18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielki król, dobry film

Redakcja
Z prof. EWĄ WIPSZYCKĄ-BRAVO, znawczynią antyku - rozmawia Włodzimierz Knap

- Czy podobał się Pani film "Aleksander"?

   - Tak. Także intrygował. I nieco dziwił. Podejrzewam, że śledziłam jego fabułę lepiej niż widzowie, którzy nie wiedzą wiele na temat Aleksandra i jego epoki. Reżyser filmu Oliver Stone nie ułatwił im zadania, posługując się licznymi aluzjami, wprowadzając niezbyt znane postacie historyczne, choć nie wiem dlaczego, gdyż w filmie nie odgrywały one żadnej roli.
   - Współscenarzystą i konsultantem historycznym "Aleksandra" jest Robin Lane Fox, historyk starożytnej Grecji i Rzymu na uniwersytecie w Oksfordzie.
   - I autor naprawdę znakomitej biografii Aleksandra Wielkiego. Daje nam to miarę ambicji historycznych reżysera, zatrudnił bowiem Lane'a Foksa, gdyż chciał mieć eksperta, którego nazwisko, znane kolegom po fachu, w oczach zwykłego widza nie przydawało dziełu prestiżu. Film jednak w wielu miejscach dość daleko odbiega od realiów historycznych, które zostały opisane w biografii Lane'a Foksa. Oczywiście, z tego powodu nie można czynić zarzutów ani wybitnemu naukowcowi i scenarzyście filmu zarazem, ani reżyserowi. Film ma być spektaklem, ma wzruszać, fascynować, wstrząsać widzem, od naukowych ujęć winien trzymać się z daleka. Rzecz jasna, dobrze byłoby, aby tego rodzaju obraz również porządnie popularyzował historię.
   - Jak zatem Filip II, ojciec Aleksandra, został pokazany przez Stone'a?
   - Moim zdaniem postać Filipa została wierniej przedstawiona niż jego wielkiego syna. Wierniej - wyjaśnię - w stosunku do tego, co na temat Filipa i Aleksandra wiemy ze źródeł historycznych, a tych jest, na szczęście, sporo.
   - Filip jest prawie powszechnie uważany za geniusza organizacyjnego armii, świetnego stratega, wybitnego wodza, a w filmie jest on pokazany przede wszystkim jako opój, dziwkarz itp.
   - Niewątpliwie pochlebne opinie o Filipie jako organizatorze wojska i dowódcy są zasadne. Nie sposób też zaprzeczyć, że stworzył on bardzo solidne podwaliny pod armię, którą po nim przejął Aleksander. Natomiast Aleksander był lepszym taktykiem niż ojciec, czego dowiódł w wielu bitwach. Filip był również świetnym politykiem. Film pokazuje awanturniczą stronę Filipa, bo i był on awanturnikiem, człowiekiem często okrutnym, ale właśnie takiego Filipa znamy z przekazów historycznych.
   - Olimpias, żona Filipa i matka Aleksandra, w filmie jest pokazana jako osoba przeraźliwie ambitna, okrutna, nieprzebierająca w środkach, aby dojść do celu. Czy taka była?
   - Myślę, że tak. W każdym razie opinia starożytnych historyków była jednomyślna. Olimpias, gdy tylko weszła na dwór macedoński, wzbudziła żywą niechęć. Była postrzegana jako czarownica, postać demoniczna. Jej polityczne mordy były tak odrażające, że w 316 r. p.n.e. armia macedońska, trybunał do sądzenia zbrodni członków królewskiego rodu, skazała ją na śmierć bez wahania. Olimpias pochodziła z Epiru, zachodniego sąsiada Macedonii, o czym chyba nie ma w filmie mowy, a to ważne, gdyż nie wiedząc o tym, nie rozumiemy tego, co mówią możni macedońscy o nowej małżonce Filipa II i jej (oczekiwanym) synu jako lepszym od Aleksandra kandydacie do tronu. Nie wiem, dlaczego Stone ten wątek zepchnął do warstwy aluzji.
   - Czy ona stała za zabójstwem Filipa; w filmie nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
   - Wiele wskazuje na to, że tak. Chociaż należy pamiętać, że Pauzaniasz, który dokonał zabójstwa, był człowiekiem zgorzkniałym, obrażonym ciężko przez Filipa, a zatem miał wszystkie powody, by dać się namówić do zbrodni królobójstwa. Stone w ogóle nic o tym człowieku nie mówi (choć wspomina jego imię), pewno dlatego, że chciał z niego zrobić anonimowego płatnego mordercę.
   - Niektórzy historycy nie wykluczają, że do zabójstwa Filipa doszło za przyzwoleniem Aleksandra. Czy to możliwe?
   - Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba byłoby wiedzieć, w jakim stopniu Aleksander poczuł się zagrożony perspektywą pojawienia się potomka Filipa z innej niż Olimpias żony (notabene, wbrew temu, co się mówi w filmie, władcy macedońscy dość często miewali po kilka żon). Wydawałoby się, że zagrożenie nie istniało, Aleksander był człowiekiem dorosłym, już miał za sobą pierwszą wielką bitwę (odegrał istotną rolę w czasie bitwy pod Cheroneją), ale lęku z jego strony wykluczyć się nie da. Morderstwa w macedońskiej panującej rodzinie były czymś pospolitym.
   - Oliver Stone wprowadza na ekran również Arystotelesa, który był nauczycielem Aleksandra. Czy nauczanie syna Filipa mogło odbywać się w taki sposób, w jaki zostało nam przedstawione, czyli Arystoteles chodził, uczniowie, a nie tylko sam Aleksander, słuchali jego słów.
   - Pewnie tak. Gromadka uczniów Arystotelesa warta jest przedstawienia. Proszę pamiętać, że to Filip II wprowadził w życie coś, co możemy określić instytucją paziów, czyli chłopców z rodów arystokratycznych, którzy na dworze królewskim uczą się, a zarazem pełnią różne usługi na rzecz monarchy. Niemal wszyscy paziowie, którzy pobierali lekcje razem z Aleksandrem, zostali później wielkimi dowódcami.
   - Arystoteles, który nauczał Aleksandra, nie był jeszcze "tym Arystotelesem", mimo że miał wówczas już ponad 40 lat?
   - Na miano wielkiego filozofa przyszło mu jeszcze poczekać. Żadnemu z autorów, starożytnych i dzisiejszych, to nie przeszkadzało w snuciu rozważań na temat dziejowego znaczenia spotkania tych dwóch absolutnie wielkich postaci. Z jednej strony - jeden z najwybitniejszych myślicieli wszech czasów, z drugiej - jeden z najwspanialszych polityków, zdobywców, wodzów, nowatorów.
   - Czego mógł nauczyć Arystoteles Aleksandra?
   - Przede wszystkim rozbudził go intelektualnie. Wiemy natomiast, że Aleksander nie zaakceptował stosunku Arystotelesa do ludów wschodnich, który ich po prostu miał za barbarzyńców, niezdolnych do życia w wolności czy filozofowania.
   - Gdyby Arystoteles miał większą wiedzę geograficzną, to być może Aleksander w czasie swoich wypraw nie błąkałby się tak bardzo.
   - Faktem jest, że i filozof, i król nie wiedzieli, co jest np. za Indiami, trzeba było wyprawy, aby Grecy i Macedończycy dowiedzieli się czegoś więcej o Wschodzie.
   - W filmie pokazana jest bitwa z 326 r. p.n.e. pod Hydaspesem (dzisiaj Dzilam) w Pendżabie. Naprzeciw siebie stanęli Aleksander i król indyjski Poros. Jej przebieg, według mojej wiedzy, został - delikatnie mówiąc - niezbyt wiernie oddany na ekranie.
   - Sama byłam zdziwiona tym, że Lane Fox, który wspaniale opisał w swojej książce technikę walki przy użyciu słoni, dał się pokonać przez fantazje reżysera. Aleksander, wbrew temu, co widzimy w filmie, nie mógł być zaskoczony atakiem słoni, bo zetknął się z nimi wcześniej, np. pod Gaugamelą w 331 r. p.n.e. Miał zresztą oddziały przygotowane do walki ze słoniami. Żołnierze, którzy w nich służyli, krążyli podczas bitwy między słoniami i uderzali je toporkami w nogi, obcinali część trąby, rzucali oszczepami w kierujących nimi ludzi.
   - W tamtej bitwie brało udział około 90 słoni po stronie Porosa.
   - Ponoć miał ich 200! Zdziwiło mnie to, że reżyser jako pole bitwy wybrał tropikalny las, skoro słonie, by działać skutecznie - w takiej liczbie - musiały mieć wolną przestrzeń.
