bowiem Kirsten Dunst. I to nie tylko z uwagi na swą oryginalną urodę. No dobrze, będzie coś jeszcze o „Wieczorze panieńskim”. Dunst z zaskakującą gracją potrafi omijać rafy scenariusza i tchnąć życie w jednowymiarową postać. Ta dziewczyna, używając terminologii motorowej, ma pałer. Błysnęła nim w wieku 12 lat, grając w „Wywiadzie z wampirem”, gdzie potrafiła stworzyć kreację tak mocną, że nie zaćmiły jej nawet gwiazdy tego formatu, co Tom Cruise czy Brad Pitt. Dunst skromnie (a może wcale nie?) wyznała kiedyś, że to jej najlepsza rola w karierze.

Można by z tym polemizować, wskazując na przykład „Przekleństwa niewinności”, głośny debiut Sofii Coppoli. Dunst uwodziła na ekranie eteryczną urodą, jej postać unosiła się zawieszona między jawą a snem. Aktorka subtelnymi środkami nie burzyła tej iluzji, doskonale wpisując się w wizualno-dźwiękowy koncept reżyserki. Stworzyła jedną z najlepszych postaci w swej karierze. Z Coppolą dobrze się rozumiały, bo Amerykanka stworzyła dla niej jeszcze jeden ciekawy, choć niedoceniony charakter w „Marii Antoninie”.

Amerykanka pozwoliła się uwieść wielkiej produkcji, przyjmując zaproszenie do zagrania w „Spider-manie”, ekranizacji kultowego komiksu. Film odniósł w Stanach Zjednoczonych oszałamiający sukces, a aktorkę wyniósł na szczyt popularności. Choć Dunst nie dostała popisowej partii do zagrania, stworzyła przekonującą, zapadającą w pamięć kreację dziewczyny rozdartej między miłością do superbohatera a normalnym życiem. Reżyser Sam Raimi nakręcił jeszcze dwie części filmu o Człowieku-pająku, w każdym z nich oferując Dunst kontrakt.

Aktorka wspięła się na szczyt. I patrząc z góry najwyraźniej straciła orientację. Odtąd jej wybory filmowe nie zawsze trafiają w cel. „Melancholia” Larsa von Triera okazała się pozbawioną sensu wydmuszką, w której główną role pełniły efekty specjalne. „W drodze” Waltera Sallesa było ekranowym starciem z innymi utalentowanymi pięknościami, Kirsten Stewart i Amy Adams. Starciem, w którym Dunst nie błyszczała. Pokazywani na naszych ekranach „Odwróceni zakochani” okazali się historią bezbarwną. A „Wieczór panieński” to pozycja, pod którą Dunst nie powinna się podpisać. Oby Kirsten Dunst nie zamieniła się w Kirsten Dust, czyli nie rozmieniła swojej kariery na drobne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski