Pomarzyć zawsze wolno
Nic więc dziwnego, że "arystokraci" z kolei żelaznych z wielką radością przyjęli najpierw projekty, a potem rozpoczęcie robót około budowy odgałęzienia szlaku z Nowego Targu - do Suchej Hory. Nowa ta linia bowiem dawała im nadzieję nie tylko na urozmaicenie monotonii jazd po tej samej wciąż trasie, ale otwierała oszałamiające perspektywy: najkrótszą drogą łączyła Podhale - a także i stołeczno-królewski Kraków - z samym Wiedniem!
Bo w gruncie rzeczy zostało to wszystko całkiem prosto pomyślane: sieć kolejowa po drugiej stronie Tatr była nieźle już rozwinięta. Magistrala Koszyce - Żylina, którą łacno dostać się było do Wiednia, istniała, a poprowadzenie od niej w 1899 roku osobnej linii, ze stacji Kralovany do Suchej Hory, przybliżało tę ostatnią miejscowość znakomicie do szerszego świata. Wystarczyło więc dobudować niedługi odcinek Nowy Targ - Sucha Hora, aby droga na stołeczne salony stanęła przed małopolskimi kolejarzami - a i podróżnymi - otworem.
Co też i uczyniono. 1 lipca 1904 roku trasa była gotowa. Niestety, szybko wyszły na jaw jej wady, z których najgłówniejsza (i niemożliwa do usunięcia: konfiguracja terenu) uniemożliwiała uruchomienie szybkich pociągów - "schnellzugów". I choć więc krótka droga z Krakowa do stolicy cesarstwa była przejezdna, nie wykorzystywano jej niemal wcale: szanujący pasażerów kolejarze woleli nie wystawiać ich cierpliwości na zbyt wyrafinowaną próbę. Na trasie Nowy Targ - Sucha Hora - Kralovany królował ruch lokalny.
Po ostatniej wojnie, kiedy - jak na ironię - wszystkie granice Polski stały się "granicami przyjaźni", ciągłość tej linii uległa rozerwaniu. Przejście graniczne "zaprzyjaźnione" państwa zlikwidowały, a pociągi kursowały na coraz krótszych trasach. Na Słowacji najpierw do Suchej Hory, potem tylko do Trsteny; w Polsce jeździły do Podczerwonego, by następnie - po zawieszeniu kolejno przewozów pasażerskich i towarowych - w ogóle zniknąć. Linię zlikwidowano, urządzenia kolejowe zostały zdemontowane, tory zerwane; ostały się nasypy, budynki stacyjne i żelazny most kratownicowy - wedle kolejarskiej nomenklatury "z jazdą dołem" - koło Ludźmierza.
Stacyjki, obowiązkowo utrzymane w c. i k. stylistyce, pozmieniały przeznaczenie. W Rogoźniku przejęła przystanek jakaś firma, w Czarnym Dunajcu zagnieździła się na kolejowych terenach stacja benzynowa, w Podczerwonem nie ma w ogóle nic, poza budynkiem, opatrzonym czytelnymi napisami i dobrze zachowaną tabliczką, przestrzegającą przed wchodzeniem na tory. Tory - których dziś też nie ma.
A jeśli komuś zagrałaby w duszy wizja podróży taką koleją - koniecznie musi wybrać się na Słowację. Czynny jest tam bowiem 56-kilometrowy odcinek Kralovany - Trstena. Ale: to już "duża podróż", nie - preferowana na tej stronie - "nieduża"...
(wald)
Szlak dawnej kolei Nowy Targ - Podczerwone najlepiej przejść pieszo. Chociaż wzdłuż jej trasy przebiegają linie PKS, przyjemniej wyszukiwać pozostałości epoki pary osobiście, nie tylko zza okien autobusu. Wyprawa to niedługa - całego kramu niespełna 20 kilometrów. Szczegółowe informacje nie są konieczne: wystarczy ruszyć z Nowego Targu nasypem, a sam doprowadzi do celu.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?