   - Podobnie jak liczne wozy bojowe z kosami osadzonymi na kołach.
   - Tak, ale należy pamiętać, że o wyniku bitwy zadecydowała jazda. Do dziejów wojskowości przeszła głównie z innego powodu: Aleksander po raz pierwszy dowodził nią z pewnej odległości od linii frontu. Z filmu to nie wynika.
   - W innych bitwach król był niemal zawsze w pierwszym szeregu, a szarże go tak porywały, że przypominał bardziej śmiałka niż wodza, np. pod Granikiem w roku 334 p.n.e.
   - W starożytności greckiej wodzowie zawsze osobiście walczyli w pierwszym szeregu. Aleksander postępował wedle tradycji, tyle że tradycyjny wzór realizował z wielkim naddatkiem. Dowódcy nie tylko brali udział w bitwach. Szarże Aleksandra przeszły do historii i późniejsi wielcy wodzowie starali się go naśladować. Postępowanie Aleksandra miało zresztą głęboki taktyczny sens. Jego konnica była ustawiona w formacji klina poruszającego się skośnie wzdłuż szyków, w samym czubku klina musiał galopować ten, kto pokazywał szarżującym, gdzie mają uderzyć. Musiał być dobrze widoczny: nosił - jak film to pokazuje - hełm z piórami i powiewający na wietrze płaszcz szkarłatny. Pod Gaugamelą (331 r. p.n.e.) na czele swej konnicy dokonał rzeczy niezwykłej. Zmienił nagle kierunek ataku w taki sposób, że przegrupował swoich kawalerzystów przed frontem perskim.
   - W filmie sporo czasu zajmuje bitwa pod Gaugamelą. Jak została ona przedstawiona?
   - Lane Fox trafnie zauważył, że nie da się precyzyjnie odtworzyć bitwy pod Gaugamelą. Jedno nie ulega wątpliwości, że bitwa toczyła się we wszechobecnym tumanie kurzu. Mało kto pamięta, jak wielkie znaczenie miewał kurz w czasie bitew. Nikt, choćby stanął na wysokim wzgórzu, nie mógłby zobaczyć przebiegu walki na całym polu bitewnym. Niemniej dzieło Olivera Stone'a daje z grubsza wyobrażenie dzisiejszemu widzowi, jak wyglądała wówczas bitwa.
   - Aleksander Wielki zaplanował ją ze szczegółami.
   - To prawda. Po raz pierwszy w dziejach greckiej myśli wojskowej Aleksander wyodrębnił rezerwę i ustawił ją w sporej odległości od linii frontu na wypadek, gdyby jego armia została oskrzydlona. Ale mimo że Aleksander opracował przed bitwą wiele szczegółów, w tym przygotował żołnierzy do utworzenia wolnych torów dla wozów bitewnych, to jednak, gdy rozgorzała walka, możliwości dowódcze Aleksandra były niewielkie z powodu kurzu i chaosu. To są czasy, gdy przekazanie rozkazu walczącym było trudne, jeśli nie niemożliwe.
   - Aleksander Wielki wyglądał inaczej niż aktor w filmie.
   - To prawda. Nie był tak wysoki, włosy miał kasztanowe, ale czy to ma znaczenie dla współczesnego widza przyzwyczajonego do tego, że poza Napoleonem wielcy wodzowie muszą być postawni? Ludzie z Basenu Morza Egejskiego do dzisiaj są niżsi niż mieszkańcy Europy za Alpami. Ponadto ludzie w starożytności byli w ogóle niżsi niż współcześni, a mieszkańcy południa tym bardziej. Aleksander był zapewne trochę niższy niż przeciętny jego rodak prawie 2,5 tys. lat temu, inaczej by tego nie zapamiętano.
   - Oliver Stone i Robin Lane Fox mocno podkreślają fascynację czy wręcz miłość Aleksandra do Hefajstiona, z którym wielki wódz zaprzyjaźnił się w wieku dziecięcym.
   - Nie ulega wątpliwości, że miłość homoseksualna odgrywała ogromne znaczenie w życiu Aleksandra, ale nie w filmie! Gdzieś w prasie, na kilka tygodni przed pierwszym pokazem, przeczytałam opinie, że Stone zniszczył swój film, ulegając pokusie akcentowania wątku homoerotycznego. Aleksander i Hefajstion w filmie są niesłychanie wstrzemięźliwi. Mówią o miłości, od czasu do czasu się obejmują, całują w usta jak przyjaciele i to wszystko. Seksu pomiędzy nimi na ekranie nie ma przecież ani nie ma do niego aluzji. Nie zapominajmy, że dla elity macedońskiej w ówczesnej epoce kontakty homoseksulane były czymś normalnym, banalnym, nie budziły zgorszenia. W Grecji macierzystej było już w tamtej epoce inaczej. Relacje homoseksualne były tam akceptowane jedynie wtedy, gdy do stosunków seksualnych dochodziło pomiędzy mężczyznami z różnych grup społecznych. Uprawianie natomiast miłości fizycznej z młodzieńcami z tej samej sfery społecznej mogło prowadzić do trybunału. Nie wolno też zapominać, że od tysięcy lat regułą jest, że na szczytach władzy robi się to, co się chce. Na pewno Aleksander i Hefajstion byli nierozłącznymi przyjaciółmi, łączyła ich miłość, ale ich wzór, czyli relacja pomiędzy Achillesem a Patroklosem jest pozbawiona wątków czy podtekstów homoseksualnych, ponieważ w epoce homeryckiej ich nie było.
   - Po śmierci Hefajstiona Aleksander nakazał wybudować wielkie mauzoleum, 400 na 400 metrów, czyli było ono większe niż mauzoleum w Helikarnasie, zaliczane do siedmiu cudów świata. Tego w filmie nie ma.
   - Tak samo jak tego, że Aleksander po śmierci Hefajstiona wysłał poselstwo do oazy Siwa, gdzie znajdowało się sanktuarium Ammona, aby radzić się tam, jakie formy kultu przyjąć dla swojego przyjaciela.
   - Czy rzeczywiście Aleksander był tak bardzo związany ze swoim koniem Bucefałem?
   - Przekazy dowodzą, że tak. Koń w tamtych czasach walczył razem z jeźdźcem, kopał i gryzł. Gdy Bucefał był już stary, Aleksander ciągle uważał, że jest lepszy od innych rumaków i wsiadał na niego, gdy rozpoczynała się walka na serio. Pod Gaugamelą przyprowadzono mu Bucefała tuż przed szturmem.
   - Dlaczego Aleksander podbijał świat?
   - Tylko od niego moglibyśmy się tego dowiedzieć. Zapewne wielką rolę odegrały mity. Aleksander miał przed oczyma Achillesa, Heraklesa, Dionizosa i inne wielkie postacie, których chciał przewyższyć. Wychowany na nich, chciał przodować, być najlepszy. To go kosztowało wiele, a płacili jego żołnierze. Fatalny wzór mityczny popchnął go w czasie powrotu z Indii do marszu przez pustynię Makran z częścią swojej armii. Podczas tego 60-dniowego marszu śmierć poniosło mnóstwo żołnierzy, wszystkie konie. Zdecydował się na niego prawdopodobnie w tym celu, aby naśladować Dionizosa, który wracał z Indii właśnie tą drogą. Mity były ważne nie tylko dla Aleksandra, ale również dla jego żołnierzy. Ponadto podbijanie świata, mówiąc potocznie, weszło w krew wielkiemu wodzowi. Zdobycie jednego kraju zachęcało do ataku na następne i wciągało, zwłaszcza że przez pewien czas podbijanie szło Aleksandrowi stosunkowo łatwo. Nie można też bagatelizować i tego, że Aleksander kochał wojowanie, walkę, nie tylko wielkie bitwy, ale nawet potyczki. Miał też świadomość, że razem ze swoją armią zmienia świat, a to bardzo mu odpowiadało.
   - Czego w filmie brakowało Pani najbardziej?
   - Przede wszystkim pokazania wielkości ludzi, którzy stali przy nim, a otaczali Aleksandra naprawdę wspaniali dowódcy, politycy i stratedzy. Pokazały to następne dziesięciolecia, kiedy to właśnie ci ludzie urządzali świat.
   
   Prof. Ewa Wipszycka-Bravo pracuje na Uniwersytecie Warszawskim. Napisała m.in. 2 tomy "Historii starożytnych Greków", "Kościół w świecie późnego antyku", "O starożytności polemicznie", razem z gronem kolegów trzytomowe "Vademecum historyka starożytnej Grecji i Rzymu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski